"Rap pali się w rękach"
Pochodzący z Przemyśla duet DNA & GAL powstał pod koniec 2002 roku. Dna i Gala poznał ze sobą czołowy wówczas przemyski producent WDK, który rozpoczął właśnie prace nad solowym projektem GALA. WDK miał być głównym producentem płyty, na którą miały trafić także dwa-trzy bity anonimowego wtedy w Przemyślu DNA. Ze względu na zakończenie działalności przez WDK, do wydania płyty nie doszło. W między czasie GAL i DNA postanowili wspólnie popracować nad płytą. Wynikiem ich współpracy był album "Prolog", a następny w kolejności nosi tytuł "Atak" i dostępny jest tylko w internecie. W rozmowie z Matessem, DNA i GAL opowiadają o początkach współpracy, planach wydawniczych i przemyskiej scenie hiphopowej.
Kiedy i w jaki sposób zrodziła się idea stworzenia wspólnego materiału?
GAL: Wszystko zaczęło się ponad trzy lata temu. Poznał nas ze sobą przemyski producent WDK, z którym miałem podjąć współpracę. Plan był taki, że nagram całą płytkę na bitach WDK. Stało się jednak inaczej, gdy pojawił się Daniel (DNA). Miał on zadebiutować na mojej płycie jako producent, lecz głównym człowiekiem zajmującym się stroną muzyczną płyty nadal pozostawał Waldek (WDK).
Daniel zaczął przynosić do WDK różne propozycje swoich bitów, miałem w czym wybierać. Pojawił się inny problem: nagrywki szły naprawdę mozolnie, a ja jestem raczej człowiekiem, któremu rap pali się w rękach. Znaleźliśmy z Danielem wspólny język, obydwaj chcieliśmy coś robić.
DNA: Brakowało nam jedynie sprzętu, ale to nas nie zatrzymywało. Na początku dysponowaliśmy prostym mikrofonem dynamicznym, statywem lektorskim i standardowo wyposażonym komputerem. Z takim sprzętem i z niegasnącym zapałem, zaczęliśmy nagrywać własne kawałki. Z upływem czasu skompletowałem naprawdę dobry sprzęt, który umożliwił nam nagrywanie naszych kawałków w zadowalającej jakości.
Po pewnym czasie udało nam się zagrać kilka koncertów w towarzystwie debiutującego wtedy Owala i jeszcze istniejącego wówczas składu z Przemyśla - ZJS Fundament. Po dobrych, lecz naprawdę ciężkich początkach, obydwaj zgodnie stwierdziliśmy, że należałoby skonkretyzować naszą działalność. Nie chcieliśmy wymyślać nazwy składu, stąd też najbardziej naturalną nazwą, jaka wpadła nam do głowy, była DNA & GAL. DNA - producent, GAL - MC.
Gdzie wcześniej można było o was usłyszeć?
DNA & GAL: Z tym to bywało różnie, na początku naszej działalności można było nas usłyszeć tylko lokalnie. Po ukazaniu się pierwszego dema "Prolog'', naszą muzykę promowało na antenie przemyskie radio Hot. Wynikła z tego dość komiczna sytuacja. Mianowicie taka, że nasz kawałek "Spocona'' dostał się na pierwsze miejsce listy przebojów, a prawdę mówiąc był to ostatni numer z tej płyty, z którym chcielibyśmy być utożsamiani. Zagraliśmy kilka koncertów w naszym rodzinnym mieście Przemyślu oraz poza nim.
Po pewnym czasie zabraliśmy się za nagrywanie kolejnego materiału, czuliśmy się już pewniej w tym, co robimy. Nadal jednak nie bardzo wiedzieliśmy, w jakim kierunku chcemy iść. Zadawaliśmy sobie pytanie, jaki charakter ma mieć nasza nowa płyta. Z biegiem czasu odpowiedz przyszła sama. Zostaliśmy zaproszeni na festiwal "New Yorker 3" do Poznania, poznaliśmy wielu ciekawych ludzi. Daniel zaczął robić bity dla składów z całej Polski. Pootwierało się przed nami wiele dotąd zamkniętych drzwi.
Mówiliśmy o przeszłości, więc porozmawiajmy o teraźniejszości. Co obecnie dzieję się z płytą "Atak"? Dlaczego, wbrew planom, nie miała ona oficjalnej premiery wydawniczej?
DNA & GAL: Po półrocznych perypetiach z naszym niedoszłym wydawcą Blends Records stwierdziliśmy, że "Atak" nie może się zmarnować i zostać głuchą płytą w naszym studiu. Nie było innego wyjścia, jak wykorzystanie najstarszej metody z ręki do ręki podaj dalej i puścić "Atak" między ludzi. Umieściliśmy również cały materiał w internecie.
