"X Factor": Krok w tył

W minioną sobotę (20 kwietnia) uczestnicy trzeciej edycji "X Factor" zrobili wiele, by zniechęcić do siebie widzów.

Maja Hyży nie potrafiła pokazać swojego talentu w piosence No Doubt - fot. Paweł Wrzecion
Maja Hyży nie potrafiła pokazać swojego talentu w piosence No Doubt - fot. Paweł WrzecionMWMedia

Rozczarowała zwłaszcza Maja Hyży, którą chwaliliśmy za wysmakowaną interpretację przeboju Lany del Rey.

Tym razem Maja wydawała się kompletnie zagubiona i przytłoczona. Jak podkreślała, rockowa stylistyka to nie jest przestrzeń, w której czuje się dobrze. Jednak przyszły zwycięzca "X Factor", kimkolwiek on będzie, nie powinien sprawiać wrażenia, że boi się sceny. Nie powinien też wywieszać białej flagi tylko z powodu niepasującego tematu koncertu. Faworyci z reguły nabierają charyzmy z odcinka na odcinek, tymczasem Maja nagle zwinęła skrzydła i nie wiadomo, czy się pozbiera.

Pogubiła się nie tylko Maja (i jej wciąż piękny głos), ale i zmuszony do tańczenia Filip Mettler czy Olga Barej, która przebój Skunk Anansie interpretowała co najmniej nieporadnie.

Tym razem lepiej od Mai wypadł jej mąż Grzegorz, jednak "Seven Nation Army" w wydaniu a la Maroon 5 nie było artystyczną perełką.

Na tym tle wybiła się Klaudia Gawor, która po dwóch odcinkach na żywo zdaje się prezentować najrówniejszą formę i kumulować w sobie największy potencjał. Jej szanse na zwycięstwo zwiększa dodatkowo pewna zagadkowa prawidłowość.

Udany występ 17-letniej Klaudii nie przysłoni jednak wrażenia, że ofiarami "rzezi niewiniątek" na "bootcampie" były w istocie niewiniątka - prawdziwe talenty, którym powinęła się noga. Trudno bowiem zrozumieć, dlaczego spośród tysięcy chętnych scenę przejęli wokaliści tak letni.

(mim)

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas