Z więzienia na okładkę pisma. Francuzi oburzeni sprawą Betranda Cantata
"Obrzydliwe" oraz "oburzające" - takimi przymiotnikami określono zachowanie francuskiego pisma muzycznego "Les Inrockuptibles", które na okładce umieściło Betranda Cantata, artystę, który 14 lat temu śmiertelnie pobił swoją dziewczynę, Marie Trintignant.
Przypomnijmy, że Bertrand Cantat z popularnego francuskiego składu Noir Desir, w 2003 roku w Wilnie dotkliwie pobił swoją dziewczynę, aktorkę Marie Trintignant, a następnie przewrócił ją na ziemię. Marie trafiła do szpitala z licznymi obrażeniami do szpitala, a po czterech dniach przebywania w śpiączce zmarła.
Sprawę, z racji miejsca zdarzenia, rozpatrywał litewski sąd. Według ustalonej przez śledczych wersji Cantat był pod wpływem narkotyków, a z wezwaniem karetki zwlekał aż dwie godziny. Prokurator podczas procesu oznajmił, że Francuz był w pełni świadomy i nie mógł nie zdawać sobie sprawy ze skutków swojego działania.
Muzyka skazano na osiem lat pozbawienia wolności, a wyrok odbywał w rodzinnym kraju (początkowo groziło mu 15 lat więzienia, jednak po przyznaniu się do winy i okazaniu skruchy zapadł niższy wyrok). W październiku 2007 roku po odbyciu połowy kary wyszedł na wolność.
14 lat po morderstwie oraz niemal 10 lat po wyjściu na wolność, postać Cantata wciąż budzi liczne kontrowersje. Magazyn muzyczny "Les Inrockuptibles" opublikował okładkę najnowszego numeru, na której widzimy właśnie Bertranda, promującego nową muzykę, którą tworzy w solowym projekcie (jego zespół zakończył działalność w 2010 roku). Komentarze internautów były jednoznaczne.
"Jestem poruszony i zniesmaczony po zobaczeniu mordercy Bertranda Cantata na okładce 'Les Inrockuptibles', gdzie promuje nową płytę. Gorzej niż obrzydliwe" - czytamy.
"Miło, ze 'Les' ma na okładce damskiego boksera i mordercę, tak jakby w jakiś sposób odkupił swoje winy" - napisał ironicznie inny internauta.
Jednocześnie ostatni numer francuskiego "Elle" dotyczył zmarłej Trintignant. Dziennikarze tej gazety postanowili stworzyć specjalny artykuł na temat okładki z Cantatem.
"1 sierpnia 2003 roku Marie Trintignant zmarła po pobiciu przez Bertranda Cantata. Dziś jest symbolem dla każdej kobiety pobitej przez mężczyznę. Jest twarzą każdej z 123 anonimowych kobiet pobitych w ostatnich latach. 33 anonimowych kobiet, które dziennie zgłaszają, że były napastowane seksualnie" - czytamy w ich felietonie.
"Marie Trintignant, nie zapomnimy cię. Obsceniczna okładka nie wystarczy, aby zgasić twój płomień" - pisali dziennikarze "Elle".
Po licznych atakach, głos zabrała również redakcja "Les Inrockuptibles". "Dziennikarstwo nie jest postawą, która daje jedynie kciuki w górę i w dół. Historia Bertranda Cantata jest częścią 'Inrockuptibles' od lat 80. To niemożliwe, abyśmy to zignorowali. Jednak umieszczenie go na okładce było wątpliwe. Tych, którzy poczuli się urażeni, pragniemy przeprosić" - czytamy.
"Argumenty, które wypłynęły w trakcie dyskusji motywują nas do walki przeciwko przemocy wobec kobiet i przekazywania feministycznych idei. To dla nas ważne, aby wam to przekazać" - przekazano w specjalnym oświadczeniu.
Powrót na scenę Bertranda Cantata od kilku lat blokują instytucje zajmujące się walką z przemocą wobec kobiet. Oburzony potencjalną reaktywacją jego kariery był również ojciec zamordowanej Marie, aktor Jean-Louis Trintignant. W 2013 roku w rozmowie z "Le Figaro" stwierdził: "Jak to możliwe, że ludzie nie widzą nic niestosownego w jego powrocie na scenę, tak jakby nic takiego się nie zdarzyło".