Nickelback: Ludzie, którzy hejtują nas w sieci, przychodzą na nasze koncerty

Ignacy Puśledzki

Ignacy Puśledzki

Nickelback wydali właśnie swój najnowszy album, pt. "Get Rollin'". Postanowiliśmy porozmawiać z tej okazji z basistą grupy, Mike'em Kroegerem i zapytać o proces powstawania nowych piosenek oraz hejt, który od lat dotyka zespołu.

Mike Kroeger opowiedział nam o najnowszej płycie Nickelback, pt. "Get Rollin'"
Mike Kroeger opowiedział nam o najnowszej płycie Nickelback, pt. "Get Rollin'"materiały promocyjne

Ignacy Puśledzki, Interia.pl: "This band desrved no hate. It's a nice band" - czytam pod teledyskiem do San Quentin. Cały czas odczuwacie hejty i żarty z zespołu?

Mike Kroeger, Nickelback: - Oczywiście (śmiech). Myślę, że tak będzie zawsze. Bez względu na to jaki jest temat, każdy dziś chce być żartownisiem. Niektórzy są w tym lepsi, a niektórzy gorsi. Czasem czytam te komentarze i jeśli są naprawdę zabawne, to sam się z tego śmieję. Niestety jest wiele osób, które próbują być zabawne, ale im nie wychodzi.

Czyli raczej się tym już nie przejmujecie?

- Nie, nie można skupiać się na tym, co ludzie mówią - nie ważne, czy jest to pozytywne czy negatywne. Przejmowanie się hejterami jest złe, ale branie pod uwagę tylko pozytywów także - szybko możesz zamienić się w du**a. Nie można mieć podejścia: "No dobrze, zobaczmy co dziś wspaniałego o mnie napisali" (śmiech). Jest takie stare powiedzenie - "Opinie są jak dziury w du**e, każdy ma własną".

Domyślam się, że hejterzy są uporczywi, ale czy to nie jest tak, że trochę pomogli wam w karierze?

- Tak myślę! Nie stworzysz głębokiej relacji z ludźmi, jeśli nie przykujesz ich uwagi. Gdyby ludzie widząc nas myśleli: "Mhm... Nickelback... No okej" i wzruszali ramionami, zniknęlibyśmy 15 lat temu. Frank Sinatra powiedział kiedyś, że nie ma znaczenia, co mówią o tobie w mediach tak długo, jak dobrze przeliterują twoje nazwisko. I to jest prawda.

Wydaję mi się, że jako kapela możecie sobie dzięki temu pozwolić teraz na wszystko.

- Na szczęście, jest wielu ludzi, którzy kochają Nickelback i kochają naszą muzykę. To są ludzie, dla których ją tworzymy. To oni są naszymi szefami, kiedy wyruszamy w trasę. Wiesz, ja właściwie myślę, że sporo osób, które piszą o nas te paskudne rzeczy w sieci, też nas słucha i przychodzi na koncerty. Możesz mówić co chcesz w internecie tak długo, jak będziesz kupował bilety. Nie obchodzi mnie to (śmiech).

Ale widzę, że wciąż macie chęć eksperymentowania i zaskakiwania swoich słuchaczy.

- Tak, bardzo. Cały czas staramy się utrzymać zainteresowanie poprzez próby z nowymi stylami, nowymi gatunkami i współpracą z ludźmi, których słuchacze mogliby się po nas nie spodziewać. Robimy to sami dla siebie, bardzo to lubimy.

W 2015 roku zmagaliście się z czymś gorszym, niż hejt - z choroba strun głosowych Twojego brata. Baliście się, że to koniec waszej kariery?

- Absolutnie. Dla mnie to było przerażające, więc nawet nie mogę sobie wyobrazić jak on się czuł. Kiedy coś jest twoim celem w życiu i to coś jest ci zabrane, trudno jest ruszyć z miejsca i iść dalej. Pamiętam ten dzień. Wyszliśmy na scenę, żeby zrobić próbę dźwięku. W słuchawkach miałem jego głos, ale nie dochodził żaden dźwięk. Jego usta się poruszały, ale nie było żadnej nuty, ma żadnego dźwięku. Byłem pewny, że żartuje, ale Chad (Kroeger , wokalista grupy - przyp. red.) pokazał nam, żebyśmy przestali grać, bo nie potrafi wydusić z siebie ani słowa. Odwołaliśmy ten koncert i pojechaliśmy do foniatry. Lekarz powiedział, że Chad musi wziąć przynajmniej tydzień wolnego, dopóki nie dowiemy się, co się dzieje. Odwołaliśmy kolejne koncerty, a potem, kolejni lekarze badali jego gardło. Powiedzieli, że to się samo nie poprawi. Bez operacji nie ma szans. Lekarz mówił, że operacja powinna pomóc, ale nie ma na to gwarancji. Także mój brat zgodził się na operację, ale nie wiedział, czy będzie mógł wrócić na scenę jako wokalista. Po operacji miał zakaz wydawania jakichkolwiek dźwięków przez chyba miesiąc. Podejrzewam to musiał być najgorszy moment. Ale pamiętam, że kiedy dostał już pozwolenie, zadzwonił do mnie i zaśpiewał z pełną mocą do słuchawki telefonu. Był przeszczęśliwy!

Słuchając waszej nowej płyty, miałem wrażenie, że nie możecie się zdecydować - robić ciężki rockowy album, czy nagrywać spokojne poprockowe ballady? Był na to jakiś konkretny plan, czy po prostu tak wyszło w studio?

- To po prostu tak wyszło. Nie jesteśmy zespołem, który nagrywa 30-40 piosenek, a potem wybiera, które wydać. Komponujemy i wybieramy piosenki, które chcemy nagrać, a potem nagrywamy tylko te. Nic więcej. Przy wyborze utworów kierujemy się przeczuciem, zawsze staramy się wybrać najlepszy materiał, jaki możemy wymyślić. Chad jest autorem piosenek, więc to zwykle zależy od jego intuicji i miejsca, w którym się znajduje, ale tu raczej nie ma z góry wymyślonego konceptu. Przy płycie "Feed the Machine" faktycznie chcieliśmy zrobić mocniejszy, hard rockowy album, ale teraz nie było żadnego konceptu.

Mamy to szczęście, że mamy Chada - gościa, który pisze świetne piosenki. On się tym zajmuje, a ja nie krytykuję tego, co robi. W przeszłości, kiedy byłem młodszy, zdarzało mi się zjechać jego numery, ale od dawna tego nie robię. Dziś rozumiem, jak trudno jest stworzyć sztukę z niczego. Wiesz, nie mieć absolutnie nic i zrobić z tego coś. Moja żona jest rzeźbiarką, rzeźbi rzeczy z wosku. Więc bierze blok wosku, który jest zasadniczo bezwartościowy, a następnie rzeźbi go w dzieło sztuki, które jest warte mnóstwo forsy. To samo robi mój brat. Tacy twórcy są największym skarbem. Potrafią stworzyć sztukę z niczego, w swoich głowach. Chad słyszy to w swoim umyśle, a potem za pomocą głosu i dłoni przekazuje światu.

Parę lat temu wspomniałeś, że chciałbyś nagrać album inspirowany cięższą muzyka - nawet Slayerem. Tego to sobie trochę nie wyobrażam, ale te cięższe fragmenty na płycie brzmią na prawdę super. Koledzy nie pozwolili ci na więcej?

- (śmiech) To było małe nieporozumienie. Rozmawiałem kiedyś z jednym dziennikarzem i on zapytał mnie, czy to prawda, że interesuję się cięższą muzyką. Powiedziałem: "Jasne! Slayer to moja ulubiona kapela". Byłem na ich ostatnim koncercie w Los Angeles, to było niesamowite - jedno z najlepszych przeżyć. Wspomniałem mu o tym i powiedziałem, że chciałbym zrobić album z coverami Slayera. Ja, nie Nickelback. Ale facet napisał, że Nickelback zrobi album z coverami Slayera i wtedy internet oszalał (śmiech). Wszystkie metalowe społeczności trąbiły o tym. "Co ku***? Nickelback chce grać numery Slayera!?" (śmiech). Na początku trochę się wkurzyłem, bo ten dziennikarz zmienił kontekst mojej wypowiedzi, ale dziś się cieszę, bo często mnie o to pytają, więc mogę sobie pogadać o Slayerze (śmiech).

W teledysku do San Quentin pojawia się cameo od tiktokerki KallMeKris. Ostatnio też trochę śmieszkowaliście z nią na TikToku. Jak do tego doszło i jak się bawiliście?

- Szukaliśmy sposobu na wejście do świata TikToka, bo nie chcieliśmy wyjść na błaznów. Żeby to nie wyglądało tak, że starzy faceci zachowują się jak małe dzieci. TikTok to potężne narzędzie, ale nie chcieliśmy być w tym fałszywi. Pojawiła się KalMeChris, która mieszka w tym samym mieście co Chad i okazało się, że jest wielką fanką naszego zespołu. Poznaliśmy ją i zaprosiliśmy od klipu, a ona świetnie się bawiła. Później dzięki niej pojawiliśmy się na TikToku i wyszło to bardziej wiarygodnie, niż udawanie, że jesteśmy małymi dziećmi i wykonywali jakieś układy taneczne. Nie chcieliśmy udawać, że jesteśmy kimś innym, niż w rzeczywistości. To wielki błąd. Kiedy pojawiły się media społecznościowe, wszyscy we wszystko wierzyli i myśleli, że dookoła wszystko jest prawdą. Dzisiaj łatwo sprawdzić czy coś jest fałszywe, więc trzeba być ostrożnym, ponieważ ludzie natychmiast zdadzą sobie sprawę, że coś udajesz.

Masz jakieś wspomnienia z polską publicznością?

Pamiętam polską publiczność bardzo dobrze. Kiedy byliśmy ostatni raz w Warszawie, ciepło nas przywitała w bardzo zimny dzień. Nigdy tego nie zapomnę! Miałem ze sobą całą rodzinę. Byłem już w Polsce wcześniej, ale nie z nimi. Zwiedziliśmy waszą stolicę. To wspaniałe miejsce.

Kiedy możemy się was znowu spodziewać?

Właśnie nad tym pracujemy. To może być kolejny zimny dzień w Polsce, bo prawdopodobnie będzie to zima - koniec 2023 lub początek 2024 roku. Próbujemy ustalić gdzie i kiedy zagramy, ale na pewno przyjedziemy do Europy. Musimy!

Chad Kroeger (Nickelback) kończy 45 lat

Przez jednych kochany, przez innych krytykowany na każdym kroku. 15 listopada kończy 45 lat. Chad Kroeger - wokalista najbardziej znienawidzonego zespołu w internecie. Dlaczego wypowiedzi internautów na temat Nickelback opływają nienawiścią? Tego w zasadzie nie wie nikt.

