Tom Jones wraca z nową płytą. Jego głos wciąż brzmi potężnie
Nigdy nie pogubił się w roli gwiazdy i przekonuje, że sława dała mu wolność. Nowa płyta "Surrounded By Time" pokazuje jednak nową twarz legendarnego muzyka – Tom Jones podejmuje refleksję nad życiem, śmiercią, starzeniem się i zmaganiem z bólem po utracie bliskich.
Tom Jones przygotował nową płytęJim Dyson/RedfernsGetty Images
Od kilkunastu lat w niemal każdym wywiadzie jest konsekwentnie pytany, kiedy zamierza przejść na artystyczną emeryturę. Z równą konsekwencją odpowiada, że nigdy. Dlaczego miałby to robić, skoro wciąż uwielbia scenę i to z pełną wzajemnością? Zawsze miał w życiu sporo szczęścia i tak pozostało do dziś. Mimo że przekroczył osiemdziesiątkę, jego charakterystyczny, głęboki baryton nadal brzmi potężnie. Stara się o niego dbać: nie przeziębiać się, pić dużo wody i trzymać się z dala od używek (choć nie ukrywa, że jego słabością bywają kubańskie cygara).
Ale nie tylko dzięki głosowi kariera Toma Jonesa wciąż trwa w najlepsze. Sukces zawdzięcza przede wszystkim otwartej głowie, gotowości do szukania nowych rozwiązań w muzyce i współpracy z młodymi artystami. Mógłby odcinać kupony od dawnych przebojów, jak "It's Not Unusual" (sprawdź!), "Delilah" (sprawdź!), "Green, Green Grass of Home" (posłuchaj!) lub "Sex Bomb" (zobacz!). Zamiast tego wybiera się jednak w nową muzyczną podróż.
Jego najnowsza płyta "Surrounded By Time" to zaskakujące współbrzmienie gatunków, na pograniczu gospel, country i psychodelicznego rocka z lat 60. i 70. Brzmi niekiedy zadziwiająco mrocznie, bywa bolesną medytacją nad upływającym czasem, pożegnaniem z bliskimi, którzy odeszli.
W utworze "I Won't Crumble With You If You Fall" Jones oddaje hołd swojej zmarłej żonie, a jednocześnie deklaruje, że nawet największe cierpienie nie pociągnie go na samo dno. Piosenki "Ol' Mother Earth", "I'm Growing Old" i "Lazarus Man" są poruszającymi rozważaniami nad starzeniem się, śmiercią, możliwością powrotu i odrodzenia. Intrygują nie tylko w warstwie muzycznej, ale i tekstowej.
Na płycie znajdziemy również cover "One More Cup of Coffe" Boba Dylana, ale jest też i akcent polityczny. W utworze "Talking Reality/Television Blues" muzyk przemyca krytykę Donalda Trumpa, śpiewając o iluzji, jaką jest w stanie wykreować telewizja, stając się potężnym narzędziem manipulacji.
Tom Jones pozostaje pogodnym i bezpośrednim gadułą. Chętnie opowiada o swoim życiu, a jest o czym. Urodzony w 1940 roku Walijczyk miał zostać górnikiem, tak jak wszyscy mężczyźni w jego rodzinie. Był jednak chorowitym dzieckiem i sporą część dzieciństwa spędził na słuchaniu radia i oglądaniu telewizji. Słuchał dużo muzyki i naśladował głosy swoich idoli na tyle skutecznie, że kiedy występował w chórze kościelnym, dopytywano, dlaczego śpiewa jak czarnoskóry artysta gospel.
Był dzieciakiem i odpowiadał, że śpiewa tak, jak potrafi. Ale w ciągu swojej kariery niejednokrotnie słyszał, że jego głos nie brzmi jak głos białego. Do tego jeszcze te kręcone włosy... Tom do dziś śmieje się, że kiedy zaczynał, niektórzy wyrokowali, że zrujnują mu karierę. Wszyscy wtedy chcieli mieć proste, on zaś nosił afro, jeszcze zanim stało się modne wśród czarnych.
Tom Jones kończy 80 lat
7 czerwca 2020 r. 80 lat kończy Tom Jones. Podczas trwającej ponad sześć dekad kariery sprzedał ponad 100 mln płyt, a do jego największych przebojów należą m.in. "It's Not Unusual", "Delilah", "Green, Green Grass of Home", "She's a Lady", "Kiss" i "Sex Bomb". W 2006 r. królowa Elżbieta II nadała mu szlachecki tytuł sir.
W 2012 r. Tom Jones został trenerem w brytyjskiej wersji show "The Voice". W fotelu zasiada od pierwszej do obecnej dziewiątej edycji, z przerwą na piątą serię, gdy zastąpił go Boy George. Na zdjęciu z koleżanką z programu Ritą Orą w 2015 r.David M. BenettGetty Images
W 2006 r. otrzymał szlachecki tytuł sir za swój wkład w muzykę. "Otrzymanie szlachectwa to wielki zaszczyt. Wiem, że moja rodzina - i mam nadzieję, że moi przyjaciele i fani również - podziela mój zachwyt i wdzięczność" - mówił wtedy Jones. "To fantastyczna sprawa. Bardzo się ucieszyłem, że znów mogłem zobaczyć królową, bo zawsze byłem rojalistą. Królowa jest wspaniała i ma wciąż cudowny uśmiech" - dodał sir Tom. Na zdjęciu Tom Jones, Paul McCartney i królowa Elżbieta II w Pałacu Buckingham w 2012 r. z okazji Diamentowego Jubileuszu.Rota/ Anwar Hussein/Getty Images
Tom Jones podczas gali Brit Awards - 18 lutego 2020 r.Joe MaherGetty Images
Choć Tom Jones miał tylko jedną żonę, wielokrotnie ją zdradzał. Sam wokalista mówił, że u szczytu sławy uprawiał seks z 250 kobietami rocznie. Romansował z m.in. Mary Wilson z Supremes, telewizyjną prezenterką Charlotte Laws, byłą Miss World Marjorie Wallace i aktorką, prezenterką i wokalistką Cassandrą Peterson (gospodyni programu "Elvira's Movie Macabre" mówiła, że z Jonesem straciła dziewictwo). W październiku 1987 r. podczas trasy w USA trzydniowy romans Toma Jonesa z młodszą o 23 lata Katherine Berkery poskutkował zajściem w ciążę byłej modelki. Wokalista jednak przez wiele lat nie uznawał swojego dziecka, twierdząc, że nie ma z nim nic wspólnego. Dopiero po testach DNA, zgodził się utrzymywać swojego syna Jonathana Berkery'ego (co miesiąc płacił jego matce 1700 funtów). Robił to do jego pełnoletniości. Na zdjęciu Tom Jones w 1967 r.David Redfern/RedfernsGetty Images
W kwietniu 2018 r. Melinda Rose Woodward zmarła w szpitalu w Los Angeles po krótkiej walce z rakiem. Małżeństwem byli w sumie 59 lat. Nieco wcześniej Tom Jones odwołał swoje koncerty w Azji ze względu na ciężką chorobę w najbliższej rodzinie. Nie ujawniono wtedy jednak o kogo chodzi. Żona gwiazdora w przeszłości walczyła z rakiem płuc. Cierpiała również na rozedmę płucną. Dolegliwości związane były z uzależnieniem Woodward (była ona nałogowym palaczem). Na zdjęciu Tom Jones, Linda i ich syn Mark w 1967 r. wprowadzają się do nowego domu.Ian Tyas/Keystone FeaturesGetty Images
Jednym z idoli Toma Jonesa był Elvis Presley. Po raz pierwszy poznali się w 1965 r. na planie filmu "Podrap mnie w plecy" ("Paradise, Hawaiian Style"), którego gwiazdą był Elvis. Od tego czasu panowie zostali przyjaciółmi. Na zdjęciu Tom Jones, Priscilla Presley i Elvis Presley w 1968 r. w Las Vegas.BettmannGetty Images
Imponująca kariera obfituje w setki anegdot i niesamowitych historii, które wokalista opisał w swojej autobiografii "Tom Jones. Na szczyt i z powrotem", która ukazała się na jego 75. urodziny. "Po raz pierwszy ma to miejsce podczas jednego z koncertów w Copie w 1969 roku. Spływam potem. Od czasu do czasu ktoś przy stoliku pod sceną podaje mi białą lnianą serwetkę. Ocieram nią skroń i oddaję. Z tą kobietą jest jednak inaczej. Ma inny pomysł: wstaje, podwija sukienkę, zdejmuje bieliznę i daje mi ją do ręki. Jestem doskonale świadom, że to spory przeskok od serwetek" - tak opisywał historię o narodzinach "potwora z majtek". Tom Jones w 1971 r.Hulton ArchiveGetty Images
Co robię? Ocieram nimi skroń. A następnie mówię: - Uważaj, żebyś się nie przeziębiła. - Dobry tekst, biorąc pod uwagę okoliczności. Potem oddaję je właścicielce. Nie mam pojęcia, że niechcący dałem początek pewnemu rytuałowi. Ale skąd mogłem wiedzieć? Kto mógł przewidzieć, że to wszystko osiągnie takie rozmiary? A osiągnęło. Któż mógł wiedzieć, że ocierając skroń tymi majtkami tamtego wieczoru w Copie, stworzę prawdziwego potwora. Potwora z majtek. Człowiek nie chce wyjść na niewdzięcznika. Przenigdy nie można wychodzić na niewdzięcznika. Zwłaszcza gdy kobieta wręcza ci swoje majtki - który facet gustujący w kobietach by tego nie chciał? Tylko cała ta sprawa... zostaje rozdmuchana. To zdarzenie opisuje jakiś reporter. Plotki szybko się rozchodzą i wkrótce sytuacja się powtarza. Majtki i moja reakcja na nie stają się stałym punktem programu - powtarzanym kilkakrotnie. Przez jakiś czas są to majtki zdjęte przed momentem - reakcja dość spontaniczna. Ale bardzo szybko kobiety przynoszą zapasową parę specjalnie po to, by móc nią rzucić na scenę. Taka moda. Tak należy robić na koncercie Toma Jonesa. Podaruj Tomowi swoje majtki. W ciągu najbliższych kilku lat w każdym miejscu, w którym gram, pod koniec koncertu scena jest usłana damską bielizną. Gdy publiczność opuszcza salę, a obsługa włącza światła, woźny zasuwa z miotłą, sprzątając bieliznę ze sceny. Kto mógł to przewidzieć? Kto mógł podejrzewać, że ten majtkowy show stanie się nieodłączną częścią mojego wizerunku, a przez spory czas pierwszą rzeczą, z którą będę kojarzony? Tom Jones - przyciągający damską bieliznę jak magnes. Tak, wiem - wszystko może się przejeść. Ale któż potrafiłby przewidzieć, że ten niezwykle intymny hołd złożony przez pewną kobietę w Nowym Jorku, która podarowała mi najbardziej intymną rzecz, jaką miała, stanie się przyczynkiem do czegoś, co nawet po tylu latach będzie mnie trochę wkurzać? Tom Jones w 1980 r. w basenie w swoim domu w Beverly Hills.Eddie SandersonGetty Images
Majątek gwiazdora szacowany jest na ponad 150 mln funtów. Podczas trwającej ponad sześć dekad kariery sprzedał ponad 100 mln płyt, a do jego największych przebojów należą m.in. "It's Not Unusual", "Delilah", "Green, Green Grass of Home", "She's a Lady", "Kiss" i "Sex Bomb". Aż 36 piosenek znalazło się w Top 40 brytyjskiej listy przebojów, w tym trzy dotarły do samego szczytu. Tom Jones na scenie w 1983 r.Paul NatkinGetty Images
Dyskografię Toma Jonesa zamyka wydany w 2015 r. album "Long Lost Suitcase", który jest ostatnią częścią trylogii tworzonej jeszcze przez "Praise & Blame" (2010) i "Spirit in the Room" (2012). W dorobku wokalista ma współpracę z tak różnymi artystami, jak m.in. Van Morrison, New Model Army, Tori Amos, The Cardigans, The Stereophonics, Mousse T., Wyclef Jean, Chicane, Jack White i Robbie Williams.Jim DysonGetty Images
Jego pierwszym zespołem był Tommy Scott and the Senators, na czele którego stanął w 1963 r. Wkrótce grupa zdobyła lokalną popularność. Podczas jednego z występów na frontmana uwagę zwrócił Gordon Mills, pochodzący z Walii menedżer muzyczny, który działał już w Londynie. To on został opiekunem młodego wokalisty, który odtąd zaczął działalność pod pseudonimem Tom Jones. W ten sposób menedżer chciał zdyskontować popularność nagrodzonego Oscarem filmu "Przygody Toma Jonesa" Tony'ego Richardsona. Tom Jones w 1964 r.Carl Bruin/MirrorpixGetty Images
Tom Jones był żonaty z jedną kobietą przez ponad pół wieku. Wziął ślub z Lindą Trenchard w roku 1957 (mieli wówczas po 16 lat!). Choć krąży wiele historii o jego niewierności i podbojach miłosnych (podobno rocznie przez jego łóżko przewijało się do 250 kobiet...), to Tom Jones podkreślał, że "wszystkie drogi prowadzą do Lindy". Tom Jones i Linda w 1965 r.Evening StandardGetty Images
Tom Jones przyszedł na świat 7 czerwca 1940 r. w wiosce Treforest w południowej Walii (Wielka Brytania) jako Thomas John Woodward. Już jako dziecko wykazywał talent muzyczny - śpiewał na rodzinnych spotkaniach, ślubach i w szkolnym chórze. Na zdjęciu Tom Jones w 1965 r.Terry Disney/Daily Express/Hulton ArchiveGetty Images
Biografia Toma Jonesa to skarbnica anegdot i opowieści o znanych i mniej znanych ludziach. Choć nigdy nie oupuścił żony, którą poślubił w wieku 17 lat (ona była o rok młodsza), zawsze uchodził za jednego z największych playboyów w branży. Zaraz po ślubie na świat przyszedł ich syn, Mark. "Gdy masz żonę i dziecko w takim wieku, musisz szybko wydorośleć" - mówił muzyk. Linda i Tom byli ze sobą 69 lat.
Na scenie przeistaczał się w prawdziwe zwierzę. Trudno było skopiować jego spontaniczny dziki taniec. Kobiety go uwielbiały. Tom do dziś nie zaprzecza plotkom, że fanki podczas jego występów rzucały na scenę bieliznę i klucze do swoich pokoi hotelowych.
Zawsze miał dar trafiania na właściwych ludzi we właściwym czasie. Zupełnym przypadkiem poznał na przykład Elvisa Presleya, a co więcej panowie nawiązali przyjaźń. Tom Jones do dziś cierpliwie znosi niekończące się pytania o to, jaki Elvis był naprawdę i z uśmiechem wspomina dawnego przyjaciela.
Nie sposób wymienić długiej listy nagród i wyróżnień, które zdobył na przestrzeni 60 lat swojej kariery. Najważniejszy był jednak tytuł szlachecki, jaki otrzymał w 1998 roku od królowej Elżbiety II. W ten sposób z niedoszłego górnika przeistoczył się w szlachcica, którego trzeba tytułować "sir".
Sam przekonuje, że sława nigdy go nie męczyła". "Daje mi to, co innym często odbiera" - powiedział w jednym z wywiadów. I chyba rzeczywiście nigdy nie pogubił się w roli gwiazdy.