Reklama

"Eurowizja to loteria"

- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy - zapewniają Sasha i David z grupy The Jet Set o swoim występie na 52. Konkursie Piosenki Eurowizji 2007. Półfinał z udziałem polskiego reprezentanta odbędzie się 10 maja w Helsinkach, a dwa dni później najlepsi zmierzą się w finale. Na dzień przed wylotem do stolicy Finlandii, Sasha i David opowiedzieli Michałowi Boroniowi o swoich oczekiwaniach związanych z Eurowizją, o stresie związanym z występem na tak dużej imprezie, a także o politycznym aspekcie konkursu.

Do finału zostało coraz mniej dni. Co czujecie - ulgę, że wreszcie zakończą się te przygotowania, czy zbliżające się napięcie?

Sasha: Czujemy, że powoli zbliża się godzina "zero", nie ma zlituj się, trzeba dać z siebie wszystko na maxa i super zaśpiewać i pokazać show.

David: Mam lekkiego stresa, ale też wiem, że ciężko pracowaliśmy i zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby wejść do finału.

Macie za sobą promocyjne występy w różnych krajach europejskich gdzie prezentowaliście "Time To Party". Jak je oceniacie, gdzie waszym zdaniem wypadliście najlepiej, gdzie najmocniej poczuliście poparcie tamtejszej publiczności?

Reklama

Sasha: Od dwóch miesięcy jesteśmy właściwie w trasie promocyjnej, za nami wiele występów i wywiadów w wielu europejskich krajach. Chcieliśmy przybliżyć naszą piosenkę jak największej ilości Europejczyków, by zagłosowali na Polskę.

Najmilej wspominam oczywiście występ w charakterze gościa na ukraińskich preselekcjach, ponieważ mogłam ze sceny pozdrowić moją babcię i dziadka, ponieważ moja mama jest Ukrainką. Podobnie było w Rosji, również program na żywo i okazja do pozdrowień dla babci z Sankt Petersburga, ponieważ mój tata jest Rosjaninem i w tym mieście się urodziłam.

Poza tym super było w Hiszpanii, na Cyprze, Litwie, Łotwie i w Irlandii. Mam nadzieję, że nasza praca nie pójdzie na marne i publiczność europejska odda głosy na Polskę.

David: Jestem pod wrażeniem, że publiczność w tych krajach, które odwiedziliśmy, tak ciepło i entuzjastycznie nas przyjmowała - myślę, że to dobry znak.

Mieliście też okazje podpatrzeć rywali - czy ktoś wam się rzucił w oko, na zasadzie "Oni mogą zajść wysoko"? A może czujecie się na tyle mocni, że żadna konkurencja wam nie straszna?

Sasha: Konkurencja jest mocna, ale naszą siłą jest młodzieńczość i energetyczna piosenka.

David: Oczywiście naszą konkurencję traktujemy bardzo poważnie, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy chce tam zaistnieć i odnieść sukces. Naszym priorytetem jest wejście do finału, ponieważ żadnemu polskiemu reprezentantowi dotąd się to nie udało.

Eurowizja to w dużej mierze show, a wy akurat na ten element zwracacie sporą uwagę. Czym zatem chcecie rzucić europejską widownię na kolana? Tuż po wygraniu krajowych eliminacji opowiadaliście nam, że będziecie chcieli popracować nad show.

Sasha: Dopracowaliśmy nasze show, nasze kostiumy i mam nadzieję, że to się spodoba publiczności.

David: Nasz występ okraszony będzie również pirotechniką, ale i tak ocena zawsze będzie należała do widzów.

W czym zaprezentujecie się na scenie i kto wam jeszcze będzie towarzyszył?

Sasha i David: Zasady eurowizyjne pozwalają na maksymalnie 6-osobowy skład na scenie, więc na scenie będziemy my, a towarzyszyć nam będzie super grupa taneczna.

Czym chcecie się wyróżnić, może zaskoczyć?

Sasha i David: Wszyscy uczestnicy na pewno będą się dwoić i troić, by wypaść jak najlepiej i zaskoczyć show i kostiumami. Eurowizja to swego rodzaju targowisko próżności, więc trzeba do tego podchodzić na luzie. My chcemy zaskoczyć dobrym wykonaniem live i show oczywiście.

Nie od dziś wiadomo, że Eurowizja to w dużej mierze konkurs polityczny, w którym zaprzyjaźnione i sąsiednie kraje wzajemnie obdarzają się punktami. Czy myślicie, że wasze pochodzenie zapewni wam dodatkowe punkty od Anglików i Rosjan?

Sasha: Nie ukrywam, że liczę na wsparcie Ukraińców i Rosjan, ale myślę, że po prostu nasza piosenka ma szanse spodobać się młodej publiczności i podziały polityczne nie będą tu miały żadnego znaczenia.

David: Liczę na Anglików, ale również Niemców i Turków, ponieważ w Niemczech mam wielu przyjaciół: zarówno Niemców, jak i Turków, zobaczymy, kto wie...

Kiedy wybieracie się do Helsinek i jak wyglądają wasze ostatnie przygotowania, już tam na miejscu?

Sasha i David: Już właściwie jesteśmy w drodze, ponieważ udzielamy tego wywiadu w drodze z lotniska (powrót z Rosji) do hotelu w Warszawie, skąd wczesnym rankiem udajemy się do Wilna (tam czeka nas wywiad) i dalej już do Helsinek.

Czy macie jakieś oczekiwania związane z występem? Np., że przebojem wejdziecie do finału i tam zajmiecie powiedzmy 5. czy 7. miejsce? Albo, że wygracie cały konkurs?

Sasha i David: Nasze oczekiwania to dobrze wystąpić i wejść do finału, a potem???

A jakie sobie stawiacie cele? Michał Wiśniewski w zeszłym roku mówił, że Eurowizja 2007 będzie w Warszawie. Wiemy jak się to skończyło, ale przynajmniej nie bał się zagrać wysoko.

Sasha i David: Ciężko pracujemy na nasz sukces, naszym celem jest nie zawieść zaufania Polaków, bo to nasza publiczność zadecydowała o tym, że to właśnie my reprezentujemy Polskę. Wierzcie nam: zrobimy wszystko co w naszej mocy.

A wy dacie się namówić na spekulacje, gdzie odbędzie się Eurowizja 2008?

Sasha i David: Życie to loteria, a już szczególnie Konkurs Eurowizji: pożyjemy, zobaczymy.

Dziękuję za rozmowę.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Eurowizja | Jet Set | Sasha Strunin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy