Mery Spolsky: "Nigdy nie byłam modelką" [WYWIAD]
Jej wyrazistość, odwaga w tekstach i żywiołowość jednych zachwyca, drugich gorszy. Nie ma drugiej takiej artystki na polskiej scenie, która o codziennych problemach śpiewa w rytmie techno i rave. Mery Spolsky drzwi do showbiznesu otworzyła z kopa. Nie zwalnia tempa i w trasie promującej najnowszy album "Erotik Era" otwarcie mówi o swoich potrzebach.
Jej zawodowy biogram zaczyna się ponad 10 lat temu, choć popularność i stałe miejsce na liście najgłośniejszych polskich piosenkarek zapewniło Marii Żak przyjęcie pseudonimu Mery Spolsky. Można było ją usłyszeć w interpretacji tekstów Agnieszki Osieckiej i Marka Grechuty, ale później już jej własne utwory zaczęła cechować ostrość wyrazu i bezpośredniość poruszanych tematów. Przesiadła się z jednoosobowego kajaka na jacht Kayaxu, dzięki któremu podbiła rynek.
Jak mówi, nie ma dla niej tematów tabu, szczególnie w sferze, która łączy wszystkich czyli seksie i związkach. "Zmienił się nasz cały wizerunek, odeszłam od dziewczyny z gitarą akustyczną, a weszłam bardziej w rave, techno i szaleństwo" - mówi. Jej kompozycje i wykonania idealnie uzupełnia wizerunek, w którym nie brakuje pazura.
Choć wielu nieznających dotychczasowej twórczości Mery po pierwszym przesłuchaniu piosenek z "Erotik Era" może być nieco zszokowanych, to wydane na tej płycie piosenki opowiadają o walce o akceptację, tolerancję i satysfakcję. Znakomicie przyjęły się m.in. wśród społeczności LGBTQ, co zaowocowało angażem wokalistki w programie "Czas na Show. Drag Me Out", w którym aktorzy, piosenkarze i osoby znane publicznie przebierały się w stroje drag queens.
Mery Spolsky słowem i dźwiękiem walczy o ciałopozytywność i porzucenie wstydu. Na pytanie, czy w dzisiejszych czasach to odnosi skutek, czy jest tylko coachingowym banałem odpowiada, że od zawsze lubiła eksperymentować z modą i wychodzić na scenę w bardzo różnych stylizacjach, a jej ciało było różne. "Nigdy nie byłam modelką. Bardzo często spotykałam się z komentarzami, że jestem za gruba na taki strój albo zbyt wulgarna na taką sylwetkę. Co to znaczy? To mnie do tego stopnia wkurzało, że zaczęłam o tym pisać piosenki" - odpowiada. Jak dodaje, w ten sposób zaczęła się z tymi opiniami konfrontować.
Dla tych, którzy mają kompleksy względem swojej sylwetki Mery radzi, by się po prostu... rozebrać. "Ja zaczynałam od plaży, aż weszłam z tym patentem na scenę i im bardziej się rozbieram na scenie, tym większą czuję wolność, pewność siebie, szaleństwo. Polecam to każdemu" - podsumowuje artystka. O akceptacji swojego ciała napisała też w swojej książce.
Artystka przyznaje, że przychodzą do niej po koncercie osoby, które mówią, że dzięki niej coś w swoim życiu zmienili. "To jest najfajniejsze. Nie spodziewałam się, że będę inspiracją dla takich rzeczy a przecież to proste, życiowe codzienności" - wyznaje.
Pytana o granice artystycznego wyrazu, poza którą nie wyjdzie, Mery Spolsky mówi, że zdarzało jej się posłuchać tekstów innych autorów i stwierdzić: "Ok, tu jest trochę już nie w moim stylu. Ale nie oceniam tego, bo wiem, że czasem moje mogą tak zabrzmieć dla innych osób". Wokalistka przyznaje jednak, że czasami musi być odważnie, żeby dosadnie o czymś powiedzieć.
O Mery Spolsky na pewno można powiedzieć, że jest wyrazistą artystką. Miejscem dla wyrazistych artystów jest Eurowizja. Czy zobaczymy Mary na europejskiej scenie przed milionami widzów na całym świecie? "Świetnie bym się nadawała, bo mam taki pseudonim, że nie trzeba byłoby mówić skąd jestem" - żartuje. Dodaje jednak, że nie pasuje jej w tym konkursie polityczny "vibe" i atmosfera dzieląca ludzi. "To się powoli zmienia. Ja obserwuję. Patrzę..." - tajemniczo odpowiada. Przyznaje jednak, że udział w tym show nigdy nie był jej marzeniem. A o tych otwarcie mówi. - Woodstock, Męskie Granie i... duet z Charli XCX. "Projekt 'Brat' bardzo ze mną rezonuje. Też jest o wyzwoleniu" - zdradza Mery.