Tragiczna śmierć Dennisa Wilsona. To miała być ostatnia impreza przed odwykiem

28 grudnia 1983 roku w tragicznych okolicznościach zginął muzyk The Beach Boys - Dennis Wilson. Jego śmierć w młodym wieku (miał zaledwie 39 lat) była kulminacją złych wyborów, jakie muzyk podejmował pod koniec swojego życia.

Dennis Wilson zmarł mając 39 lat
Dennis Wilson zmarł mając 39 latGijsbert Hanekroot/RedfernsGetty Images

Dennis Wilson wraz z Carlem Wilsonem i Brianem Wilsonem założył na początku lat 60. zespół The Beach Boys (posłuchaj!). Grupa w kolejnych latach działalności nagrywała takie przeboje jak "Little Bird", "Forever" i "Slip On Through", stając się jedną z najpopularniejszych kapel w Stanach Zjednoczonych.

Wilson w zespole występował jako perkusista. Nagrywał też solowe płyty, a nawet maczał palce w przeboju Joe Cockera "You Are So Beautiful" (choć nigdy nie został wpisany oficjalnie jako współautor).

Spotkanie, które zmieniło życie Wilsona

Wilson - w przeciwieństwie do swoich braci - prowadził wyjątkowo rockowy tryb życia. Nie stronił od używek, a sporo mówi się o tym, że osobą, która sprowadziła muzyka na złą drogę był okryty złą sławą Charles Manson.

Wieczne imprezy, alkohol i narkotyki ostatecznie sprawiły, Dennis Wilson znalazł się na dnie. W 1984 roku "Rolling Stone" donosił, że perkusista z powodu swojego zbyt rozrywkowego sposobu prowadzenia się stracił swój majątek i nie ma gdzie mieszkać.

Nieco wcześniej od członków swojej rodziny Wilson otrzymał ultimatum - albo zapisze się na terapię odwykową albo może pożegnać się z działalnością w popularnym zespole. W tym czasie muzyk rozstał się też z Shane Love Wilson, która porzuciła go, zabierają od niego również syna.

Wilson niezbyt przejął się swoim stanem, nadal pijąc i nadal imprezując z kolegami. Jego bliscy już po jego śmierci zwracali uwagę, że gdyby Dennis w tamtym czasie miał gdzie mieszkać, być może udałoby się go uratować.

Ostatnia impreza

23 grudnia 1983 roku Dennis Wilson - po groźbie ze stron The Beach Boys - zgłosił się do centrum zdrowia w Santa Monica, gdzie zamierzał poddać się terapii odwykowej. Ostatecznie jednak dwa dni później gwiazdor opuścił klinikę, aby następnie spotkać się z rodziną, a potem zorganizować kolejną imprezę, jak sam twierdził ostatnią, po której udaje się na pełen odwyk.

27 grudnia Wilson pojawił się u swojego przyjaciela Billa Ostera na łodzi Emerald, która zacumowana była w zatoce Marina Del Rey. "Idziemy na łódź, będziemy się dobrze się bawić. A jutro jadę na detoks" - mówił przez telefon przyjacielowi Steve'owi Goldbergowi.

Następnego dnia po suto zakrapianej imprezie Wilson nadal nie zamierzał przestawać pić. Mocno wstawiony uznał, że musi zanurkować w zatoce, gdyż twierdził, kiedyś wyrzucił do niej "skarby". Według późniejszych relacji świadków, muzyk wspominał o srebrnej ramce ze zdjęciem ślubnym jego i byłej żony Karen Lamm, a także skrzynce, w której miały być srebrne i złote monety.

Mimo sprzeciwu reszty jego znajomych, Wilson zdecydował się zanurkować w zimnej wodzie. "Widziałem jak schodzi w dół i straciłem go wkrótce z pola widzenia. Powiedziałem sobie wtedy w głowie 'ten frajer ze mną pogrywa, próbuje się ukryć’. To był mój fatalny błąd. To był ostatni raz, gdy [Brian] zanurkował" - wspominał Bill Oster.

Dennis WilsonMark SullivanGetty Images

Zmarł w oceanie i oceanowi został oddany

Zaniepokojenie przyjaciele muzyka natychmiast wezwali straż wybrzeża. Ciało Wilsona odnaleziono o 17:45, po krótkiej reanimacji stwierdzono zgon.

Dennis Wilson nie miał tradycyjnego pogrzebu. Członkowie rodziny zdecydowali się, że jego ciało złożone zostanie w ocenie u wybrzeży Kalifornii. Co ciekawe takie uroczystości pogrzebowe były zarezerwowane głównie dla weteranów wojennych, a nie osób cywilnych.

Zgodę na taką uroczystość ostatecznie wydał prezydent Ronald Reagan, prywatnie wielki fan The Beach Boys. "The Guardian" wspominał, że muzycy mieli u głowy państwa przysługę, gdyż wcześniej zgodzili się zagrać koncert podczas obchodów 4 lipca w Waszyngtonie.

Dennis WilsonMatt GreenGetty Images
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas