Luxtorpeda o płycie "Omega": Trudne czasy tworzą mocnych ludzi [WYWIAD]

Adam Drygalski

- Ten album ma takie przesłanie, że łatwe czasy tworzą słabych ludzi, słabi ludzie tworzą trudne czasy a trudne czasy tworzą mocnych ludzi. Każdy może sobie dziś odpowiedzieć na pytanie, w jakim momencie jesteśmy - mówi w wywiadzie dla Interii Krzyżyk z Luxtorpedy. On i jego koledzy z zespołu mogą być zadowoleni. Zapewne nie ma co wartościować płyt, ale bez cienia wątpliwości - "Omega" jest bardzo ważnym albumem w dorobku zespołu. - Nagrałem w swoim życiu kilka płyt, które uważam za wyjątkowe. "Infernal Connection" Acid Drinkers, "Fairplay" Flapjacka i "Porozumienie ponad podziałami" Kazika Na Żywo. I myślałem, że na tym ta lista się zamknie, ale dołączam do niej też naszą "Omegę" - dopowiada Litza.

Luxtorpeda w komplecie - od lewej: Kmieta, Krzyżyk, Hans, Litza i Drężmak
Luxtorpeda w komplecie - od lewej: Kmieta, Krzyżyk, Hans, Litza i DrężmakMateusz Otrembamateriały prasowe

Luxtorpeda to zespół przyjaciół założony przez Roberta "Litzę" Friedricha, gitarzystę i wokalistę znanego wcześniej z takich grup, jak m.in. Acid Drinkers, Flapjack, Turbo, Kazik Na Żywo, 2Tm2,3 i Arka Noego. U jego boku pojawili się muzycy znani z m.in. 2Tm2,3, Armii i Turbo (gitarzysta Robert "Drężmak" Drężek, basista Krzysztof "Kmieta" Kmiecik i perkusista Tomasz "Krzyżyk" Krzyżaniak), a jako ostatni dołączył raper i wokalista Hans z hiphopowego składu Pięć Dwa.

Dotychczasowy dorobek formacji to płyty "Luxtorpeda" (2011), "Robaki" (2012), "A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki" (2014), "MYWASWYNAS" (2016) i "Anno Domini MMXX" (2010). Debiut przyniósł grupie Fryderyka w kategorii album roku - rock.

W maju 2021 r. zespół podsumował swoje pierwsze 10-lecie wydawnictwem "Elektroluxtorpeda", na którym przedstawił swoje przeboje w nowych aranżacjach.

6 maja do sklepów trafia płyta "Omega" i to ona głównie była tematem rozmowy muzyków Luxtorpedy z Adamem Drygalskim.

Adam Drygalski, Interia: Ta płyta jest bardzo flapjackowa. A jak skończyłem jej słuchać to przypomniałem sobie jeszcze "Infernal Connection" Acidów. Generalnie, powrót do przeszłości.

Robert Litza Friedrich (Luxtorpeda): - Nagrałem w swoim życiu kilka albumów, które uważam za wyjątkowe. "Infernal Connection" Acid Drinkers, "Fairplay" Flapjacka i "Porozumienie ponad podziałami" Kazika Na Żywo. I myślałem, że na tym ta lista się zamknie, ale dołączam do niej też naszą "Omegę" z tym zastrzeżeniem, że potrzebuję czasu, aby upewnić się, że tak jest. Ale to co jest dla mnie ważne w muzyce w największym stopniu zawiera się właśnie na tych czterech płytach.

Czyli autoinspiracja?

Litza: - Płyta Flapjacka rzeczywiście inspirowała, ale... inspirowała także gitara, którą odzyskałem. Jeden z moich dobrych kumpli wysłał mi któregoś dnia zdjęcie mojej starej gitary, BC Richa. Oniemiałem z wrażenia. Zapytałem: "Stary, skąd ją masz? Gdzie ją zdobyłeś?".

Zapewne jakaś aukcja za miliony monet.

Litza: - "Przecież podarowałeś mi ją w prezencie, wieki temu! Wyślę ci ją, dziadku w prezencie". Jak już miałem ją w rękach i spotkaliśmy się z Krzyżykiem na próbach, to dosłownie przenieśliśmy się w czasie.

Luxtorpeda: Litza o wyjątkowych albumach w jego życiuINTERIA.PL

Coraz więcej staroci w kolekcji! Ostatnio jak rozmawialiśmy chwaliłeś się zakupem analogowego miksera i szczerze powiedziawszy myślałem, że to właśnie tamto urządzenie natchnęło was właśnie do takiego brzmienia!

Litza: - SSL 4000G Plus stworzył tak naprawdę Andy Wallace. Facet który wyprodukował najlepsze rockowe płyty lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. To są też płyty na których ja się wychowywałem. Począwszy od Pantery, Nirvany, Metalliki, czy Slayera. Pamiętam, że Flapjack został zmiksowany na takim stole i "The State of Mind Report" w Teatrze Buffo w Warszawie także. Nigdy się nie spodziewałem, że taki sprzęt znajdzie się właśnie w naszym studio.  Na tym konkretnym egzemplarzu najpierw wyprodukowaliśmy "Anno Domini" a teraz "Omegę".

A to są dwie zupełnie różne płyty, mimo że dzielą je zaledwie dwa lata.

Tomasz Krzyżyk Krzyżaniak: - Chodziło o to, żeby zrobić wiązankę pieśni bojowych. Żeby nagrać takie trzy zwięzłe utwory, które niekoniecznie muszą ze sobą korelować. Takie treściowe czady. Ciosy. I taki mieliśmy zamiar już od kilku ładnych lat, ale koniec końców zawsze szliśmy w innym kierunku. Robert wyszedł też z pomysłem, aby inaczej podejść do samego procesu twórczego. Zawsze to wyglądało tak, że spotykaliśmy się na próbach, wymyślaliśmy aranże, przychodziliśmy z gotowymi riffami.  Teraz wymyślaliśmy wszystko na poczekaniu. Robiliśmy utwór, zamykaliśmy temat i braliśmy się za następny. Na początku stycznia był tylko jeden gotowy numer - "Ofiara z woli boli".

A reszta?

Krzyżyk: - Reszta jest zagrana albo za pierwszym razem albo... prawie za pierwszym. Nie powiem, żeby wcześniej nie zdarzało nam się tak pracować, bo bywało, że utwór który wydawał się nam gotowy w ostatniej chwili był przearanżowany. Różnica polega na tym, że wtedy stanowiło to jakieś pięć procent płyty a w przypadku "Omegi" jest to, powiedzmy, dziewięćdziesiąt pięć.

Robert Drężmak Drężek: - Zresztą z tekstami też było odwrotnie, bo spotkaliśmy się najpierw po to, żeby nagrać chórki. Dopiero potem pojawiły się linie wokalne.

Litza: - Z tekstami to jest trochę tak, że ja składam coś w rodzaju szkieletu. Rzucam jakieś hasło. Taki transparent, który eksponowany jest później na koncertach, a potem Hans pisze tekst. I gdy ten tekst już jest, to zdarza mi się jeszcze dorzucić coś od siebie.

Luxtorpeda: Czadowe pieśni bojoweINTERIA.PL

Na utwory singlowe wybraliście "Hydrę", "Krew z krwi" i "Antonówkę", której przesłania kompletnie nie rozumiem. Ale przy takiej konstrukcji płyty te singlowe utwory można by w zasadzie wylosować. Bo każdy z nich, może za wyjątkiem ostatniego kawałka, dobrze ją charakteryzuje.

Litza: - Często wybiera się jeden, czy drugi numer, który jest najbardziej miarodajny, ale my takich rzeczy nie mamy. Nie musimy pokazywać kłów. My mamy całe uzębienie. Wyrwane z kontekstu utwory w sumie nic nie dają. To nie jest płyta jednego, czy trzech utworów. Ta płyta jest całością, więc wybór tych singli był poniekąd bardzo trudny. Ale żeby dobrze pokazać ten album, musielibyśmy po prostu przesłuchać go w całości. I tego oczekujemy od ludzi, którzy sięgną po naszą muzykę.

Wiem, że teraz nie ma na nic czasu, że ludzie zwracają uwagę na single i często o reszcie w ogóle zapominają. Ale tym razem to nie zadziała. Jeśli sięgasz po nasz album to przesłuchaj go w całości. Ja mam w ogóle mocno purystyczne podejście do muzyki. Muzyka skupia w całości moją uwagę, nigdy nie była kwiatkiem do kożucha. Nie potrafię łączyć słuchania muzyki z prowadzeniem auta, czy z czymkolwiek innym. Jest zbyt ważną częścią mojego życia, żebym chciał poznawać ją przelotnie.

Te lata dziewięćdziesiąte, którymi pachnie ten album to też trochę tęsknota za analogowym światem. To była w sumie ostatnia dekada, gdzie internet nie zaprzątał jeszcze ludziom głów. I też ostatnia gdzie czas, o którym wspomniałeś płynął po prostu wolniej.

Litza: - Ja bym chciał wrócić nie do lat dziewięćdziesiątych, ale do czasów w których było normalnie. Chciałbym żeby pewnego dnia zniknęło wi-fi i żeby ludzie zaczęli się spotykać. Ci młodsi nie na Facebooku tylko na trzepaku. Ci starsi, żeby zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać a nie przez różnego rodzaju aplikacje i komunikatory.

To co robimy ma inspirować człowieka do tego, żeby miał własne zdanie. Żeby miał komfort jego posiadania. Zdolność do poszukiwania własnej drogi do prawdy. Kiedyś dla młodzieży tym miejscem do wymiany poglądów był właśnie ten trzepak. Ten, kto mówił głupoty, dostawał w nos i z niego spadał. Teraz tym trzepakiem są wszelkiej maści media antyspołecznościowe, gdzie głosy kompletnych anonimów urastają wręcz do mentorskich sądów. I te anonimowe głosy budują opinię innych. Potrzebujemy wrócić. Tak jak to brzmienie tej płyty jest analogowe, prawdziwe, tak i to życie, które nie jest wypełnione zamiennikami, jest tym prawdziwym.

Ale to se ne vrati a mówimy trochę jak stare dziady!

Drężmak: - Zobaczysz, że historia zatoczy koło.

Def Leppard wypuszczają płytę w całości zrobioną online i twierdzą, że do tradycyjnych metod już nigdy nie wrócą, bo tak jest po prostu wygodniej!

Litza: - (Łapie się za głowę) A dla nas musi być trudniej! Dziękuję za taką wygodę.

Luxtorpeda: Patrzymy w tym samym kierunkuINTERIA.PL

Wracając jeszcze do mediów społecznościowych...

Litza: - Antyspołecznościowych!

No dobrze, już dobrze. To wy przecież macie konto zespołu na Facebooku.

Litza: - Prowadzi je nasz menedżer, my mamy swoją aplikację. Widziałeś?

Krzyżyk: - Jest do pobrania za darmo. I w tym miejscu masz wszystko o nas. Każda informacja na nasz temat jest tu udostępniona i każdą możesz sobie jak chcesz skomentować.

Krzysztof Kmieta Kmiecik: - To nie jest tak jak w standardowych mediach społecznościowych, że ta informacja ci szybko przeleci. Tu dostajesz powiadomienie i wiesz kiedy jest koncert, możesz oglądać kulisy powstawania naszych płyt czy merchu.

Krzyżyk: - Wiesz, można się zamknąć w lesie i zrobić z siebie dziwaka, ale to nie na tym polega. Mamy konta na Instagramie. Nie chodzi nam o to, żeby totalnie odciąć się od sieci, natomiast najważniejsze jest pełne kontrolowanie sieci przez nas a nie odwrotnie. To my mamy używać social mediów a nie one nas.

Litza: - Tak jak z forsą. Jak pieniądze ci służą, to jest OK, jak ty służysz pieniądzom, to masz problem. Bo kasa, tak jak internet - to bardzo dobry sługa, ale bardzo zły pan.

Krzyżyk: - A jak już jesteśmy przy złotych myślach! To ten album tak naprawdę ma takie przesłanie, że łatwe czasy tworzą słabych ludzi, słabi ludzie tworzą trudne czasy a trudne czasy tworzą mocnych ludzi. Każdy może sobie dziś odpowiedzieć, w jakim momencie jesteśmy. Dlatego nie chcieliśmy nagrać tej płyty w łatwy sposób. Nam ogólnie nie musi być łatwo w życiu. Dobre życie wcale nie oznacza, że będzie ono łatwym życiem.

Litza (Luxtorpeda): I daj człowiekowi wolnośćINTERIA.PL

Wracając do płyty. Ostatni numer, "Ja" odbiega od pozostałych. Miałem takie skojarzenie, że to jest odkurzony odrzut z "Anno Domini".

Litza: - Nie, to nie tak. Hans chciał zrobić taki numer z samą sekcją, a ja tam się trochę wtryniłem z gitarami. To jest tak naprawdę utwór Kmiety, Krzyżyka i Hansa. Oni w natłoku różnych moich pomysłów zrobili coś swojego.

Krzyżyk: - To też stary pomysł, bo jak wrócisz do płyty "Robaki" też jest numer, który miał się kręcić wokół sekcji, ale ostatecznie został obudowany gitarami. Teraz warunki nagrywania tej płyty były inne, postawiliśmy na spontaniczność, a że Kmieta miał gdzieś tego asa w rękawie, postanowiliśmy rzucić go na stół.

Kmieta: - I ten utwór, jak usłyszałem go z wokalem Hansa, niesamowicie do mnie trafił. Słowa do tego utworu obudował na podstawie historii, którą opowiedziałem mu na jednej z prób.

Litza: - Zresztą z tekstami utworów jest tak, że chociaż piszę je ja i Hans, to one opowiadają o nas wszystkich. Tak dobrze się znamy, że myśli, które krążą po sali prób, należą do każdego z nas.

Krzyżyk: - Z nami jest tak, że przeważnie mamy różne zdania, ale jednak patrzymy w tym samym kierunku.

Luxtorpeda: Litza o tekstach na płytę "Omega"INTERIA.PL

"Odrasta hydry łeb" - dla mnie ten łeb z "Hydry" ma kolor czarny. Jest faszyzmem. Nie wiem, czy wam bardziej nie chodziło o czerwony łeb komunizmu? Czy możemy uznać totalitaryzm - nieważne jakiego koloru - za największe zło jakie nas spotyka?

Litza: - Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że socjalizm to jest wyzysk człowieka przez człowieka, natomiast jeśli chodzi o kapitalizm to w nim jest dokładnie odwrotnie. Wiele razy szukamy winy w człowieku, a wina jest przeważnie w idei, którą człowiek wymyślił. Nie chodziło nam o budowanie tym utworem jakichś podziałów, wierzących na niewierzących, czy myślących, że wierzą na myślących, że nie wierzą. Bo to, co zaczyna się odradzać w obojętnie jakim kolorze, dzieje się jednak zazwyczaj ponad naszymi głowami. Aby nie dać pożywki różnym złym systemom możemy poszukać winy w sobie. Sprawdzić na ile niszczy nas samych egoizm. To z egoizmu biorą się wszystkie totalitaryzmy. Z narzucania ludziom własnego zdania.

Krzyżyk: - Jeszcze jedna sprawa na temat samych tekstów. One powstały przed wybuchem wojny natomiast słuchając ich mam wrażenie, że one są napisane jakby o niej. To tylko świadczy o tym, że to zło które jest w człowieku zawsze było. Teraz niestety przybrało realne kształty.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas