Ogrodnik Jack skacze już 55 lat. Historia "Jumpin' Jack Flash" od The Rolling Stones
To był mglisty, deszczowy poranek w West Sussex położonym na południu Anglii. Miejscowy ogrodnik Jack krzątał się za oknami wiejskiego domu Keitha Richardsa. Muzyk i jego kumpel z zespołu Mick Jagger po nieprzespanej nocy, wypełnionej pracą nad nowymi pomysłami, próbowali złapać odrobinę snu. Przez otwarte okna obudził ich dźwięk stukania kaloszy przechodzącego ogrodnika. Ten rytm był początkiem sukcesu piosenki "Jumpin' Jack Flash", która 55 lat temu podbiła Amerykę, a potem cały świat.
"Co to jest?" zapytał swojego gitarzystę zaspany Jagger. Richards wyjaśnił mu, że to tylko Jack, skaczący Jack. Tak właśnie miejscowy ogrodnik Jack Dyer zapisał się w historii rock and rolla, stając się inspiracją dla powstania utworu, który nie dość, że został jednym z najpopularniejszych przebojów The Rolling Stones, to jeszcze pozwolił na nowo określić się artystycznie samym muzykom i zbudować na długie lata ich charakterystyczne brzmienie. "Jumpin' Jack Flash" to przecież kwintesencja rocka, z surową energią i znakomitą muzyką.
Kwaśne lato miłości
Wszystko zaczęło się w środku komercyjnego sukcesu The Rolling Stonesów w połowie lat 60. Zespół zmagał się z silną presją ze strony swojej wytwórni płytowej, która oczekiwała na nowe, przebojowe piosenki, jednocześnie próbował radzić sobie z narastającymi konfliktami międzyludzkimi wewnątrz. Do tego wszystkiego doszedł element artystycznego wypalenia po realizacji albumu "Their Satanic Majesties Request". Muzycy poszukiwali nowych pomysłów i inspiracji.
Wydany w grudniu 1967 roku krążek był próbą dołączenia The Rolling Stones do zjawiska kulturowego, jakim było słynne "lato miłości", zapoczątkowane festiwalem w Monterey w Kalifornii. The Beatles mieli swój "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band", Jefferson Airplane "Surrealistic Pillow", a Jimi Hendrix szalony "Axis: Bold as Love". Psychodeliczne debiuty Pink Floyd i The Grateful Dead również doskonale wpisały się muzyczną, kwaśną paletę barw. The Rolling Stones porzucili swoją dotychczasową "piosenkowość" i zakosztowali szalonych improwizacji dźwiękowych, nagrywając najbardziej zadziwiający album w swojej dotychczasowej karierze. "Their Satanic Majesties Request" został przyjęty dość dobrze, docierając do trzeciego miejsca w Wielkiej Brytanii i drugiego w Stanach Zjednoczonych. Niestety album został uznany przez krytyków i dziennikarzy za niezbyt udaną, pretensjonalną i pozbawioną autentyczności próbę naśladowania The Beatles. Po początkowym sukcesie jego sprzedaż gwałtownie zmalała.
Nowy kierunek The Rolling Stones
Muzycy znudzeni swoją hipisowską przygodą, medytacjami, kwaśnymi odlotami i nieudanymi, dźwiękowymi eksperymentami, postanowili odnaleźć to, co do tej pory sprawdzało się najlepiej w ich twórczości. Zapragnęli wrócić do szalonej mieszanki rock and rolla z surowymi bluesowymi riffami, odkrywając na nowo muzykę, która jako pierwsza ich zainspirowała. W pierwszych miesiącach 1968 roku Stonesi zastanawiali się nad kolejnymi krokami. Ich ostatnim numerem jeden po obu stronach Atlantyku, był "Paint It Black" z maja 1966 roku. Czas naglił, oczekiwania rosły, a oni zostali właśnie bez swojego długoletniego producenta Andrew Loog Oldhama, który odszedł podczas prac nad "Their Satanic Majesties Request". W rezultacie poszukiwań spotkali na swojej drodze Jimmy'ego Millera, którego praca produkcyjna dla The Spencer Davis Group i Traffic zrobiła na nich wrażenie. Gdy rozpoczęły się dyskusje podczas przygotowań do stworzenia nowego materiału, Miller dał jasno do zrozumienia, że chce pozbyć się psychodelicznej pozy The Rolling Stones i zamiast tego wykorzystać to, co uważa za esencję grupy. Silne riffy, chwytliwe refreny i proste, czytelne brzmienie, które przyciągnie słuchaczy.
Kto jest autorem riffu "Jumpin' Jack Flash"?
Chociaż to Keitch Richards i Mick Jagger są uważani za twórców kultowego przeboju, to pierwsze inspiracje przyszły od Billa Wymana. Pewnego dnia basista razem z Charlie Wattsem i Brianem Jonesem postanowili podczas próby wypełnić czas oczekiwania na Keitha i Micka Jaggera jammowaniem. Charlie i Brian podążali za Billem, który zaczął wydobywać nowy riff na pianinie. Kiedy w studio pojawił się Richards, słysząc powtarzający się charakterystyczny motyw, stwierdził, że brzmi on świetnie i trzeba nad nim popracować. Tak powstała jedna z najsłynniejszych zagrywek gitarowych świata, która stała się kręgosłupem nowego nagrania.
Piosenka miała mroczny i brudny charakter, z ciężkim beatem, przesterowanymi gitarami i surowym, niejednoznacznym tekstem. Tytułowy Jumpin' Jack Flash, wydaje się postacią, która skacze z miejsca na miejsce, uciekając przed szarymi realiami życia. Znaczenie piosenki było zresztą przez lata przedmiotem dyskusji. Niektórzy interpretowali tekst jako odniesienie do prób zerwania przez Stonesów z narkotykami, inni widzieli w nim odbicie walki o wolność artystycznąw świecie muzyki komercyjnej. W jednym z wywiadów udzielonych magazynowi "Rolling Stone" Jagger wyjaśnił, że czuł się w tamtym czasie nieszczęśliwym człowiekiem. Miał wrażenie, jakby zatrzymał się w miejscu, a wszystko, czego się nie dotknął, po prostu się rozpadało. Próbując odnaleźć nowe cele i wyzwania stworzyli z Richardsem piosenkę, która była wynikiem tych poszukiwań. Utwór można więc interpretować jako hymn dla ludzi, którzy tkwią w monotonii życia i szukają sposobu na ucieczkę lub wyrwanie się z rutyny.
Komercyjny sukces piosenki
"Jumpin' Jack Flash" stała się jedną z najbardziej ukochanych i rozpoznawalnych piosenek wszech czasów i przez lata pojawiał się w niezliczonych filmach, programach telewizyjnych i reklamach. Utwór został wprowadzony do Grammy Hall of Fame w 2004 roku i został nagrany przez wielu artystów, w tym Motörhead, Johnny’ego Wintera, The Who i Arethę Franklin. Ta ostatnia wersja, obok oryginalnej, pojawiła się zresztą w filmie "Jumpin' Jack Flash" z 1986 roku, z Whoopi Goldberg w roli głównej, a jej tonacja jest kluczem do rozwiązania zagadki, będącej początkiem fabuły opowiedzianej w obrazie.
Utwór z łatwością wspiął się na szczyty list przebojów na całym świecie, przywracając karierze The Rolling Stones utracony blask i pozycję w świecie rock and rolla. Stał się jednym z kamieni węgielnych muzyki, przekraczając granice czasu i gatunku. Określił też na długie lata brzmienie zespołu i był początkiem ich doskonałej passy na listach przebojów, zapoczątkowanej przez wydanie w tym samym roku płyty "Beggars Banquet", z genialnym "Sympathy for the Devil". Pomyśleć tylko, że cała historia wydarzyła się się w wyniku kilku przypadków i zbiegów okoliczności, a przed wszystkim dzięki starym kaloszom Jacka Dyera i jego rytmicznemu podskakiwaniu w deszczu.