Kolejny dzień to czas poświęcony największym legendom, jak Metallica, Led Zeppelin czy AC/DC. Dobre to było wszystko, chociaż nigdy nie zrozumiem idei tribute (cover?) bandów.
Alcoholica to kolejny zespół, który wystąpił w sercu BieszczadRobert WilkINTERIA.PL
Zaczął zespół Renegady Tribute Band, czyli "projekt, który powstał z miłości do Rage Against The Machine i niczego więcej". Łatwego zadania nie mieli, bo festiwalowicze chyba jeszcze odsypiali kolejny dzień, a słońce grzało niemiłosiernie prosto w scenę. Ale podołali! This is for the people of the sun.
The Postman przenieśli nas w lata 60., pomiędzy The Beatles (na przykład można było pośpiewać "She loves you, yeah, yeah, yeah"), a Czerwone Gitary i "Nie zadzieraj nosa". Skoczyliśmy też do lat 80. zapytać "Should I stay or should I go". No i skoro chwaliłam dopracowanie sceniczne Transgresji, to grzechem byłoby nie wspomnieć o tym pięknym image’u "polskich beatlesów". Liverpoolskie fryzury, liverpoolskie buty - klasa.
Jako trzeci wystąpili Made In Warsaw. To oni co roku organizują memoriał Jona Lorda, więc niektórym mogą być znani. Wokal i cała reszta takie, że zdecydowanie powinni iść robić karierę na własnych piosenkach, a nie rozdrabiać się na covery, nawet jeśli to Deep Purple. Przy górnych rejestrach trudno było uwierzyć, że człowiek może w ogóle wydawać z siebie takie dźwięki.
Publiczność też była zachwycona, bo kiedy zespół powiedział, że jeszcze kilka piosenek i będzie musiał kończyć, to wszyscy pod sceną krzyknęli "nieeee". Trzeba przyznać niestety, że wiele osób tam nie było, ale trudno się dziwić, jeśli w słońcu temperatura odczuwalna sięgała ok. 634 stopni. Koczowiska zostały rozbite pod parasolami, które chociaż dawały trochę cienia, dzięki czemu temperatura spadała już gdzieś do 629.
ZEW się budzi 2022: czas na tribute bandy!
Podczas kolejnego dnia festiwalu ZEW się budzi na scenie zaprezentowały się grupy, grające utwory największych legend rocka. Dla festiwalowiczów zagrali m.in.: Alcoholica, 4 Szmery, Made in Warsaw i Dylan.pl.
Na zakończenie dnia zagrał zespół 4 SzmeryRobert WilkINTERIA.PL
Na zakończenie dnia zagrał zespół 4 SzmeryRobert WilkINTERIA.PL
Alcoholica to kolejny zespół, który wystąpił w sercu BieszczadRobert WilkINTERIA.PL
Alcoholica to kolejny zespół, który wystąpił w sercu BieszczadRobert WilkINTERIA.PL
Dylan.pl wykonuje utwory Boba Dylana, przetłumaczone na język polskiRobert WilkINTERIA.PL
Dylan.pl wykonuje utwory Boba Dylana, przetłumaczone na język polskiRobert WilkINTERIA.PL
Dylan.pl wykonuje utwory Boba Dylana, przetłumaczone na język polskiRobert WilkINTERIA.PL
Dylan.pl wykonuje utwory Boba Dylana, przetłumaczone na język polskiRobert WilkINTERIA.PL
Made in Warsaw, czyli tribute band Deep PurpleRobert WilkINTERIA.PL
Made in Warsaw, czyli tribute band Deep PurpleRobert WilkINTERIA.PL
Made in Warsaw, czyli tribute band Deep PurpleRobert WilkINTERIA.PL
Made in Warsaw, czyli tribute band Deep PurpleRobert WilkINTERIA.PL
Made in Warsaw, czyli tribute band Deep PurpleRobert WilkINTERIA.PL
Pled Zepchlim na scenie ZEW się budziRobert WilkINTERIA.PL
Pled Zepchlim na scenie ZEW się budziRobert WilkINTERIA.PL
Pled Zepchlim na scenie ZEW się budziRobert WilkINTERIA.PL
Pled Zepchlim na scenie ZEW się budziRobert WilkINTERIA.PL
W każdym razie Made In Warsaw na bis zagrali "Smoke on the water", a potem na scenie zaczął instalować się Dylan.pl. "Cały występ chcielibyśmy zadedykować naszym przyjaciołom zza wschodniej granicy. Ten występ jest wyrazem niezgody na niesprawiedliwość" - powiedział na początek stojący za mikrofonem Filip Łobodziński.
Na pierwszy rzut poszedł "Mr. Tambourine Man". I za każdym razem ten mały szok, kiedy słyszysz "Hej, panie z tamburynem, zagraj dla mnie coś". Niesamowicie zabrzmiało też "Odpowiedź Unosi Wiatr" z wersami "I jak wielu z nas musi zginąć, by człek zrozumiał, że skończyć z tym czas". Okazało się, że te bardowskie piosenki Dylana, śpiewane po polsku i akustycznie, doskonale brzmią w sercu Bieszczad.
Kolejny zespół - Pled Zepchlim, który, jak można się domyślić, gra covery Led Zeppelin. "Sierściu" z 4 szmerów, który odpowiadał za konferansjerkę (i ładnie się sprawdzał!), w trakcie zapowiedzi powiedział, że "perkusista gra jak John Bonham, ma podobny zestaw bębnów, ale nie pije, więc co z niego za Bonham". Bo pamiętajmy, że Bonham wypił przed śmiercią 40 kieliszków wódki (inside joke, przepraszam, znowu poziom gimnazjum).
Wszystko było poprawnie, ale całemu zespołowi zabrakło tylko trochę pie... feelingu.
John Bonham: 40 lat od tragicznej śmierci
25 września 1980 roku zmarł John Bonham, uważany za jednego z najlepszych perkusistów na świecie. Okoliczności śmierci legendarnego członka Led Zeppelin były tragiczne.
Do historii przeszły perkusyjne solówki Johna Bonhama w trakcie koncertów, które trwały nawet i 30 minut! Stara rockowa prawda mówi, że indywidualne popisy bębniarzy w trakcie występów są znakomitym momentem dla fanów, by wyskoczyć do baru w celu skonsumowania piwa. Bonzo potwierdzał tę regułę. Choć perkusista nie jest osobą, której przeznaczeniem jest bycie gwiazdą koncertu, to John solówką na bębnach potrafił "ukraść" show kolegom z zespołu. Na zdjęciu: Jimmy Page i John BonhamKoh Hasebe/Shinko MusicGetty Images
"On grał tak, jak ktoś, kto nie wie, co się zaraz wydarzy. Jakby stał, chwiejąc się nad przepaścią. Od jego śmierci nikt nawet nie zbliżył się do jego stylu gry i nie wydaje mi się, żeby komukolwiek w przyszłości to się udało. Już na zawsze będzie najwspanialszym perkusistą wszech czasów" - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone" Dave Grohl. Muzycy Led Zeppelin mieli świadomość, że w Bonzo stracili nie tylko przyjaciela, najlepszego perkusistę świata, ale przede wszystkim więcej niż charakterystyczny element muzyki zespołu - brzmienie bębnów Johna Bonhama. Przecież o takich klasykach muzyki rockowej z repertuaru Led Zeppelin, jak "Dazed And Confused", "Rock'n'Roll", "Moby Dick" czy "When the Levee Breaks", mówi się i wciąż będzie mówić nie ze względu na riffy Page'a, wokal Planta czy basy Jonesa, ale z powodu nieprawdopodobnych partii perkusji Bonza.Michael PutlandGetty Images
Bonham zamiłowanie do gry na perkusji w licznych amatorskich zespołach łączył z codzienną harówką w firmie ojca, gdzie był stolarzem. Ciężka fizyczna praca dała przyszłemu perkusiście Led Zeppelin atut w postaci potężnych mięśni, a tym samym mocarnego uderzenia w bębny. Siłę wybijanego rytmu Bonzo potęgował, korzystając zawsze z najdłuższych i najcięższych pałeczek perkusyjnych.Michael Ochs ArchivesGetty Images
"Pracował na budowie i miał mnóstwo siły w rękach i nogach. Uderzał cholernie mocno, co w pewnym sensie jest sztuką w grze na perkusji. Jednocześnie potrafił być bardzo delikatny" - wspomina Eddie Kramer, inżynier dźwięku pracujący z Led Zeppelin.Jeffrey Mayer/WireImageGetty Images
John Bonham był samorodnym talentem, genialnym samoukiem, który w młodości nigdy nie pobierał lekcji gry na bębnach. Nie znaczy to, że muzyk był bezwarunkowo zapatrzony we własną wizję gry na instrumencie i swój niezaprzeczalny talent. Wręcz przeciwnie, biografowie i osoby z otoczenia artysty podkreślały, że Bonzo nie wstydził się pytać innych perkusistów o stosowane przez nich techniki i prosić o rady.Jorgen Angel/RedfernsGetty Images
Bonzo miał również wielką wyobraźnię w komponowaniu podkładu rytmicznego (jak wspominali koledzy z zespołu, John słuchał najróżniejszej muzyki) i znakomite wyczucie tzw. groove. Z tego powodu niektórzy twierdzą, że największy perkusista w historii muzyki rockowej był jednocześnie perkusistą o charakterze soulowym! Na zdjęciu od lewej: John Paul Jones, Jimmy Page, Robert Plant, John BonhamDick Barnatt/RedfernsGetty Images
Z tego snu Bonzo się już nie obudził. 25 września martwego Johna znaleźli Benji LeFevre, koncertowy promotor Led Zeppelin, oraz basista grupy John Paul Jones. Jako przyczynę śmierci stwierdzono zachłyśnięcie się wymiocinami. Bonzo, który miał jedynie 32 lata, osierocił dwójkę dzieci (córkę Zoe i syna Jasona) i zostawił w smutku żonę Pat oraz rzesze fanów i przyjaciół. Na zdjęciu: Robert Plant, John Bonham, Jimmy Page, John Paul JonesChris Walter/WireImageGetty Images
Jak stwierdził koroner na podstawie sekcji zwłok, feralnego 24 września 1980 roku John Bonham wypił 40 kieliszków (!!!) wódki. Niektóre źródła twierdzą, że perkusiście wystarczyło na skonsumowanie dwóch litrów "czystej" około 4 godzin. Pewnym jest, że pijaństwo trwało dłużej, bo już od poranka. Jak twierdzi Rex King, jeden z asystentów Led Zeppelin, Bonzo samo śniadanie popił 4 poczwórnymi porcjami wódki, czyli prawie pół litrem alkoholu!Watal Asanuma/Shinko MusicGetty Images
W trakcie próby zespołu przed nadchodzącą trasą koncertową Led Zeppelin po Ameryce, Bonham kontynuował spożywanie procentów, dobijając tym samym do dwóch litrów wódki. Tuż po północy nieprzytomnego od alkoholu perkusistę zabrano do jednego z pokojów w posiadłości gitarzysty Jima Page'a Old Mill House w Windsorze.Koh Hasebe/Shinko MusicGetty Images
Mały Bonzo już w wieku 5 lat doprowadzał rodziców do szewskiej pasji, bębniąc na koszach na śmieci czy puszkach po kawie. Pierwszy werbel młody John otrzymał od mamy, gdy miał raptem 10 lat. Pięć lat później ojciec zainwestował w syna, kupując mu zestaw perkusyjny.Michael PutlandGetty Images
Jako przedostatni tego dnia występował zespół Alcoholica. Tu już zrobiło się tak dynamicznie, że Amerykanie by się nie powstydzili. Aż ludzie w końcu wstali z koców i wypełzli z namiotów i cienistych kryjówek. Bo kto nie chciałby pokrzyczeć do "Whiskey in the Jar" albo "Master Of Puppets". Wokalista "Sasim" co jakiś czas intonował też "Volare", żeby sprawdzić, czy publiczność żyje. Pod koniec koncertu to "ooo" było już naprawdę imponująco głośne i w rytm.
Alcoholica też zdecydowanie ma wszystkie predyspozycje do tego, żeby grać swoje rzeczy. I niech będą przykładem dla tego typu zespołów, bo w 2017 roku, po trzynastu latach graniu coverów, nagrali swoją płytę ("Sub Zero") i z tego co mówili, właśnie szykują kolejną. I dobrze.
ZEW się budzi 2022: Alcoholica na scenie!
Na scenie festiwalu ZEW się budzi zagrała m.in. Alcoholica. Takiego występu nie powstydziliby się amerykańscy metalowcy!
Alcoholica na scenie festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
Alcoholica na scenie festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
Alcoholica na scenie festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
Alcoholica na scenie festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
Alcoholica na scenie festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
Alcoholica na scenie festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
Alcoholica na scenie festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
Alcoholica na scenie festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
I na zakończenie dnia - 4 Szmery. Case Made In Warsaw i Alcoholiki. Nie powinni być "polskim AC/DC", tylko po prostu 4 Szmerami. I oni w końcu, w 2019 roku, wydali własny album "Roll". Ale i w coverach brzmią tak, że bracia Young na pewno by na nich nie krzyczeli.
ZEW się budzi 2022: 4 Szmery kończą kolejny koncertowy dzień!
Trzeci dzień festiwalu ZEW się budzi 2022 zakończył występ zespołu 4 Szmery.
4 Szmery na festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
4 Szmery na festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
4 Szmery na festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
4 Szmery na festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
4 Szmery na festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
4 Szmery na festiwalu ZEW się budzi 2022Robert WilkINTERIA.PL
Jak wspominałam, nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem idei tribute bandów, aczkolwiek posłuchać klasyków w dobrym wykonaniu nie jest źle.