Niektórym wystarczyło nawet drugie miejsce. Oto największe przeboje Eurowizji
Dla jednych to królestwo kiczu, dla innych niezła szansa na wypromowanie się. Eurowizja 2024 zbliża się wielkimi krokami. Chociaż niektórzy od lat patrzą na ten konkurs z przymrużeniem oka, to w wielu krajach telewizyjne widowisko traktowane jest bardzo poważnie, a o prawo wyjazdu i walki w finale biją się duże lokalne gwiazdy, które mają już na koncie spore sukcesy. I trudno się dziwić. Mimo że na konkursowej scenie pojawiają się czasem artyści, którzy ewidentnie stawiają głównie na kabaret i show, to są muzycy, którzy właśnie tam zaczęli swoją międzynarodową karierę. Oto największe przeboje Eurowizji.
ABBA "Waterloo"
W 2005 roku ta piosenka została uznana za najlepszy utwór w historii Eurowizji. Pewnie minie jeszcze wiele lat, a szwedzki zespół nadal będzie triumfować w tej kategorii. ABBA jeszcze przed zwycięstwem w 1974 roku w Brighton próbowała dostać się na konkurs z innym utworem, "Ring Ring". Wtedy się nie udało, ale uparci muzycy, zamiast się załamywać, postanowili stworzyć coś jeszcze bardziej przebojowego. Przy "Waterloo" nie mieli już konkurencji. ABBA doskonale wiedziała, że ma świetne piosenki i talent do pisania przebojów, ale przy okazji marzyła o tym, żeby pokazać ten talent światu, a nie tylko Szwedom.
Nie było lepszej ku temu okazji niż Eurowizja. Grupa miała sporo szczęścia, bo niewiele wcześniej zniesiono obowiązek śpiewania w ojczystym języku, więc zespół od razu przygotował angielski tekst, który miał szansę trafić do większej publiczności. Wielomilionowa widownia, chwytliwy refren, słowa w popularnym języku i świeżość na scenie - to się nie mogło nie udać. "Waterloo" nie tylko wygrało Eurowizję, ale też szybko stało się przebojem poza konkursem. Dla grupy był to początek wielkiej kariery. Umówmy się, że z takim talentem ABBA i tak pewnie prędzej czy później przebiłaby się na świecie, ale "plan Eurowizja" zdecydowanie to przyspieszył.
Loreen "Euphoria"/"Tattoo"
Jak to? Znowu Szwecja? Jak to możliwe, że kraj, który ma około 10 milionów mieszkańców, może się pochwalić kilkoma zwycięstwami na Eurowizji, a dużo większe państwa nie potrafią wygrać nawet raz? Naukowcy zawsze przecież przekonują, że liczby nie kłamią, więc teoretycznie choćby Polska powinna mieć prawie cztery razy więcej reprezentantów, którzy są w stanie zwyciężyć. No właśnie, teoretycznie. Nie ma się co obrażać ani zazdrościć, za to warto chyba zacząć uczyć się od Szwedów, którzy ewidentnie mają duży talent do pisania przebojów.
Zobacz również:
- Rozstawali się i ponownie schodzili w nieskończoność. Dlaczego związek Justina i Seleny nie przetrwał?
- Od Queen i Davida Bowiego po Rihannę i Eminema. Te duety zaskoczyły świat
- Łączył blues z voodoo, miał 57 dzieci. Żadne nie przyszło na jego pogrzeb
- Inside Seaside 2024: dzień drugi. "Nananana do białego rana"[RELACJA]
Loreen wygrała Eurowizję dwa razy i zapisała się dzięki temu w historii. Wcześniej taki wyczyn udał się tylko Johnny'emu Loganowi, więc Szwedka dodatkowo okazała się pierwszą kobietą, która zdobyła podwójne trofeum. Wokalistka ma ciekawą historię, bo na początku próbowała swoich sił w "Idolu". Kiedy nie wygrała talent show, a wydany po nim singel nie zrobił z artystki gwiazdy, Loreen zajęła się pracą przy produkcji programów telewizyjnych. Wokalistka wróciła na scenę po kilku latach i dopiero za drugim razem wygrała szwedzkie preselekcje, ale wtedy "odbiła" sobie wcześniejsze niepowodzenia. Artystka wygrała Eurowizję w 2012 roku, a "Euphoria" przez wiele tygodni utrzymywała się na europejskich listach przebojów. 11 lat później gwiazda powtórzyła ten sukces dzięki singlowi "Tattoo". Loreen przyzwyczaiła się już chyba do bicia rekordów, więc tu pobiła kolejny. Jej piosenka okazała się najchętniej słuchanym utworem z Eurowizji w ciągu jednego dnia w serwisach streamingowych, nie wspominając już o tym, że "Tattoo" podbiło europejskie listy przebojów i stacje radiowe.
Duncan Lawrence "Arcade"
Kto by pogardził wzruszającą balladą? No właśnie, nikt. Nic dziwnego, że ten singel był jedną z nielicznych eurowizyjnych piosenek, które spodobały się nie tylko w Europie, ale też osiągnęły sukces w USA. Co prawda wydarzyło się to dopiero wiele miesięcy po konkursie, jednak o tym za chwilę. Holendrzy byli zachwyceni, kiedy Duncan Laurence wygrał Eurowizję w Tel Awiwie w 2019 roku. Poprzednio ten kraj triumfował w konkursie 44 lata wcześniej. Co prawda niektórzy jeszcze dłużej czekają na swoją pierwszą wygraną, ale wiadomo: apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Sukcesu "Arcade" od samego początku byli pewni bukmacherzy. Duncan, uczestnik "The Voice of Holland", został wypatrzony przez starszą koleżankę po fachu, która zresztą sama miała na koncie występ na Eurowizji. Ilse DeLange postanowiła pomóc utalentowanemu wokaliście w karierze, a przede wszystkim udzieliła mu paru cennych rad, jak wystartować w show-biznesie. Laurence przesyłał artystce swoje piosenki i pewnego dnia w mailu pojawiło się właśnie "Arcade". Ilse od razu wysłała utwór ekipie, która zajmowała się wyborem reprezentantów na Eurowizję, a resztę tej historii już świetnie znacie. Duncan nie mógł sobie wymarzyć lepszego debiutu na dużą skalę. Muzyk nie spodziewał się pewnie tylko tego, że rok po wygranej piosenka stanie się sieciowym viralem i zapewni mu kolejny sukces, tym razem również na listach za oceanem.
Måns Zelmerlöw "Heroes"
Dawno nie było jakiegoś zwycięzcy ze Szwecji, prawda? Måns Zelmerlöw dwa razy próbował wygrać krajowe preselekcje, a kiedy za trzecim razem nareszcie mu się to udało, tak się rozpędził, że podbił serca widzów podczas finału Eurowizji w Wiedniu. "Heroes" nie zostawiło nawet cienia nadziei konkurentom i pokonało 26 innych piosenek. Kiedy Zelmerlöw jechał w 2015 na finał do Austrii, był już sporą gwiazdą w Szwecji. Wokalista zdążył wziąć udział w "Idolu", wygrać tamtejszy "Taniec z gwiazdami" i wydać pięć płyt, więc raczej się nie nudził. Zwycięstwo w Eurowizji okazało się dla niego wisienką na torcie.
Oczywiście krytycy pisali o "Heroes", że brzmi jak "mieszkanka country i popu, którą wyprodukowałby David Guetta", ale czy to zaszkodziło utworowi? Ani trochę. Måns wyszedł na scenę sam, a drugą "gwiazdą" występy były światła, których projektowanie trwało pewnie tak samo długo jak nagrywanie piosenki. Wysiłek się jednak opłacił. Wygrana na pewno bardzo pomogła artyście w promowaniu nowego albumu, który ukazał się kilka tygodni później.
Domenico Modugno "Nel Blu Dipinto Di Blu"
To jedna z najsłynniejszych piosenek w historii Eurowizji. Pewnie wielu z was patrzy teraz na tytuł i myśli sobie: "Słynna? Nie znam jej!". Ale "Volare" już kojarzycie, prawda? To właśnie ten kawałek. Najlepsze jest to, że ten utwór wcale nie wygrał konkursu, zajął dopiero trzecie miejsce, co wcale nie przeszkodziło mu w podbiciu serc słuchaczy. Singel osiągnął sukces w Europie, trafił na listy w Stanach, a Domenico Modugno zdobył nawet dzięki niemu dwie nagrody Grammy na pierwszej w historii ceremonii.
Właśnie w taki sposób Modugno na dobre rozpoczął w 1958 roku swoją karierę. Wokalista później jeszcze dwa razy próbował wygrać Eurowizję, ale nigdy nie udało mu się zająć upragnionego pierwszego miejsca. Muzyk zapisał się jednak w historii dzięki piosence "Nel Blu Dipinto Di Blu", którą później wzięli na warsztat między innymi: Louis Armstrong, Gypsy Kings i David Bowie.
Brotherhood of Man "Save Your Kisses for Me"
Kiedy zespół startował w Eurowizji w 1976 roku, miał już na koncie kilka przebojów, ale dopiero tamta wygrana zapewniła grupie prawdziwy sukces. Brytyjczycy mieli nie tylko dobrą piosenkę, ale też trafili na świetny moment w konkursie. Dwa lata wcześniej wygrała przecież ABBA, która również miała w składzie dwie kobiety i dwóch mężczyzn, więc widzom takie zestawienie od razu dobrze się kojarzyło. Kiedy ekipa dołożyła do tego tak miły dla ucha utwór jak "Save Your Kisses for Me", konkurencja nie miała szans. Brotherhood of Man nie tylko sprzedali ponad sześć milionów egzemplarzy tego singla, ale też świetnie wykorzystali swój sukces. Płyta "Love and Kisses from Brotherhood of Man", wydana zresztą na dzień przed eurowizyjnym zwycięstwem, sprzedawała się jak ciepłe bułeczki.
Måneskin "Zitti e buoni"
Niewielu artystom udało się dokonać tego, co zrobiła grupa Måneskin. Włosi poszli pod prąd tak bardzo, jak tylko się dało. W konkursie, który wygrywali w ostatnich latach głównie popowi wykonawcy, oni zaserwowali widzom rockowe widowisko. Zespół zaśpiewał do tego utwór "Zitti e buoni" w ojczystym języku i w ogóle nie przejmował się tym, że większość zwycięzców jednak wybiera angielski. Bezkompromisowe podejście - oczywiście jak na Eurowizję - bardzo się opłaciło.
Ekipa Måneskin wygrała konkurs w 2021 roku, jednak nie samo zwycięstwo okazało się tu najważniejsze. Muzycy przede wszystkim maksymalnie wykorzystali "swoje pięć minut" po finale i przekuli ten sukces w światową popularność. Zespół szybko przestał być tylko "zwycięzcą Eurowizji" i stał się nową rockową gwiazdą. Wokalista Damiano David mówił po wygranej: "Chcemy powiedzieć Europie, całemu światu, że rock and roll nigdy nie umrze!". I - jak widać - miał rację.
Katrina and the Waves "Love Shine a Light"
Niewiele brakowało, żeby ta piosenka w ogóle nie znalazła się w konkursie. Brytyjsko-amerykańska grupa wcale nie planowała udziału w Eurowizji. Zespół był już dość popularny, miał na koncie choćby singel "Walking on Sunshine", który okazał się sporym przebojem w połowie lat 80. Jak to się więc stało, że formacja pojechała do Dublina? Muzycy mieli przygotować piosenkę na rocznicę działalności organizacji charytatywnej w Wielkiej Brytanii, zresztą działał w niej brat jednego z artystów. Kiedy jeden z pracowników organizacji usłyszał utwór, stwierdził, że piosenka świetnie pasowałaby do Eurowizji. To samo powiedział zresztą jeden z DJów radiowych. Poza tym znajomy szef wytwórni płytowej, wielki fan tego konkursu, obiecał muzykom kontrakt, jeśli uda im się zająć pierwsze miejsce.
Zespół uznał, że skoro wszechświat daje tyle znaków, trzeba coś z tym zrobić - i zgłosił utwór do preselekcji, dosłownie w ostatniej chwili. Członkowie Katrina and the Waves uważali, że "Love Shine a Light" to aż przesadnie optymistyczna piosenka, przypominająca stylem ABBĘ, dlatego nie chcieli jej wcześniej wydawać. Dla grupy było to może minusem, ale dla eurowizyjnej publiczności okazało się wielką zaletą. Co prawda bardziej rockowi fani zespołu nie byli zachwyceni startem swoich ulubieńców w "takim" konkursie, jednak Katrina and the Waves zdobyli dzięki temu występowi wielu nowych słuchaczy. Przynajmniej na chwilę, bo grupa rozpadła się w 1999 roku, dwa lata po zwycięstwie.
Sam Ryder "Space Man"
Jeśli artysta mówi, że to występ Lordi na Eurowizji zainspirował go do nauki gry na gitarze, to ta historia nie mogła się lepiej potoczyć. Sam Ryder zawdzięcza swoją karierę w pewnym sensie... pandemii. Podczas lockdownu muzyk zaczął wrzucać do sieci covery cudzych przebojów. Artysta szybko został zauważony i podpisał kontrakt płytowy, a stąd już tylko krok do Eurowizji. Uśmiechnięty Brytyjczyk szybko podbił serca słuchaczy. Pomogła w tym oczywiście idealnie skrojona pod konkurs piosenka "Space Man".
Co prawda Eurowizję w 2022 roku wygrała ostatecznie Ukraina, jednak Sam przekuł swoje drugie miejsce w niezłą karierę. Debiutancka płyta wokalisty sprzedawała się świetnie dzięki konkursowi, ale to był dopiero początek. Ryder ruszył w trasę po Europie, do tego ma na koncie między innymi występ z muzykami Queen i singel z Davidem Guettą. Tylko na współpracę z Lordi Sam musi jeszcze trochę poczekać.
Cliff Richard "Congratulations"
Nie trzeba wygrać, żeby wygrać. Na egzaminie z logiki raczej trudno byłoby obronić tę tezę, ale na Eurowizji jak najbardziej się da. Domenico Modugno i Sam Ryder nie wygrali przecież konkursu, a to ich piosenki podbiły listy przebojów, nie zwycięskie utwory. Podobną historię ma na koncie Cliff Richard. Muzyk był faworytem Eurowizji w 1968 roku. Brytyjska prasa zastanawiała się nawet na pierwszych stronach "Kto będzie drugi?". Wokalista jakimś cudem nie zwyciężył, jednak jego "Congratulations" do dziś jest jednym z najpopularniejszych utworów w historii Eurowizji. Oczywiście Richard był już wtedy świetnie znanym muzykiem, jednak przegrana przyniosła mu nową falę popularności. Tak przegrać chciałby chyba każdy.
Gospodarzem Eurowizji 2024 jest oczywiście Szwecja, dzięki wygranej "Tattoo" Loreen. Wielki finał 68. Konkursu Piosenki Eurowizji odbędzie się 11 maja. Półfinały zostaną rozegrane 7 i 9 maja w Malmö. Polskę na Eurowizji reprezentuje w tym roku Luna z piosenką "The Tower". Artystka pojawi się na scenie w pierwszym półfinale, czyli 7 maja.