Reklama

Kreator: Dać ludziom coś wyjątkowego

Kreator to kultowy zespół, który odcisnął nieocenione piętno zarówno na death, jak i black metalu. 14 albumów studyjnych na koncie, setki koncertów i tysiące fanów na całym świecie - Niemcy mają naprawdę czym się pochwalić. Udało nam się porozmawiać z wokalistą grupy, Milandem "Mille" Petrozzą, m.in. o trwającej trasie koncertowej po USA i Kanadzie, reedycji płyt zespołu z lat 90. i o... jodze.

Kreator to kultowy zespół, który odcisnął nieocenione piętno zarówno na death, jak i black metalu. 14 albumów studyjnych na koncie, setki koncertów i tysiące fanów na całym świecie - Niemcy mają naprawdę czym się pochwalić. Udało nam się porozmawiać z wokalistą grupy, Milandem "Mille" Petrozzą, m.in. o trwającej trasie koncertowej po USA i Kanadzie, reedycji płyt zespołu z lat 90. i o... jodze.
Mille Petrozza (Kreator) w akcji /Robert Wilk /Reporter

Kamil Downarowicz, Interia: Obecnie jesteście w trakcie wydawania specjalnych reedycji poprzednich płyt. Do sklepów trafiła pierwsza partia albumów z lat 90. Dlaczego fan Kreatora powinien po nie sięgnąć?

Miland "Mille" Petrozza (Kreator): - Całość została zremasterowana, przez co albumy brzmią naprawdę świeżo, inaczej. Można odkrywać je więc zupełnie na nowo. Nawet najwięksi fani, którzy znają wszystkie nasze rzeczy na pamięć, będą zaskoczeni, gwarantuję to. Wiesz, to nie jest tak, że wypuściliśmy te krążki, by zarobić łatwą kasę. Naprawdę chcemy dać ludziom coś wyjątkowego, coś, co będzie im bliskie i wzbudzi w nich spore emocje. Ulepszyliśmy przy pomocy najnowszych technologii nawet utwory zarejestrowane na żywo, po to, żeby energia, która jest tak bardzo wyczuwalna na salach koncertowych, na których występujemy, dawała się w pełni odczuć. Kiedy w domowym zaciszu włożysz słuchawki na głowę i włączysz sobie "Betrayer", "Toxic Trace" czy "Riot Of Violence", poczujesz  jakbyś rzeczywiście był na naszym koncercie.

Reklama

"Coma Of Souls", "Renewal", "Cause For Conflict", "Outcast". Z którym z tych tytułów łączy cię największy sentyment?

- Oj, naprawdę ciężko powiedzieć. Każdą z tych płyt lubię na swój własny sposób i każda z nich łączy się z wspaniałymi wspomnieniami. Albumy, które, jako artysta, nagrywasz na przestrzeni wielu lat, nie są dla ciebie jedynie nośnikiem stricte muzycznym, ale zawierają w sobie cały pakiet emocji. Pokazują, jakim człowiek byłeś w danym czasie.

W ciągu całej swojej kariery nagraliście 14 albumów. Czy macie problemy z układaniem playlist?

- I to nawet nie wiesz, jak duże! Czytamy w internecie, które nagrania chcą usłyszeć na żywo nasi sympatycy i rozstrzał tytułów jest olbrzymi. Dlatego też ludzie narzekają, gdy nie usłyszą tytułów, na które czekają. Ale wiesz, nie da się zadowolić każdego i jesteśmy z tym faktem pogodzeni. Ostatnio graliśmy dwa koncerty pod rząd w tym samy mieście i mogliśmy przygotować dwie zupełnie inne setlisty. Komfortowa sytuacja. Na pierwszym z nich zagraliśmy nowe utwory, a na drugim stare. Wszyscy byli wniebowzięci. Szkoda, że nie możemy sobie pozwolić na to za każdym razem.

Obecnie jesteście na trasie po USA i Kanadzie z zespołem Sabaton.

- Tak, i jest naprawdę fantastycznie. Gramy w wielu amerykańskich i kanadyjskich miastach, w których koncerty zostały całkowicie wyprzedane, co ogromnie nas cieszy i pokazuje dobitnie, że to, co robimy ma ciągle głęboki sens. Sabaton to świetne chłopaki, oba nasze zespoły rozumieją się doskonale. Nie ma żadnych spięć, kłótni czy krzywych akcji. Po prostu robimy swoje i cieszymy się wspólnym towarzystwem.

Stany Zjednoczone Trumpa różnią się jakoś radykalnie od tych z czasów Obamy?

- Raczej nie. To wszystko, co się dzieje, to jakaś chora projekcja mediów. Ludzie są, jacy byli, próbują po prostu odnaleźć siebie i nadać życiu jakiś sens. Ale wiesz, ciężko mi np. wyobrazić sobie młodych republikanów pogujących na naszym gigu (śmiech). Tylko, że to historia stara jak świat. Stany są wypełnione wszelkiej maści konserwatystami i dziwnymi ludźmi. Kiedyś był Reagan, dzisiaj jest Trump. Polityka zawsze była, jest i będzie do bani, bez względu na to, o jakim państwie rozmawiamy. Lepiej się trzymać od niej jak najdalej i zająć się własnym życiem. Dlatego, jako Kreator, nigdy nie wchodziliśmy w tematy polityczne.

W maju wystąpicie we Wrocławiu podczas festiwalu 3-Majówka. Dobrze wspominasz poprzednie wizyty w naszym kraju?

- Zagraliśmy w Polsce wiele świetnych koncertów. Uwielbiamy do was przyjeżdżać. I nie mówię tego tylko po to, żeby się komuś przypodobać. Naprawdę lubimy odwiedzać wasz kraj. Polska publiczność świetnie reaguje na naszą muzykę, jest pełna entuzjazmu i pozytywnej energii. Nie wszędzie tak jest.

Ostatnimi czasy polskie zespoły metalowe zyskują renomę na całym świecie. Znasz jakieś polskie zespoły?

- Znam kilka, z Behemothem na czele. Macie naprawdę dobrą scenę metalową, która jest doceniana na całym świecie. Macie powody do zadowolenia.

Pod koniec lat 80. waszym muzykiem koncertowym był Polak, znany z Turbo basista Bogusz Rutkiewicz. Nauczył was jakiś zwrotów w języku polskim?

- Tak, znam kilka polskich słów... ale uwierz mi, że nie chciałbyś usłyszeć, jak bardzo kaleczę twój język (śmiech).

Posiadasz w życiu jakieś inne pasje poza muzyką?

- Oczywiście! I to nie jedną. Uwielbiam sport, książki, kino, jogę...

Jogę? Muszę przyznać, że to dla mnie spore zaskoczenie.

- Praktykuję codziennie i robię to z wielką przyjemnością. Przynosi mi to spokój ducha i wzmacnia ciało. Wiesz, w moim wieku człowiek musi szczególnie dbać o siebie (śmiech).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kreator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama