Muniek Staszczyk obchodzi 60. urodziny. Jak wyglądała jego droga do sławy?
Oprac.: Konrad Klimkiewicz
Stojący na czele T.Love kultowy polski wokalista Muniek Staszczyk rozpoczyna nowy etap - życie po "sześćdziesiątce". Dokładnie 5 listopada 1963 r. w Częstochowie urodziła się ikona naszego rodzimego rocka. Przygodę z muzyką Muniek rozpoczął pod koniec lat 70., dołączając wówczas do zespołu Opozycja. Szerszemu gronu publiczności dał się dopiero poznać jako lider legendarnego już zespołu T.Love.
W 2022 roku wypadło 30-lecie albumu "King" T.Love, nagranego w kultowym składzie z Jankiem Benedekiem, kompozytorem wszystkich utworów z tego najlepszego, rockowego - zdaniem dziennikarzy muzycznych - krążka lat 90. W związku z tym, Muniek Staszczyk reaktywował zespół w historycznym składzie, w którym oprócz niego wystąpili Janek Benedek (gitary, kompozycje, produkcja muzyczna), Jacek Perkowski (gitary), Paweł Nazimek (bas) i Sidney Polak (perkusja). Dodatkowo grupa, mimo tak dużego stażu na scenie, nadal aktywnie koncertuje i do tego była w stanie wydać w marcu nową płytę "Hau! Hau!". Z tego wydawnictwa pochodzą utwory "Pochodnia" (z gościnnym udziałem Kwiatu Jabłoni), "Ponura żniwiarka" i "Deszcz".
Zeszły rok był więc bardzo aktywny dla zespołu T.Love. Wówczas pytano Muńka o to, jak radzi sobie ze świadomością, że w 2023 r. czeka go już szóstka z przodu. "Refleksja jest, ale z radością. 40-stka to była refleksja, 50-tka to był luz. Z tego, co mi mówili koledzy, 60-tka to już poważna refleksja. Każdy z nas jest świadomy i nie będę udawał ani młodzieniaszka, ani starca. Liczby mają znaczenie, ale czy mamy na to wpływ?" - stwierdził wtedy muzyk podczas programu "Dzień Dobry TVN". Okrągłe urodziny Muniek świętuje w niedzielę na scenie w krakowskim klubie Studio, gdzie odbywa się koncert zespołu T.Love.
Początki zespołu T.Love
W 1982 r. grupa uczniów IV Liceum Ogólnokształcącego w Częstochowie postanowiła spróbować swoich sił w muzyce. Z początku miało być to granie dla zabicia czasu, jednak chłopcy mieli większe ambicje. Wtedy Zygmunt Staszczyk (śpiew, początkowo także gitara basowa), Janusz Knorowski (gitara elektryczna), Dariusz Zając (instrumenty klawiszowe) i Jacek Wudecki (perkusja) założyli grupę Teenage Love Alternative. Jeszcze w tym samym roku zdobyli serca mieszkańców okolicy, grając w jednym z częstochowskich domów kultury. W 1983 r. grupa wzięła udział w festiwalu Malrock.
Rok później zespół trafił na Festiwal w Jarocinie. Ich kariera stopniowo się rozkręcała, aż do punktu przełomowego w 1986 r., kiedy to grupa wydała swój pierwszy, wielki przebój "My marzyciele", który podbił listę przebojów Trójki. Chwilę później zespół skrócił swoją nazwę do T.Love i pod tym szyldem grają do dziś.
Polscy Stonesi?
Zespół pokazał się na dobre publice po przemianach politycznych w 1989 roku. Wtedy, na fali wszechobecnego, ostrego rock'n'rolla zespół inspirował się stylem chociażby The Rolling Stones. Był to zresztą strzał w dziesiątkę, w końcu takie płyty, jak "Al Capone" czy "AntyIdol" pozwoliły T.Love szturmem wbić się do grona najpopularniejszych zespołów w kraju.
Dodatkowo Muniek wielokrotnie podkreślał, że w tamtym czasie grupa prowadziła wyjątkowo hulaszczy tryb życia. W środowisku mówiono, że T.Love nie bierze jeńców. Nie można jednak bawić się w nieskończoność. Już w 2001 r., po wydaniu przez grupę albumu "Model 01", mniej było słychać o ich rozbojach, co odcisnęło się także na spokojniejszej, nieco eksperymentalnej twórczości. Kolejne płyty to dalsze szukanie brzmienia, decydowanie się na nowe rozwiązania lub urozmaicanie tych bezpiecznych. Na wydanym w 2012 r. krążku "Old Is Gold", Muniek wciela się wręcz w postać polskiego Boba Dylana - rockowe, melancholijne ballady w wykonaniu T.Love? Brzmiało świetnie.
Muniek Staszczyk z muzyką - narzędziem
Fani artysty wiedzą, że choć zapewnia on, że po muzycznej karierze będzie trzymał się daleko od polityki, to obecnie nieczęsto gryzie się w język i otwarcie mówi o tym, co mu się nie podoba. Doskonałym przykładem jest utwór "Deszcz" z zeszłego roku, w którym Muniek nawołuje wprost - "Wyłącz TVP!".
"Myślę, że to kawałek mega aktualny. Dotyczy manipulacji medialnej, która w dobie wojny realnej, informacyjnej i szczepionkowej jest wręcz monstrualną i zabójczą jak najgorszy wirus. Teledysk jest w klimacie lekkiego dystansu, pełny poczucia humoru, ale i fajnej, delikatnej łobuzerki" - mówił wtedy o piosence "Deszcz" Muniek Staszczyk.
Muniek z żoną. Rzadko ją pokazuje
Muniek z żoną Martą Kucharzak związał się w 1985 roku. 4 lata później pobrali się. Mają dwójkę dzieci: Marysię (1993) i Janka (1990). Jak udaje im się trwać w związku od tylu lat? "Nasze małżeństwo trzyma się, bo jesteśmy niezależni. Oczywiście mamy wspólne punkty widzenia, ale moja żona nie jest typem kobiety zakochanej w piosenkarzu, wpatrzonej w niego jak w obraz. Mówiąc krótko dowala mi do pieca, kiedy trzeba" - mówił w jednym z wywiadów wokalista. Receptą na sukces może być również fakt, że Marta raczej niechętnie pokazuje się w mediach społecznościowych i woli wieść spokojne życie daleko od blasku fleszy.
Muniek Staszczyk: "Znaleziono mnie nad ranem w hotelu"
W 2019 r. wokalista trafił do szpitala w Londynie, czego przyczyną był wylew. Do stolicy Wielkiej Brytanii pojechał wówczas na koncerty Neila Younga i Boba Dylana. W rozmowie z "Uwagą TVN" zdradził wtedy, co doprowadziło go do takiego stanu. "Przyczyną wylewu było całe moje życie. 200 na godzinę przez 40 parę lat. Ja byłem bardzo aktywny i bardzo ambitny. Byłem pracowitym s*********, który pracował, bo ciągle mu się wydawało, że jest nieśmiertelny. Tylko kolegów i koleżanki odwiedzałem w szpitalach. Myślałem, że mnie to na pewno nie dotyczy" - wyznał.