Kanadyjczyk grać na gitarze zaczął w wieku 13 lat, za namową matki. Był trudnym dzieckiem. Gdy miał 14 lat trafił do zakładu dla nieletnich za włamanie się do szkoły. W wieku 18 lat dowiedział się, że on i jego brat, Mike Kroeger (na zdjęciu drugi od lewej), mają różnych ojców. Żal opisał w utworach "Too Bad" i "Should’ve Listened". Przez krótki okres, aby się utrzymać, zajmował się handlem narkotykami. Pisał o tym w piosence "Worthy to Say". Z muzyką związany był od najmłodszych lat. Na pierwszy koncert - występ grup Metallica i The Cure - poszedł jako 13-latek.Gabriel Olsen/FilmMagicGetty Images
Gdy miał 22 lata napisał dziesięć piosenek i namówił swojego brata Mike'a, kuzyna Bradona Kroegera i przyjaciela Ryana Peake'a, aby zarejestrować utwory w studiu w Vancouver. Pieniądze na nagrania pożyczył od ojczyma. Właśnie w Vancouver powstała pierwsza nazwa zespołu - Village Idiot. Później zmienili ją na Brick, a po nagraniu materiału na demo "Hesher" przyjęli nazwę Nickelback. W pierwszą trasę wyruszyli jeszcze w tym samym roku, po wydaniu debiutu "Curb". Kroeger pracował w tym czasie jako sprzedawca powierzchni reklamowej. Martin Philbey/RedfernsGetty Images
Po wydaniu drugiego longplaya "The State", zespołem zaczęły interesować się duże wytwórnie. Jednak przełom nadszedł dopiero z kolejnym albumem "Silver Side Up". Pochodzący z tej płyty utwór "How You Remind Me", opowiadający o rozstaniu z ówczesną dziewczyną, szturmem wszedł na rynek muzyczny. Zespół i wokalista zostali zasypani nagrodami. Otrzymali cztery statuetki Juno Awards (kanadyjski odpowiednik Grammy), a później nagrody w kategorii album, singel, zespół i teledysk. Kroegera uznano najlepszym autorem tekstów. George Pimentel/WireImageGetty Images
W 2002 roku wokalista Nickelback wraz z prawnikiem Jonathanem Walvatnem założył wytwórnię 604 Records. W tym samym roku nagrał utwór "Hero", promujący film "Spider-Man". Piosenka zdobyła nagrodę MTV. Współpracował z licznym gwiazdami, m.in. Carlosem Santaną (utwór "Why Don’t You & I"), Bo Bicem, Tommym Lee z zespołu Motley Crue i Timbalandem. W latach 2005-2008 wydał z zespołem kolejne dwa albumy: "All the Right Reasons" i "Dark Horse". Podczas trasy promującej pierwszą z płyt, grupa supportowała m.in. Bon Joviego i The Rolling Stones. Larry Busacca/WireImageGetty Images
Problemy Kroegera z prawem nie skończyły się na pobycie w zakładzie dla nieletnich. W 2006 roku został zatrzymany za jazdę pod wpływem alkoholu. Trafił do aresztu, skąd wyszedł po wpłaceniu kaucji. Jego prawnik, Marvin Stern planował wnieść apelację, zarzucając policjantom naruszenie praw wokalisty – jeden z funkcjonariuszy kazał artyście chuchnąć po tym, jak wyczuł od niego alkohol. Finalnie jednak mężczyzna zrezygnował z apelacji.Bruce Gifford/FilmMagicGetty Images
Od 2013 roku wokalista był żonaty z piosenkarką Avril Lavigne. Poznali się podczas nagrywania piątej płyty wokalistki, na początku 2012 roku. Po kilku miesiącach byli zaręczeni. Ślub odbył się w zamku Château La Napoule na południu Francji. Zaledwie dwa lata później Lavigne wniosła pozew o rozwód. George Pimentel/WireImageGetty Images
Choć Nickelback szybko zdobył popularność, nie wszyscy uważają go za dobry zespół. Coraz większa grupa krytyków zarzucała formacji wtórność, brak kreatywności i toporne teksty. W sieci pojawiało się także coraz więcej negatywnych recenzji płyt formacji. Magazyn "Rolling Stone" napisał "Jeśli szukasz oryginalności, możesz nie brać przykładu z Nickelback". W podobnym tonie przez następne lata wypowiadali się dziennikarze Allmusic, Popmatters, "Entertainment Weekly" oraz "Guardiana".Kevin Mazur/WireImageGetty Images
W Internecie pojawia się mnóstwo stron i wyzwań kpiących z zespołu. Na Facebooku powstał m.in. fanpage "Czy ten ogórek będzie miał więcej fanów niż Nickelback?". Przed usunięciem fanpage miał sto tysięcy więcej polubień niż strona zespołu. Powstała także zabawa w "nickelbacking" - należało zadzwonić do kogoś, puścić mu jeden z utworów Nickelback i sprawdzić, ile wytrzyma osoba po drugiej stronie. Obiektem żartów stały się nawet włosy Kroegera, które internauci porównywali do makaronu. Zespół kilkakrotnie "wygrał" w zestawieniach na najgorszą grupę muzyczną na świecie. "The Guardian" uznał też wokalistę Nickelback za "jednego z większych d*pków przemysłu muzycznego".John Shearer/WireImageGetty Images
Chad Kroeger za swoje inspiracje muzyczne uznaje m.in. Big Wreck, Metallica, Rage Against The Machine, Alice in Chains, The Beatles. Jerry Cantrell, gitarzysta Alice in Chains, wspomina wspólną trasę z Nickelback tak: "Szczerze mówiąc, nieźle się bawiłem z muzykami z Nickelback. Chłopaki niczego nie udają, są młodzi i pełni zapału, przebywanie w ich otoczeniu może być ekscytujące". Wokalista grupy Coldplay, Chris Martin również twierdził, że krytyka zespołu jest nieuzasadniona. "Chłopaki z Nickelback zbierają cięgi od ludzi, którzy przez całe życie nic nie osiągnęli. Według mnie są wspaniali, mam dla nich mnóstwo szacunku. To moje ostatnie słowo" - mówił. Denise Truscello/WireImageGetty Images
Internauci również nie oszczędzają krytyki. Co jakiś czas zachęcają zespół do zakończenia działalności i zaprzestania tworzenia muzyki. Na różnych blogach i forach pojawiają się także specjalne kompilacje, które udowadniają, że Nickelback wszystkie utwory nagrywają cały czas tak samo, co ma udowadniać, że kopiują własne dokonania. W sieci furorę zrobił również utwór "Something In Your Mouth", który zarówno według dziennikarzy, jak i zwykłych słuchaczy, jest jednym z najbardziej obleśnych utworów w historii muzyki. Odbiorcy zarzucają muzykom też brak skromności i pokory. W 2003 roku po jednym z nieprzychylnym tekstów w "Guardianie" Kroeger wyzwał dziennikarza na pojedynek (swój apel do dziennikarza powtarzał na każdym koncercie w Wielkiej Brytanii). Muzycy bardzo alergicznie reagują także na krytykę słuchaczy, odpowiadając im w niewybrednych słowach na Twitterze i Facebooku.Peter BischoffGetty Images
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas