Daria Reczek: Nie pokazałam jeszcze całej siebie [WYWIAD]

Daria Reczek podczas występu w "The Voice of Poland" /Gałązka /AKPA

Daria Reczek dała się poznać szerszej publiczności w programie "The Voice of Poland". Choć wiele osób od razu wróżyło jej ogromną karierę, wokalistka po programie wycofała się ze sceny. Teraz opowiedziała nam, dlaczego tak się stało, i zdradziła, co szykuje dla swoich fanów.

Damian Westfal: Na nasz wywiad przychodzisz z dużym wyprzedzeniem czasowym, bez tzw. “gwiazdorskiego spóźnienia”. Czujesz się dziś gwiazdą?

Daria Reczek: - Nie. Nie czuję się gwiazdą, wydaje mi się, że na ten tytuł trzeba sobie ciężko zapracować. Ja jestem na początku tej drogi i uważam, że pracy czeka mnie jeszcze bardzo dużo. Poza tym nie lubię tego określenia - wydaje mi się, że osoba, która śpiewa, robi to dla swojego grona odbiorców i jeżeli robi to chociaż dla jednej osoby, to warto to robić. Bardzo zależy mi w tym momencie, żeby tworzyć, wydawać muzykę i zjednywać sobie grono odbiorców, ale nie nazywam się gwiazdą. A jeżeli chodzi o nasze spotkanie to jestem osobą bardzo punktualną.

Reklama

Początek naszego wywiadu chciałbym poświęcić na Twoje początki. Gdy miałaś trzy lata zaczęłaś śpiewać, siedem lat - poszłaś do szkoły muzycznej (skrzypce), potem śpiewanie w kościele i udział w licznych konkursach wokalnych, festiwalach. Skąd to się u ciebie wzięło? Pochodzisz z muzykalnej rodziny czy wyłamałaś się?

- Wbrew pozorom nie pochodzę z muzycznej rodziny. Moja mama ma tylko takie zainteresowanie muzyką, szczególnie operową. Między nami jest więc duża sprzeczność, bo w mojej duszy gra zdecydowanie muzyka rozrywkowa. Przez to, że mama zawsze marzyła, żeby któreś dziecko grało na instrumencie, to sobie mnie tak upatrzyła. Skoro i tak śpiewałam już jako mała dziewczynka, to wysłała mnie do szkoły muzycznej. I tak zaczęła się ta przygoda, z początku ze skrzypcami. Na początku bardzo nieświadomie, bo robiłam to, co mama mi podpowiadała, ale z czasem urosło to do rangi pasji. Śpiewanie z kolei przyszło bardziej naturalnie. Jeździłam po konkursach, festiwalach i jak dostrzegłam, że zaczynam wracać do domu z nagrodami, to zaczęłam brać udział w większych przedsięwzięciach, aż w końcu trafiłam do "The Voice of Poland".

Mimo, że różnicie się artystycznie, to jednak była trochę Twoją inspiracją?

- Na pewno. Śpiewałyśmy nawet razem w chórze kościelnym. Bardzo dużo jej zawdzięczam. To miejsce, w którym teraz jestem, jest z pewnością także dzięki niej. To właśnie w chórze kościelnym naprawdę polubiłam śpiewać.

Najbardziej skupiasz się na muzyce rozrywkowej, ale czerpiesz coś z muzyki kościelnej, gospel, soul? Bo wiele gwiazd światowego formatu zaczynało właśnie od śpiewania w kościele.

- Ta muzyka jest bardzo inspirująca. Lubię soul, ale mimo wszystko skupiam się na muzyce rozrywkowej.

Taki właśnie jest twój singel "Nie polubisz mnie”, który odniósł sukces.

- Właśnie tak, chociaż nie ukrywam, że nie pokazałam tam całej siebie. Trzeba uwzględnić, że singel powstał poprzez program "The Voice of Poland" i był bardzo szybko realizowany. W tak krótkim czasie nie udało się tego zrobić tak całkiem z sercem, tak jak ja bym sobie to wyobrażała.

Interesowałaś się także rockiem. Zmieniło się coś?

- Rock też jest bardzo głęboko w moim sercu. Miałam nawet swój zespół rockowy, to były bardzo fajne czasy. Na początku "The Voice" byłam przedstawiana jako osoba, która śpiewa piosenki dla div, która musi śpiewać mocnym głosem. Faktycznie rock to część mnie, do której lubię wracać, ale muszę mieć na to nastrój. Teraz się już troszeczkę uspokajam (śmiech).

Twój wizerunek na przestrzeni lat się zmieniał w takim razie.

- Tak, ale nigdy nie był zaplanowany. Do programu poszłam bardzo nieświadoma. Czasami czułam, że ten świat nie jest dla mnie, bo miejscami jest bardzo sztuczny.

I ty, jako osoba skromna, jak się odnajdujesz w tym show-biznesowym świecie?

- Było to smutne zderzenie z rzeczywistością. Jestem osobą, która nie lubi kreować siebie w sposób, w jaki tego nie czuje. Po programie spotkałam osoby, które chciały mnie zmienić, a przede wszystkim zrobić ze mnie produkt. Przyznam szczerze, że zaraz po programie nie udało mi się "wypłynąć na szerokie wody", mimo że wróżono mi wielką karierę, ale to nie zależy tylko i wyłącznie od wokalisty. Nie mogę wszystkiego powiedzieć, ale ten świat z pewnością nie jest kolorowy.

Dobrze wspominasz przygodę w tym programie?

- Bardzo! Nie przypuszczałam, że będę wytrzymać taką presję i że może mi się udać dostać do ścisłego finału. To było bardzo dobre doświadczenie, ale idąc do tego programu trzeba mieć grubą skórę. Bo chcąc nie chcąc to program nastawiony na show.

Po programie trudno było wrócić do domu w małej miejscowości? Po takim sukcesie dużo się zmienia, traci się anonimowość.

- Czułam wielkie wsparcie bliskich mi osób, ale nie obeszło się bez zazdrości niektórych.

W programie wykonywałaś utwory bardzo trudne wokalnie. Utwory zasłużonych wokalistów z szeroką skalą.

- W programie nie do końca sami wybieraliśmy utwory. Mogłam dać swoje propozycje, ale to ostatecznie produkcja wybierała, co będę śpiewać.

To chyba tym bardziej powinnaś czuć się doceniona, skoro powierzano ci takie utwory. Propozycja zaśpiewania utworu np. Celine Dion może być komplementem. Lub może było wręcz przeciwnie? Ktoś czekał aż powinie ci się noga i dlatego dostawałaś trudniejsza piosenkę?

- Wybór utworów rzeczywiście nie jest przypadkowy. Jak usłyszałam, że zaśpiewam piosenkę Celine Dion i Barbary Streisand, wiedziałam że są dwa wyjścia: że pójdzie w miarę okej albo że nie uniosę tego.

I dziś już wiemy, że poradziłaś sobie świetnie. Utrzymujesz kontakt z uczestnikami lub trenerami?

- Wspieramy się. Wiadomo, że nie jest to codzienny kontakt, ale bardzo lubię na przykład Michała Szpaka.

Michał Szpak, jako Twój trener w programie, powiedział kiedyś, że lubisz się czasami schować podczas występu za "szklaną taflą". To prawda? Lubisz zachować pewne emocje dla siebie czy to problem z przekazaniem emocji?

- To był problem bardziej złożony. Mało kto wiedział, że podczas programu zmagałam się z problemami zdrowotnymi. Nawet produkcja nic nie wiedziała. Nie chciałam z tego powodu innego traktowania.

Pod koniec 2020 roku poinformowałaś fanów o swoich problemach ze zdrowiem. Napisałaś wtedy: "Może Wam kiedyś o tym wszystkim opowiem". Czy dziś jest ten dzień?

- Chyba jeszcze nie (śmiech). To jest temat bardzo rozległy. Ale póki co, cieszę się, że wszystko wróciło do całkowitej normy i jestem w pełni sił.

To zdradź chociaż, czy był to problem z głosem.

- Nie, był to problem bardziej ogólny.

Dołączyłaś niedawno do zespołu Crystal Voices. Jesteś tam pedagogiem wokalnym.

- To projekt z moją koleżanką. Bardzo lubię tworzyć muzykę, ale po programie stwierdziłam, że fajnie byłoby przekazać swoją dotychczasową wiedzę i doświadczenie innym. Zajęcia wokalne realizuje przy pomocy techniki MIX oraz Doctor Vox Voice Therapy.

Ale nie zamierzasz się usuwać w cień?

- Absolutnie nie. W okolicach sierpnia lub września wydaję swój drugi singel.

Świetnie! Opowiedz nam coś więcej o nadchodzącej nowości.

- Będzie to piosenka po polsku. Pokażę na niej bardziej siebie, niż to było w przypadku "Nie polubisz mnie". Klimat utworu będzie zgoła inny od poprzedniego singla.

Co będziesz robić w czasie wakacji, skoro utwór będzie wydany na koniec sezonu letniego?

- Na pewno muszę się obronić, bo studiuję marketing w Krakowie. Więc skupiam się teraz na nauce, a potem planuję wyjazd do Włoch.

Czy Włochy są ci szczególnie bliskie? Bo wiem, że będzie to już twoja kolejna podróż w tamto miejsce.

- Bardzo odpowiada mi klimat Włoch, temperament mieszkańców i to wszystko sprawia, że dobrze się tam czuję.

Odpoczywaj, czerp siłę i wracaj do nas szybko z muzycznymi nowościami. Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Daria Reczek | The Voice Of Poland | wywiad
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy