33 showcase: nadal się lubimy, ale łatwo nie było [RELACJA]

Ile razy już chwaliłam Poznań, że tam zawsze jest miło, to chyba nie umiem do tylu liczyć. Zawsze jest dobra muzyka, dobrzy ludzie, dużo się szwęda, mało się śpi, tak że sami widzicie, że lepiej być nie może. Nie inaczej było na październikowym 33 showcase.

Natalia Marczuk na scenie 33 showcase
Natalia Marczuk na scenie 33 showcaseMaciej Chomikmateriały prasowe

Historia jest taka, że 33 Records napisało do mnie, że "Hej, Oliwka, może chciałabyś być w jury na naszym showcase'ie?", na co ja odpisałam: "No pewka", bo mnie nie trzeba na fajne rzeczy długo namawiać. Potem dostaliśmy do odsłuchu zgłoszone zespoły, z których musieliśmy wybrać pięć finałowych i tu po raz pierwszy pożałowałam tej funkcji, bo bardzo się ze sobą wtedy pokłóciłam i niby się już pogodziłam, ale już nigdy nie będę dogadywać się tak jak wcześniej.

W każdym razie 4 października spotkaliśmy się w Psie Andaluzyjskim, bardzo fajnym miejscu, swoją drogą. Przesłuchania rozpoczął Septembie, poznański reprezentant, który sam o sobie mówi, że "jest tutaj, żeby śpiewać dla nas 'dreamy, lo-fi' piosenki". Później Szpital Uniwersytecki z Końskich (wiemy, gdzie są Końskie!!). Alternatywny emo rock. Mi tam się podobało, lubię smutnych ludzi.

Następnie Natalia Marczuk, przy której, gdyby ktoś mnie spytał, dlaczego nie jest jeszcze sławna, powiedziałabym: nie wiem. Natalia jest gotowa i na radio, i na duże koncerty. Wspomnicie jeszcze moje słowa. Jako czwarci zaprezentowali się imasleep, szkoda, że bez wiolonczeli, która, z tego co wiem, też w składzie jest. Grupa, która zdobyła moje serduszko samymi nagraniami i potwierdziła tylko moje uczucia podczas koncertu. I wlepki dostałam, tak że bardzo mi się podobało.

Ostatni koncert konkursowy - KAST. Poszperałam trochę i wiem już, że inspirują się takimi zespołami jak Kim Nowak, Voo Voo, Black Sabbath czy Pearl Jam. Więc czy mogło być to złe? No nie mogło. A koncertowe wykonanie "Sloganu" - złoto. Ostatnio spełnia się wszystko, co napiszę w tekstach, więc życzę sobie i wam, żebyśmy się spotkali na jakimś Jarocinie, na przykład, co? Oni z kolei dali mi płytę i też bardzo mi się podobało, więc - młode zespoły - może tu jest jakiś klucz? Nie wiem, głośno myślę.

Wieczór zakończyły IKSY, które niedawno wydały album "Ostatni raz, kiedy umarłam, miałam na sobie letnie ubrania". Bardzo szanuję ten tytuł, po pierwsze. Po drugie, "ul. Miła" to chyba nadal moja ulubiona piosenka z tego płyty. Po trzecie, no jeszcze lepsze to jest na żywo.

Wcześniej powinnam napisać w zasadzie, że wieczór koncertowy zakończyły IKSY. Bo jurorskie grono, w składzie Ola Budka (Radio 357), Artur Rawicz, Edgar Hein (Radio Afera), Damian Sikorski (Polskie Radio), właściciele i przedstawiciele 33 Records - Marcin Illukiewicz, Jarek Weidner i Zdzicha znana również jako Weronika Szymańska - oraz osoba moja, udało się na obrady. I tutaj po raz drugi pożałowałam tej funkcji, bo nie dość, że znów pokłóciłam się ze sobą, to teraz jeszcze z innymi też. Ostatecznie się jakoś dogadaliśmy i nawet nadal lubimy, ale łatwo nie było.

Zwycięzcę, a właściwie zwyciężczynię, ogłosiliśmy podczas drugiego dnia showcase'u. Skoro napisałam "zwyciężczynię", to pewnie już wiecie, że do rodziny 33 Records dołączyła Natalia Marczuk. No i niech wam się wiedzie, niech wam się darzy. Ci ludzie zrobią razem wielkie rzeczy, zobaczycie.

Maciej Chomikmateriały prasowe

Od rana ruszyły też panele i warsztaty. Jak zawsze ważne i potrzebne. Na przykład o rozpoczynaniu solo kariery, kiedy ma się też zespół. Albo o zdrowiu psychicznym w branży muzycznej, co pojawia się na różnych eventach coraz częściej i bardzo mnie cieszy. Jak rozpoznać potencjał artysty. Jak opanować dobry storytelling. Słowem: było czego posłuchać.

Drugi dzień to też koncerty tych, którzy pod skrzydłami poznańskiej wytwórni są już od jakiegoś czasu. Najpierw Iwona SKV, która rozpoczęła cały dzień koncertem, a zakończyła DJ setem. Był Ramisz, którego możecie znać z Happysad, Człowiek, którego polecam i solo, i z Mona Polaski, Marek Niedzielski i Martini Police, których "Razem opadniemy gdzieś do gwiazd / Tutaj chwile bez imienia / Wciąż dla Ciebie mi się śnią" chodziło mi po głowie jeszcze w niedzielę. Był też zapowiedziany wcześniej koncert-niespodzianka, czyli Terrific Sunday. Nie mogłam go posłuchać, bo obowiązki goniły, ale po sprawdzeniu płyty "Wzloty bez upadków" wierzę, że mam czego żałować.

Zwiedziłam kilka showcase'ów wcześniej, ale ten miał w sobie taką miłą kameralność. 33 Records - gdybyście potrzebowali mnie za rok, albo w ogóle kiedyś, to macie mój numer. Lubmy się dalej.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas