Wanda Kwietniewska o rozstaniu z Lombardem. "Myślałam, że zdechnę"

Wanda Kwietniewska oczywiście najbardziej znana jest jako wokalistka zespołu Wanda i Banda. Wcześniej jednak występowała z Lombardem. Teraz opowiedziała, jak doszło do rozstania z grupą.

Wanda Kwietniewska i Małgorzata Ostrowska występowały razem w zespole Lombard
Wanda Kwietniewska i Małgorzata Ostrowska występowały razem w zespole LombardKurnikowskiAKPA

W roku 1979 w Poznaniu wspólnie ze słuchaczami tamtejszego Studia Sztuki Estradowej Wanda Kwietniewska utworzyła grupę wokalną Vist, w składzie której znaleźli się m.in. Małgorzata Ostrowska i Grzegorz Stróżniak. Zespół Vist przekształcił się w grupę Skandal, a po dwóch miesiącach - w Lombard.

Na początku działalności grupy Lombard śpiewały w niej dwie wokalistki: Wanda Kwietniewska i Małgorzata Ostrowska. To właśnie z nimi w składzie powstał debiutancki album "Śmierć dyskotece!" (1983), który przyniósł przeboje "Taniec pingwina na szkle", "Śmierć dyskotece!" i "Droga pani z TV". We wrześniu 1982 r. Wanda Kwietniewska opuściła Lombard. Wkrótce założyła własny zespół Wanda i Banda.

Teraz w rozmowie z Michałem Misiorkiem z Plejady opowiedziała o Lombardzie i zdradziła, jak naprawdę doszło do rozstania z zespołem. Odpowiedziała m.in. o tym, jak nabierała pierwszych szlifów w chórkach Krzysztofa Krawczyka. "Do końca życia zapamiętam jego słowa. Któregoś dnia powiedział mi, że na każdym koncercie muszę dać z siebie wszystko, bo dla mnie to może być setny występ, ale dla widza to jest ten jeden, jedyny. Zmęczenie, gorszy dzień czy nawet śmierć bliskich, nie są żadną wymówką. Nikogo to nie interesuje. Trzeba wejść na scenę i zagrać na sto procent swoich możliwości. Wzięłam to sobie mocno do serca i cały czas się tego trzymam" - powiedziała.

Dostała również pytanie o to, czy "dwie wokalistki w zespole to nie za dużo" oraz, czy pomiędzy nią a Małgorzatą Ostrowską nie było rywalizacji. "Stwierdziliśmy, że dwa żeńskie głosy będą wyróżniać nas na tle innych zespołów, które powstawały wtedy jak grzyby po deszczu. Wydawało nam się, że będzie to nasza siła. (...) [Rywalizacja] oczywiście, że była. Poza tym musisz pamiętać, że Lombard był zespołem wymyślonym przez Piotra Niewiarowskiego - naszego menadżera, który pracował w Estradzie Poznańskiej. My, jako młodzi muzycy i wokaliści, nie mieliśmy wiele do powiedzenia. A on miał swoje sympatie i antypatie. Małgorzata była przez niego ewidentnie faworyzowana. (...) Pojawił się więc pomysł, że Małgorzata rozpocznie solową karierę pod skrzydłami naszego menadżera, a Grzegorz i ja będziemy dalej śpiewać w Lombardzie. Nagle jednak okazało się, że te ustalenia są już nieaktualne. Piotrek wyrzucił mnie z zespołu, a Małgosia i Grzesiek zostali w Lombardzie" - opowiadała.

Wyjaśniła też, jak doszło do rozstania z zespołem: "Wszystko to wydarzyło się w dość dramatycznych okolicznościach. Zachorowałam przed ostatnim koncertem w ramach naszej trasy i wylądowałam w szpitalu w Kaliszu. Lombard zagrał więc beze mnie. I wtedy okazało się, że wcale nie jestem niezbędna w zespole. (...) Po tym koncercie Piotrek przyszedł do mnie. Leżałam na szpitalnym łóżku, nie mogłam mówić i usłyszałam, że nie będę już śpiewać w Lombardzie. Wycharczałam tylko: 'Ja ci jeszcze pokażę!'. Oczywiście, byłam totalnie zdruzgotana i załamana. Myślałam, że zdechnę w tym szpitalu". "Z dnia na dzień mnie skreślili i przestałam dla nich istnieć" - podsumowała. 

Wytłumaczyła przy tym, że nigdy nie miała konfliktu z członkami zespołu, a decyzja pochodziła wyłącznie od menedżera. "Nie mogłam mieć żalu, bo oni też nie do końca wiedzieli, co się wydarzyło. Poza tym miałam świadomość, na jakiej zasadzie funkcjonował zespół. Byłam pewna, że nikt nie będzie sprzeciwiał się decyzjom menadżera. Nic by to nie dało" - stwierdziła.

Zobacz także: 

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas