Andrew Wood (Mother Love Bone): Był skazany na rolę gwiazdy rocka
"Andy nie był jeszcze gwiazdą rocka, ale był na tę rolę skazany" - tak swój pierwszy kontakt z Andrew Woodem opisywał Stone Gossard, późniejszy gitarzysta Pearl Jam, który chwilę wcześniej z wokalistą spotkał się w Mother Love Bone. Na niecały miesiąc przed planowaną premierą debiutanckiego albumu "Apple" Wood umiera w szpitalu. Miał zaledwie 24 lata.

Odpowiedzialny za wokale i partie basu Andrew Wood razem ze swoim grającym na gitarze bratem Kevinem Woodem pierwsze muzyczne kroki stawiał, gdy miał zaledwie 14 lat. To wtedy na scenie objawiła się grupa Malfunkshun, później obwołana jednym z prekursorów rozlewającego się z Seatle na cały świat stylu grunge.
"Andy nie był jeszcze gwiazdą rocka, ale był na tę rolę skazany" - tak swój pierwszy kontakt z Andrew Woodem opisywał Stone Gossard, późniejszy gitarzysta Pearl Jam, który chwilę wcześniej z wokalistą spotkał się w Mother Love Bone.
Andy Wood z ciężarem na ramionach
"Jak tylko go zobaczyłeś, czułeś, że chcesz być w jego paczce, być zawsze blisko niego. Większość ludzi tak na niego reagowała. Miał niezwykłą łatwość gromadzenia ludzi wokół siebie, lgnęli do niego, siedzieli i śmiali się razem, chcąc dzielić z nim swój czas. Jak mniemam, stanowiło to też dla niego spory ciężar, wykazywał się w tym olbrzymią charyzmą" - dodawał Stone Gossard.
Z tym ciężarem Andy Wood próbował sobie radzić za pomocą nielegalnych używek, które miały pomóc przełamać mu jego nieśmiałość. Na scenie muzycy Malfunkshun kryli się za pseudonimami - lider występował jako L'Andrew the Love Child, jego brat stawał się Kevinsteinem, a perkusista Regan Hagar - Thundarrem.
Wood, inspirujący się dokonaniami m.in. Eltona Johna, Queen, Kiss i Aerosmith, kierował grupę w stronę glam rocka. Wokalistę opisywano jako połączenie Jima Morrisona (The Doors) i Marca Bolana (T.Rex). Na scenie pojawiał się w damskiej bieliźnie, rajstopach i wysokich butach, a na szyi nosił szal z piór.
Choć muzycznie Malfunkshun stał nieco na obrzeżu rodzącego się grunge'u, który łączył hard rocka, punk i metal z mało optymistycznymi tekstami, spowodowanymi frustracją i brakiem perspektyw. Przy "muzyce dzieci z rozbitych rodzin" (w takich środowiskach wychowywali się m.in. Kurt Cobain i Dave Grohl z Nirvany, Layne Staley z Alice in Chains, Eddie Vedder z Pearl Jam) pojawiły się używki, które szybko zaczęły zbierać tragiczne żniwo. Andy Wood już w połowie lat 80. trafił na odwyk, jednak nigdy na dobre nie wyzwolił się z uzależnienia.
"Muzyka dzieci z rozbitych rodzin". Tak zaczynał się grunge
Malfunkshun w 1986 roku zarejestrował kilka demówek. Dwa utwory "With Yo' Heart (Not Yo' Hands)" i "Stars-N-You" trafiły na słynną kompilację "Deep Six" pod szyldem C/Z Records, która - na kilka miesięcy przed legendarną wytwórnią Sub Pop z Seattle - udokumentowała rosnącą w siłę scenę grunge. Na płytę trafiły także nagrania m.in. Soundgarden, Green River, Melvins i Skin Yard. Swoją drogą, to właśnie Sub Pop odrzucił nagrania Malfunkshun, które miały nie być "wystarczająco grunge".
"Te zespoły to cisi bohaterowie. Choć nie stali się megagwiazdami, sprzedającymi miliony płyt, to mieli wpływ na inne znane zespoły, które trafiły na szczyt" - mówił w 2005 roku Colin Cobb, założyciel i szef wytwórni Livewire Recordings, producent wykonawczy składanki "Sleepless In Seattle: The Birth Of Grunge".
"Cisi bohaterowie" z Mother Love Bone
Kłopoty z używkami Andy'ego Wooda wstrzymały działalność Malfunkshun, jednak muzycy nie próżnowali. Wokalista i perkusista razem z gitarzystą Stone'em Gossardem i basistą Jeffem Amentem (eks-Green River, później także w Pearl Jam) założyli supergrupę Mother Love Bone (pierwotnie pod nazwą Lords of the Wasteland). W jej składzie znaleźli się także inni muzycy związani ze sceną Seattle: gitarzysta Bruce Fairweather (także z Green River) i perkusista Greg Gilmore (Skin Yard), który zastąpił Regana Hagara. Grupa szybko wybiła się na jedną z bardziej obiecujących formacji z Seattle, a pod koniec 1988 r. podpisała kontrakt z koncernem PolyGram (label Polydor/Stardog), stając się jednym z pierwszych zespołów grunge związanym z dużym wydawcą. Pierwszym efektem umowy była EP-ka "Shine" z marca 1989 r.

