Krótka historia o tym, jak szef CBS chciał zniszczyć Janet Jackson
Przez Stany Zjednoczone przechodzi kolejna afera związana z wykorzystywaniem seksualnym kobiet. Tym razem poważne zarzuty pojawiły się przy nazwisku szefa telewizji CBS Lesliego Moonvesa. W tym samym czasie amerykańskie media opisały, jak głównodowodzący stacji przez lata robił, co w jego mocy, aby zniszczyć karierę Janet Jackson.
W niedzielę, 9 września, szef stacji CBS Leslie Moonves podał się do dymisji ze skutkiem natychmiastowym. To efekt artykułu w gazecie "The New Yorker", na łamach której sześć kobiet oskarżyło wysoko postawionego mężczyznę o molestowanie seksualne. Szef CBS miał zmuszać kobiety do seksu oralnego oraz w razie odmowy robić wszystko, aby uprzykrzyć im życie.
Na zarzuty wobec Moonvesa szybko odpowiedziała stacja, która w specjalnym oświadczeniu stwierdziła, że potencjalna wypłata odprawy będzie zależna od wewnętrznego śledztwa przeprowadzonego przez CBS. Telewizja namówiła również mężczyznę do zapłacenia 20 milionów dolarów na rzecz ruchów #MeToo.
Janet Jackson wrogiem publicznym numer jeden
Nieco w tle całej afery związanej z molestowaniem seksualnym przez Moonvesa, wypłynęła inna historia z jednym z najważniejszych ludzi w telewizji w tle. Jak ustalili dziennikarze "Huffington Post" szef CBS od wielu lat robił wszystko, co tylko mógł, aby uprzykrzyć życie Janet Jackson.
Dziennikarze "Huff Post" w specjalnym artykule stwierdzili wręcz, że Moonves miał obsesję na punkcie wokalistki. Całej historii być może nigdy by nie było, gdyby nie podrażnione ego szefa CBS.
Ukorzenie, które nie wystarczyło
Aby zrozumieć, dlaczego piosenkarka nie mogła od pewnego momentu liczyć na wsparcie CBS i chociażby MTV, musimy wrócić się do 2004 roku. Wtedy to podczas przerwy finału Super Bowl (1 lutego), wśród gwiazd, które wystąpiły znaleźli się właśnie Jackson i Justin Timberlake. Pod koniec 12-minutowego show wokalista odsłonił pierś swojej koleżanki na oczach całego stadionu oraz prawie 100-milionowej widowni, którzy oglądali transmisję ze spotkania.
Na stację CBS nałożono karę 550 tys. dolarów grzywny (która później została anulowana) a tzw. nipplegate (afera sutkowa) ciągnęła się za samą Jackson jeszcze przez wiele lat. Nie pomogły nawet zaaranżowane przeprosiny gwiazdy, która broniła telewizji i NFL, twierdząc, że te podmioty nie wiedziały o jej zamiarach.
Z afery wykręcił się natomiast Justin Timberlake, zrzucając całą winę na sceniczną partnerkę i dopiero po latach przyznając, że zachował się wobec koleżanki poniżej krytyki. "Mogłem mocniej wspierać Janet. Nie żałuję, że przepraszałem, ale cała krytyka spadła wtedy na nią" - tłumaczył.
W tamtym czasie głośno mówiło się o teorii, że cała sytuacja została ustawiona dla podniesienia oglądalności Super Bowl. Tę podchwycił również sam Moonves do własnych celów - twierdził bowiem, że Jackson wymyśliła skandal, aby wywołać zamieszanie wokół własnej osoby. W dodatku mężczyzna twierdził, że wokalistka nie była odpowiednio skruszona podczas swoich publicznych przeprosin i dlatego należy ją całkowicie z obszaru, którym zarządzała stacja CBS.
Zimna wojna
Według źródeł "Huffington Post" początkowo czarna lista Moonvesa obejmowała zarówno Timberlake'a, jak i Janet Jackson. Duet nie dostał więc zaproszenia na Grammy w 2004 roku, a były członek *NSync wrócił do łask dopiero po wspominanych gorących przeprosinach i odcięciu się od Jackson.
Ta przez kolejne lata systematycznie była bojkotowana. Siostra Michaela Jacksona miała nie tylko nie pojawiać się na imprezach organizowanych przez CBS i ograniczono jej obecność w stacjach MTV i VH1 oraz radiostacjach grupy medialnej Viacom, mającej kontrolę nad CBS.
W ten sposób szef stacji skutecznie storpedował promocję płyty "Damita Jo" Jackson, która ukazała się zaledwie miesiąc po jej występie na Super Bowl. Album co prawda sprzedał się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy, ale był to wynik aż trzykrotnie gorszy niż w przypadku płyty "All For You". Dziennikarze nie mają wątpliwości, że Moonves wydatnie wpłynął na spadek popularności artystki w tym czasie i w następnych latach oraz na to, jak odbierana była przez widzów.
Nic więc dziwnego, że szef CBS był wściekły, gdy firma podległą jego korporacji - Simon & Schuster nawiązała współpracę z wokalistką i zgodzili się wydać jej książkę "True You: A Journey to Finding and Loving Yourself".
Według źródeł gazety Moonves zapowiedział, że osoby odpowiedzialne za tą współpracę stracą swoje stanowiska, jednak do dziś nie wiadomo, czy szef CBS podjął realne działania przeciwko ludziom z wydawnictwa.
Na szczęście dla fanów Janet Jackson próba zniszczenia jej kariery nie udała się, a wokalista z powodzeniem wydaje kolejne albumy i koncertuje (jej dwie ostatnie płyty - "Discpline" i "Unbreakable" zadebiutowały na pierwszym miejscu listy Billboard).
Temat afery wciąż budzi ogromne emocje. Fani Jackson domagają się sprawiedliwości dla swojej idolki i zwracają uwagę, że Justinowi jako facetowi uszło na sucho wszystko, za co Jackson była krytykowana.
"Solowa kariera Justina wystartowała, kiedy Janet zaczęła być bojkotowana" - opowiadał jeden z członków jej rodziny. Ci nigdy nie wybaczyli piosenkarzowi tego, co zrobił. Można się więc tylko domyślać, jak fatalne mniemanie o szefie CBS mają teraz bliscy Jackson.