Meek, Oh Why?: "Presja zupełnie ze mnie zeszła" [WYWIAD]
Mikołaj Kubicki, raper i trębacz, zaprezentował najnowszy singel "Wspaniały świat”, który jest jego pogodzeniem się z przeszłością. Utwór cechuje charakterystyczny dla Mikołaja treściwy rap połączony z melodyjnością. Jest to zapowiedź nadchodzącego albumu i trasy koncertowej. Jednak zanim to - Mikołaj udzielił parę odpowiedzi w rozmowie z Interią.
Damian Westfal, Interia: Jaki jest twój wspaniały świat?
Meek, Oh Why?: - Ten epitet kojarzy się w dwójnasób, ale w tym wypadku nie jest to orwellowska wizja świata, tylko poszukiwanie miękkiej tkanki, która sprawia, że czuję się dobrze i że w ogóle coś czuję. Myślę, że to jest też coś, co mówi o spełnieniu. Ta metaforyczna podróż, w którą się udałem, czyli z piaskownicy pod blokiem aż do Chin, rozpala moje emocje i wyobrażenia, że jakby też ten świat jest drogą do niego. Mam nadzieję, że ma to sens (śmiech). To na pewno mieszanka moich wielu, wielu emocji w tym momencie.
Następny teledysk będzie w Chinach?
- (śmiech) Właśnie nie wiem, jak pogodzić napięcie tej historii z tym, że już mam ochotę wszystko opowiadać. Metaforycznie rzecz ujmując, bardzo nas zaskoczyło to, co znaleźliśmy po drodze do Chin, a nie Chiny same w sobie. Ale faktycznie też jest taki pomysł, żeby nie tylko metaforycznie, ale i fizycznie znaleźć się w Chinach w ramach tego projektu. Zobaczymy, czy to się uda. Bardzo bym chciał.
Zaskoczyłeś mnie! To miało być pytanie z "tych śmiesznych", a wyszło, że odgadłem twoje muzyczne plany.
- I co gorsza, jak już zgadłeś, to ja przyznałem się do tych planów. Tym bardziej mi teraz zależy, żeby plany się powiodły.
Widać, że praca nad tym teledyskiem sprawiła ci dużo przyjemności.
- Cieszę się, że to widać. Klip przechodzi z okresu dziecięcego przez teraźniejszość, aż do przyszłości. Dużo przyjemności sprawiło mi odbicie mojej postaci w przyszłości, którą zagrał mój tata - Kuba Kubicki. Zastanawiam się teraz, czy to nie jego powinniśmy wysłać do Chin w kontynuacji tej historii (śmiech). Ja tylko drążyłem w ciemnych tunelach po małym Mikusiu, a to mój tata przekopał się aż do prześwitu w Chinach. Myślę, że to świetna metafora wytrwałości i konsekwencji.
Na koniec teledysku jest kadr z napisem “CDN". No właśnie - co nastąpi?
- Będziemy teraz sukcesywnie wydawać single - są one już wybrane i to w taki sposób, jak bym chciał, czyli opowiadają pewną historię - aż do wydania albumu jesienią tego roku. W zasadzie cała płyta będzie pod znakiem właśnie tej podróży do Chin.
Zobacz również:
Jesteś artystą z pogranicza różnych gatunków. A jaki będzie ten album?
- Nie chcę za dużo zdradzać. Większość czasu spędziłem w środowisku około hip-hopowym, ale staram się być dla niego jakąś alternatywą. Przez ostatnie lata starałem się nie używać prostych rozwiązań, czy nie wchodzić stricte w koncepcję rapową, tylko szukałem innego rodzaju rymowania albo też tekstu bez rymu. Po prostu chciałem znaleźć w tym jakąś swoją opowieść. Po tych kilku latach poczułam wewnętrzną potrzebę, że chcę spojrzeć na rap, czy na hip-hop nie bojąc się tego, i nie widząc tych wszystkich zastygmatyzowanych wyobrażeń na ich temat. Chciałem spojrzeć na te gatunki tak, jak je widziałem, kiedy się w nich zakochałem wiele tych lat temu i tak w 100% wrócić do bycia raperem. Ten album jest właśnie takim moim powrotem do tego stylu życia.
W procesie tworzenia tej płyty bardzo dużo czasu spędziłem przed mikrofonem, znacznie więcej niż przed notesem. Po prostu w studiu śpiewałem, rapowałem, codziennie przez wiele godzin muzyka wypełniała moje życie i teraz czuję się naprawdę wspaniale i zupełnie spokojnie z okazji premiery. Przypomniałem sobie, co w tym wszystkim jest najważniejsze. Przechodząc przez długą podróż wokół tekstów, koncepcji, storytellingów, bardzo się cieszę, że mogę spojrzeć na tę muzę w sposób nieanalityczny, tylko po prostu dać się ponieść fali emocji i znowu przypomnieć sobie, że muzyka jest po prostu muzyką. W dodatku rozwinąłem przez ten czas moje rapowe umiejętności, co daje mi teraz większą wolność.
Będzie to połączenie rapu i popu?
- Tak, przy czym ta płyta będzie bardziej rapowa niż moje wcześniejsze płyty. Gdybym miał powiedzieć, do jakiego gatunku będzie temu albumowi najbliżej, to myślę, że będzie to album mimo wszystko popowy, który składa się z elementów elektroniki, rapu, śpiewanych refrenów, ale w całej swojej sumie daje wrażenie chropowatego popu. To nie jest ani hip-hop, ani żadna muzyka eksperymentalna. Jest to ściśle określona forma, która raczej zmierza do refrenów, do części melodycznych, więc można powiedzieć, że to będzie mój pop, który odnalazłem w sobie, dojrzewając w ostatnim czasie i odważając się na pewne bezkompromisowe zabiegi. Nie próbuję już zaciemniać obrazu i tworzyć awangardy tam, gdzie jej nie ma. Jeśli melodia jest taka, jak przy pierwszym zaśpiewaniu, i wydaje się właściwą, to idziemy za tym, nawet jeśli nie jest to nic odkrywczego. Presja zupełnie ze mnie zeszła, po prostu chciałem się bawić tym materiałem.
A co w takim razie jest bliższe twemu sercu? Pop, hip-hop, rap?
- Muzyka, która powoduje, że czuję się tak swobodnie, że ramiona lecą mi w dół, to jest to hip-hop, jazz, rodzaj eksperymentalnej elektroniki, jak np. James Blake. Ta muzyka sprawia, że odpoczywam.
Niektórzy nazywają cię dżentelmeńskim raperem. Zgodzę się z nimi, bo ty nie jesteś typowym raperem. Zresztą, nie wiem, czy można określić, co znaczy dziś typowy raper. Jak myślisz?
- Bardzo podoba mi się określenie: dżentelmeński raper! Ono mi schlebia, jest sympatyczne. Faktycznie tutaj sytuacja wymaga zobaczenia większej ilości odcieni szarości, bo rap od tylu lat w tylu odcieniach do nas dociera, że słuchacze coraz bardziej widzą coraz większe odcienie. To nie jest zerojedynkowe. W części siebie pozostaje tym dżentelmeńskim raperem - wydaje mi się, że bardziej i swobodniej niż dotychczas.
Jesteś także trębaczem. Pokażesz się z tej strony na nowym albumie?
- Zawsze dobry moment na nagranie trąbek jest wtedy, kiedy płyta jest już w całości ukończona. Wtedy pojawiają się przestrzenie, żeby to wszystko pokolorować i ten kolor trąbki na pewno się tam pojawi.
Nowa wytwórnia po prawie dziesięciu latach oznacza nową jakość?
- Zdecydowanie tak. To był dla mnie bardzo ważny impuls w procesie tworzenia tej płyty, kiedy Universal Polska odezwał się do mnie i wyraził zainteresowanie wydaniem płyty. Wiedziałem, że to pozwoli mi zrobić cały koncept, łącznie z teledyskami, o których mówiliśmy, na takim poziomie, na jakim zawsze marzyłem. Jestem zadowolony z tego, jaką drogę razem z Asfalt Records przebyliśmy. To urbanowa wytwórnia, która ma piękne podejście, ale Universal jest po prostu większy, przez co mogłem się skupić wyłącznie na tworzeniu muzyki. Po rozmowach z nową wytwórnią totalnie poczułem, że są to ludzie, z którymi chcę pracować. Ten nowy rozdział jest poukładany w taki sposób, w jaki zawsze marzyłem. Mam nadzieję, że będzie to trwało, bo jest teraz po prostu bardzo dobrze.
Będzie trasa po Polsce?
- Na jesieni chcę ruszyć z nowym otwarciem i z nowym materiałem. Absolutnie nie mogę się tego doczekać. Bardzo różne wydarzenia są na tej płycie. Wyzwalają one we mnie energię, której dawno nie czułem, jeśli mam być szczery. Trzeba kiedyś zamknąć na kluczyk mroki mojego ćwierćwiecza i zacząć żyć pełną piersią. Powiem ci, że to jest ten moment. Przynajmniej mam taką nadzieję.