Natomiast czemu płyta nie doczekała się oficjalnej premiery? To długa historia, którą postaramy się przedstawić w dużym skrócie. Pewni jesteśmy jednego, że o wielu sprawach sami nie wiemy i nigdy wiedzieć nie będziemy. Oficjalna wersja jest taka, że dał ciała człowiek zajmujący się produkcją teledysku, który nakręciliśmy we wrześniu 2004 roku. Nie doczekaliśmy się na zmontowany materiał. Po kilku miesiącach biernego czekania, dostaliśmy e-maila z wiadomością, że klip nie zostanie jednak zmontowany, gdyż producent teledysku przeliczył swoje zamiary nad możliwości. Ta sama wiadomość powędrowała do wytwórni.
Po kilku dniach dostaliśmy kolejnego e-maila od wydawcy, w którym jedno ze zdań brzmiało następująco: "Z przykrością musimy stwierdzić, iż nie jesteśmy w stanie wypromować waszej płyty z przyczyn wewnątrzwytwórniowych". To ostatnie słowo najbardziej zapadło nam w pamięci.
Nad czym oboje teraz pracujecie? DNA, gdzie można usłyszeć twoje produkcje? Gdzie w najbliższym czasie się pojawisz? Gal, gdzie ty się pokażesz - na jakiejś gościnnej zwrotce, czy też z gościnnym utworem?
GAL: Nie mam planów co do gościnnych występów na produkcjach innych osób, choć takie rzeczy pojawiają się często, nagle i plany mogą ulec nagłej zmianie. Na pewno dogramy jakiś kawałek na składankę "Apropos Underground vol. I" (wersja tytułu robocza), która już powoli się tworzy. Na dzień dzisiejszy jednak w pełni skupiam się nad materiałem, który nagrywamy obecnie.
DNA: Kilka moich bitów pojawi się na nowej płycie Piha. Zrobiłem również jeden podkład na płytę Miexon/Złóf. Nawiązałem również współpracę z Borixonem i Fenomenem, jej owoce będzie można usłyszeć na ich nowych albumach. Natomiast z rzeczy, które ukazały się jakiś czas temu, to np. dwa bity na Owalu/Emcedwa, oraz trzy na nowej płycie Endefisów.
Wygrałem również konkurs organizowany przez White Mouse. Nagrodą było umieszczenie mojego remiksu do kawałka Eldo "Kolejny dzień" na płycie "Kodex Suplement".
Jaka jest wasza nowa płyta i gdzie można ją dostać? Dlaczego znajdują się na niej ci a nie inni goście?
GAL: Cała płyta "Atak" niesie ze sobą jedno przesłanie, a jest nim wiara. Wiara we własne możliwości, w siebie i w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. W tekstach jest dużo pytań bez odpowiedzi, odbiorca słuchając płyty będzie musiał sobie sam na nie odpowiedzieć. Utwory skonstruowane są tak, aby na koncercie mogły poruszać ludźmi, a zarazem by w domu, gdy ich będziesz słuchał sam, mógłbyś się zastanowić nad głębszym sensem każdego tekstu.
Natomiast nad naszym nowym materiałem nadal pracujemy. Na pewno będzie on się różnił od "Ataku''. Płyta będzie znacznie bardziej bogata, zarówno od strony muzycznej, jak i wokalnej. Nie chcę zdradzać do końca tematyki tekstów, pragnę, by każdy człowiek mógł w niej odnaleźć samego siebie. Nie celuję słowami w konkretną grupę społeczną, będzie to płyta dla wszystkich.
DNA: Odpowiadając na pytanie dotyczące gości - są to ludzie, z którymi współpracuję, bądź też z którymi znamy się już dłuższy czas i coś tym osobom zawdzięczamy.
Jakie macie plany związane z nową płytą?
DNA & GAL: Na pewno chcemy, by nie była to płyta, która przejdzie bez echa. Gdyby jednak nie udało nam się znaleźć legalnej wytwórni, to na pewno będziemy współpracować z podziemnym labelem Apropos Records. Według nas zapewnia on promocję mniej więcej taką samą, jak legalny label. Gorzej z sprzedażą i dystrybucją. Jednak bardzo zależy nam na dobrej promocji naszego materiału, a sprawy związane z zarabianiem na muzyce odstawiamy na drugi bok.
Jak na razie wiadomo, że nową płytę w przypadku wydania w Apropos Records będzie można dostać w jednej z sieci oraz w kilku niezależnych skateshopach, rozsianych po całej Polsce, a także w sklepach internetowych. Nadal szukamy legalnego wydawcy, który zainteresowałby się naszą muzyką.
Scharakteryzujcie proszę najwyraźniejsze postacie z przemyskiej sceny. Dlaczego dotąd tak cicho o przemyskim rapie na ogólnopolskiej scenie?
DNA & GAL: Na przemyskiej scenie pojawiliśmy się nie dawno i jak to wielu twierdzi "znikąd''. Przed nami funkcjonowało i nadal funkcjonuje kilka znaczących składów. Jednym z najstarszych składów przemyskich było 016, późniejszy ZJS Fundament, DPS. Nadal działający już od wielu lat SiWUPe. Aglomeracja, którą można usłyszeć na naszej pierwszej płycie "Prolog'. Można ich też usłyszeć wraz z gościnnym udziałem Tołdiego / Formatu - człowieka, który swego czasu zasłużył się na przemyskiej scenie.
Ogólnie rzecz biorąc, przemyska scena to jedna wielka rodzina, każdy każdego tu zna .Nasze miasto jest zbyt małe, by mogło być inaczej. A dlaczego dotąd było cicho? Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Może po prostu nie mamy szczęścia?
Czym, oprócz rapu, zajmujecie się na co dzień?
GAL: Na chwilę obecną poza rapem zbyt wiele zajęć nie mam. Do niedawna zajmowałem się współorganizacją imprez i koncertów hiphopowych w Przemyślu. Obecnie dni wypełnia mi praca lub czasami jej poszukiwanie. I plany oraz przygotowania do dalszej edukacji.
DNA: W tym roku kończę szkołę i zamierzam nadal kontynuować edukację. Sporą część wolnego czasu poświęcam swojej dziewczynie. Całą resztę, która mi pozostaje, pochłania muzyka.
Kim inspirujecie się na polskiej i zagranicznej scenie? Jakiego rapu lubicie słuchać i czy zamykacie się tylko w kulturze hip hop?
GAL: Nie szukam inspiracji na polskiej scenie. Uważnie ją obserwuje i przesłuchuję wychodzące produkcje, by wiedzieć, co kto zrobił i co napisał. Co do kanonów tej muzyki, to też nie mam sprecyzowanego gustu. Słucham tego, co wpadnie mi w ucho i serce.
Dla mnie osobiście rap musi mieć duszę, potem dopiero patrzę na bujający głową bit. Moim zdaniem człowiek, który chce mówić do innych i pragnie być słuchany, nie może się zamknąć tylko w jednej kulturze. Nie muszę chyba uzasadniać tego zdania.
DNA: Jeśli chodzi o inspirację, to staram się nie wzorować na niczym. Nawet słuchając dłuższy okres czasu jakiegoś kawałka, człowiek podświadomie wykorzystuje pewne patenty z utworu, który mu się podoba. Chcę unikać takich sytuacji i w czasie pracy nad nowym materiałem staram się słuchać tylko i wyłącznie efektów naszej pracy.
Odpowiadając na drugie pytanie dotyczące rapu, którego lubię słuchać w domu, to mógłbym wymieniać naprawdę długo. Zaczynając od Niemiec, po całą Francję, USA, kończąc na Japonii. Wszystko jest uzależnione od nastroju i humoru, jaki w danej chwili mam. Jednego dnia może to być Iam, a następnego "Piosenka księżycowa".
Jak wygląda sprawa waszych koncertów? Jak można z wami nawiązać kontakt?
DNA & GAL: Sprawa koncertów wygląda marnie, mało koncertujemy, choć chcemy i jesteśmy otwarci na każdą poważną ofertę.
Jaka była najzabawniejsza sytuacja, która zdarzyła się wam podczas nagrywania materiału?
GAL: Zabawnych sytuacji w czasie nagrywek było multum i ciężko je powymieniać. Mnie osobiście najzabawniejsza sytuacja trafiła się na planie teledysku. Mianowicie siedzę na płycie regipsowej, we wnęce ściany w klubie, w którym kręciliśmy klip. W pewnym momencie, po kilku moich skargach odnośnie podłoża, na którym siedzę, ono załamało się.
Wpadłem do dziwnego otworu, który był zakryty sprytnie tą płytą. Wpadłem tak niefortunnie, że kilka osób musiało mnie wyciągać, gdyż ponad otwór wystawała mi tylko głowa i buty, wiec możecie sobie tylko wyobrazić, jak to wyglądało.
Czy na koniec chcielibyście kogoś pozdrowić czy też komuś podziękować?
DNA &GAL: Chcielibyśmy podziękować wszystkim osobom, które pomogły bądź też pomagają nam w naszej działalności.
Dziękuję za wywiad.