Jesienią 1989 r. w studiu The Plant w Kalifornii, z producentem Terrym Date'em (m.in. Soundgarden, debiut Dream Theater, Metal Church, Overkill), grupa Mother Love Bone zarejestrowała materiał na debiutancki album "Apple". Premierę wstępnie wyznaczono na marzec 1990 r. Fachowcy związani z branżą muzyczną dość zgodnie przewidywali, że to może być płyta, która zrobi sporo zamieszania na rynku. Chcąc sprostać oczekiwaniom Andrew Wood koniec 1989 r. spędził w klinice odwykowej, po raz kolejny próbując wyzwolić się z nałogu.
Tak wyglądały ostatnie chwile Andy'ego Wooda. "Słuchałam serca, aż przestało bić"
16 marca 1990 r. dziewczyna wokalisty, Xana La Fuente, znalazła go w ich domu w stanie śpiączki spowodowanej przedawkowaniem. Andy Wood trafił do szpitala, gdzie podłączono go do maszyny podtrzymującej życie, jednak na skutek pęknięcia tętniaka mózg 24-latka przestał pracować. Trzy dni później, 19 marca, podjęto decyzję o odłączeniu Wooda od aparatury podtrzymującej życie.
"Był martwy, kiedy go znalazłam, ale nie wiedziałam o tym. Ale po przewiezieniu do szpitala Andy żył. Żył jeszcze przez trzy dni. Po decyzji lekarzy, mieliśmy trzy godziny, żeby się z nim pożegnać" - wspominała po latach dramatyczne chwile Xana La Fuente.
"W szpitalu była cała jego rodzina, jakieś 20 osób, a także jego przyjaciele. Gdy zostałam z nim sama, obcięłam mu kosmyk włosów, który zachowałam. Puściłam mu muzykę grupy Queen, która była jego ulubionym zespołem. Gdy lekarze odłączyli aparaturę, mocno go trzymałam i słuchałam serca, aż w końcu przestało ono bić. To trwało jakieś 15 minut. Nie mogę uwierzyć, jak ja przez to przeszłam..." - dodaje dziewczyna Andy'ego Wooda, która jednocześnie mówi, że jako jedyna z jego najbliższych nie była zaskoczona tragiczną śmiercią swojego ukochanego.
"Często czułam, że to rodzaj mojej karmy, by go stracić i jednocześnie jego przeznaczenie, by umrzeć młodo" - podkreślała Xana La Fuente.
Chris Cornell, wokalista Soundgarden i były współlokator Wooda, uważał, że to właśnie przedawkowanie przez wokalistę Mother Love Bone można określić mianem "końca niewinności", a nie - jak się powszechnie uważa - samobójczą śmierć Kurta Cobaina z Nirvany w kwietniu 1994 r.

"Po tym, co wtedy zobaczyłem, gdziekolwiek spotykam ludzi, którzy zaczynają bawić się z używkami, za każdym razem żałuję, że nie mam przy sobie zdjęcia Andy'ego na szpitalnym łóżku - wyglądało to strasznie" - wspominał Jeff Ament.
W kolejnych latach w podobnie tragicznych okolicznościach zmarły kolejne postaci związane ze sceną grunge: m.in. gitarzystka Stefanie Sargent z 7 Year Bitch (czerwiec 1992 r.), wspomniany Kurt Cobain, wokalista Alice In Chains Layne Staley (kwiecień 2002 r.) i wielu innych.
Temple Of The Dog w hołdzie dla zmarłego Andrew Wooda
Śmierć Wooda nie przeszła bez echa: Chris Cornell napisał dwa utwory w hołdzie dla przyjaciela. Do współpracy zaprosił Gossarda i Amenta z Mother Love Bone (ta grupa zakończyła działalność po śmierci wokalisty), a także przyszłych muzyków Pearl Jam: wokalistę Eddiego Veddera, gitarzystę Mike'a McCready'ego i perkusistę Matta Camerona (również Skin Yard i Soundgarden). Ci muzycy utworzyli supergrupę Temple Of The Dog, a nagrany przez nich imienny album (1991) zaliczany jest do najlepszych dokonań nurtu grunge. Płyta szeroką popularność zdobyła dopiero rok po premierze na fali sukcesów Pearl Jam i Soundgarden.
Pamięci Wooda poświęcone były też utwory nagrane przez Alice In Chains ("Would?" z najlepszej płyty grupy - "Dirt" z 1992 roku), Candlebox i War Babies. W 1995 r. ukazał się skompilowany przez Stone'a Gossarda składankowy album "Return to Olympus" zawierający wczesne nagrania Malfunkshun. 10 lat później premierę miał dokumentalny film "Malfunkshun: The Andrew Wood Story", w którym wypowiadają się m.in. muzycy Soundgarden i Pearl Jam. Jako hołd dla wokalisty można potraktować też nakręcony przez Camerona Crowe'a film "Pearl Jam Twenty" (2011), który dokumentuje 20 lat Pearl Jam na scenie.
(Część cytatów pochodzi z książki "Pearl Jam Twenty")