Suwal: Na początku były melodie
Debiutancką EP-ką przywitał się ze słuchaczami i już zapowiada, że to dopiero początek jego muzycznych planów. Z Suwalem, jednym z najciekawszych producentów muzyki elektronicznej młodego pokolenia, porozmawialiśmy o jego minialbumie "Forma".
Suwal, czyli Piotr Suwalski to producent, kompozytor i reprezentant Asfalt Records. Pod koniec sierpnia ukazała się jego debiutancka EP-ka "Forma", na której pojawili się Michał Sobierajski i Rosalie. Wcześniej produkcje Suwala można było usłyszeć na składankach Flirtini "Heartbreaks & Promises". Z Maksem Piechotą działał natomiast w duecie Heisenberg Montage.
Daniel Kiełbasa, Interia: Zanim zaczniemy rozmawiać o utworach z EP-ki, zatrzymajmy się chwilę przy okładcę minialbumu i grafikach ją promujących, która wykonała dla ciebie Barrakuz. Ciężko było nakłonić Beatę do zaangażowania się w stworzenie oprawy graficznej "Formy"?
Suwal: - Wiesz co... nie. Zaczęło się od chłopaków z Flirtini, którzy z pracowali z Beatą i znają ją osobiście. Janek (Porębski - przyp. red.) mi zaproponował, aby właśnie ona zrobiła okładkę. Przejrzałem wtedy jej pracę, a w międzyczasie dostaliśmy odpowiedź, że się wyrobimy z terminami i się udało.
A jak dokładnie wyglądała wasza współpraca? Miałeś już jakiś pomysł na okładkę, czy przyszedłeś do Barrakuz po prostu z tytułem i dałeś jej pole do działania?
- Janek rzucił propozycję zanim jeszcze się do niej odezwaliśmy, tytuł EP-ki "Forma" powstał w mojej głowie, gdy patrzyłem na jej wcześniejsze prace. Następnie spotkaliśmy się, wymieniliśmy maile i to się sprawdziło. Dałem jej całkowicie wolną rękę
Przechodząc do sedna - czy materiał z "Formy" wygląda tak, jak sobie to dokładnie zaplanowałeś? Czy miało to jednak brzmieć nieco inaczej?
- Nie miałem jakieś konkretnej koncepcji tego, jak to będzie dokładnie wyglądać i które utwory tam się znajdą. Z biegiem czasu kolekcjonowałem sobie powolutku numery, chociaż na EP-kę nie trafiły wszystkie utwory, które nagrałem w tamtym czasie.
Była koncepcja, aby zaprezentować na EP-ce same instrumentalne wersje numerów, czy jednak od początku wolałeś nagrać materiał z wokalistami?
- Nie było takiego pomysłu. Od początku chciałem, aby wszystkie numery były z wokalistami. Jednak z kim będę nagrywał i jak to dokładnie będzie wyglądać, dopiero wychodziło numer po numerze. Najpierw były melodie, a dopiero potem pojawiły się osoby.
Pierwszy singel, czyli "Sygnał" nagrany z Rosalie., został odebrany bardzo pozytywnie, żeby nie powiedzieć entuzjastycznie.
- Jestem bardzo zadowolony z odbioru. Raz, że wszystko ułożyło się ładnie pod kątem wyświetleń, a dwa że to pierwszy z moich numerów, po którym miałem tyle pozytywnego, bezpośredniego odzewu i po którym dostałem tak dużo wiadomości od znajomych i nieznajomych.
Rosalie. była pierwszym wyborem do "Sygnału"?
- Tak, Rosalie. była pierwszym wyborem. Równolegle z "Sygnałem" powstawały moje produkcje na jej płytę "Flashback". Zaprosiłem ją na EP-kę, ona była zachwycona i stwierdziła, że musimy zrobić też coś na jej album. Zdążył on wyjść dużo wcześniej niż "Forma". Tak właśnie przebiegała nasza współpraca. Ale do tego bitu od razu chciałem Rosalie.
Na płycie pojawił się też Michał Sobierajski, z którym wypuściłeś już trzeci utwór. Jest między wami jakaś artystyczna chemia, że tak dobrze wam się współpracuje?
- Wydaję mi się, że tak. Numer, który znalazł się na EP-ce - remiks "Morfiny" - wykonaliśmy na zeszłorocznym Open’erze. Poprosiłem Michała, żeby zagrał ze mną, ale wtedy stwierdziliśmy, że mamy tylko jeden numer. Zrobiliśmy wtedy jeszcze trzy w tym "Satelity", które pojawiły się na składance Flirtini, jeszcze jeden kawałek, którego nie wypuściliśmy, a ponadto zaczęliśmy tworzyć kolejny. Za każdym razem, gdy siadamy do pracy, to idzie nam bardzo szybko. Mi pasuje to, co robi Michał, a mam wrażenie, że jemu moje bity też w miarę się podobają.
A pamiętasz jak się poznaliście?
- Przy okazji trzeciej części składanki Flirtini nie miałem wokalisty do swojego numeru. Nie mieliśmy chętnego do wyzwania, kogoś kto podjąłby się współpracy, a oprócz tego parę osób nie poradziło sobie z bitem. I pamiętam, że mój kolega z projektu Heisenberg Montage - Maks Piechota - mi go polecił: "Kurczę, znam muzyków, którzy grali z Michałem Sobierajskim, tu masz link, posłuchaj sobie, to dobrzy strzał". I faktycznie tak się okazało. Michał nagrał mi prewkę telefonem, odsłuchałem ją i stwierdziliśmy, że trzeba to zrobić.
Pytam, bo Michał wygrał "The Voice of Poland", o czym zapewne wiesz, i podczas występów w talent show prezentował się w zupełnie w innym repertuarze. Swoimi numerami pokazałeś go w zupełnie innym świetle.
- Jeżeli chodzi o Michała, to on nadal robi taką muzykę, jak robił wcześniej i na razie nic się tutaj nie zmieniło. Mi mówił też, że zawsze chciał spróbować się w bardziej elektronicznych rzeczach, tylko nigdy nie miał okazji zrealizować planów, jakie mu się podobały, a teraz ze mną i jeszcze kilkoma innymi producentami, taka okazja się zdarzyła i świetnie w tym wychodzi.
Na płycie pojawiły się też Agata Gołemberska i Karolina "Koska" Kosowska. Jak udało ci się je zwerbować na płytę?
- Z Agatą to było tak, że jeszcze przy okazji działalności Heisenberg Montage szukaliśmy wokalistki i prawie zaczęliśmy robić wspólnie numer. To było około pięciu lat temu. Wtedy coś nie wyszło, o całej sprawie zapomniałem. Niedawno odezwał się do mnie Maks i mówi, że jakaś dziewczyna chciałaby ze mną pracować. Początkowo nie zorientowaliśmy się, że kiedyś mieliśmy ze sobą nagrywać. Agata dostała bit, z którym nie poradziło sobie kilku artystów wcześniej, napisała sobie do niego też tekst i parę godzin później mieliśmy już nagrany utwór.
- A jeżeli chodzi o Koskę, to jest dziewczyną mojego byłego współlokatora. Szukałem jakieś wokalistki pod ten konkretny bit i przypadkiem podczas przeglądania Instagrama zorientowałem się, że ona całkiem nieźle śpiewa. Stwierdziłem "dlaczego by nie spróbować". I to była chyba najszybsza współpraca przy tej EP-ce. Poszło nam bardzo sprawnie.
Czy będzie jakiś teledysk promujący EP-kę?
- Nie będzie żadnego klipu. Ta EP-ka to takie bardziej "dzień dobry" z mojej strony. Na razie witam się z szerszą publiczną i dlatego też nie przewidywaliśmy żadnego teledysku.
Powiedziałeś, że tą EP-ką się witasz z szerszą publiką. Czy w planach masz już coś dłuższego?
- Teraz mam do ukończenia jeszcze kilka remiksów, które zweryfikują mój pomysł na ten długogrający album. Jeśli wszystko się powiedzie - uda się nagrać fajne chórki gospelowe i instrumenty dęte - to będę wiedział, czy już mogę działać.
W przypadku albumu mówimy bardziej o kontynuacji tego, co usłyszeliśmy na "Formie", czy pójdziesz w inną stronę?
- Wiadomo, że nie uda mi się uciec od tego, co do tej pory robiłem i nawet bym tego nie chciał, bo to będzie głównie elektroniczna produkcja. Chciałbym jednak podokładać tam nieco więcej żywych instrumentów, pograć więcej na klawiszach, bo wróciłem do grania w końcu i chciałbym, żeby to było słychać na tej płycie.