Jerzy Grunwald obchodzi 75. urodziny. Po latach wrócił na stałe do Polski
7 kwietnia 75 lat skończył Jerzy Grunwald, który największą popularność zdobył za sprawą występów z takimi zespołami, jak Niebiesko-Czarni i No To Co. Jego twórczość cieszy się też sporym powodzeniem w krajach Azji.

Urodzony 7 kwietnia 1950 r. w Katowicach Jerzy Grunwald do 12. roku życia wychowywał się w domu dziecka. O jego dzieciństwie wiadomo niewiele. Debiutował jako perkusista, w wieku zaledwie 15 lat. Występował m.in. z lokalnymi zespołami Ametysty, Monsuny (z tą grupą wygrał młodzieżowy przegląd w rodzinnych Katowicach) i Ślęzanie.
Wiosną 1967 r. przystąpił do działającej w ramach Niebiesko-Czarnych grupy skifflowej. Po paru miesiącach przeszedł jednak do założonej przez Piotra Janczerskiego formacji No To Co. Zespół wykonywał muzykę skifflową, czyli połączenie folku, jazzu i bluesa, grane często na improwizowanych instrumentach czy wręcz przedmiotach codziennego użytku.
Tak zaczynał Jerzy Grunwald
Kolejne lata przyniosły współpracę ze znanym z Trubadurów Ryszardem Poznakowskim. To na bazie jego zespołu Jerzy Grunwald powołał tworzącą w klimatach folk rocka grupę En Face, w której występował jako wokalista i gitarzysta. En Face odniosło pewne sukcesy (występy na festiwalach w Opolu i Sopocie), tytuł piosenkarza roku dla Grunwalda w plebiscytach "Panoramy" i "Na Przełaj", zagraniczne koncerty głównie na terenie bloku wschodniego).
W połowie lat 70. Jerzy Grunwald wyruszył na letnią trasę koncertową po Belgii i Szwecji. W tym drugim kraju osiadł na stałe i ponownie nawiązał współpracę z Januszem Hryniewiczem, znanym pod pseudonimem John Hilton. Występowali w duetach Guitar Brothers oraz Grunwald & Hilton.
"Wyjechałem, bo nie uzyskałem zgody na wykonywanie zawodu artysty. Powiedziałem sobie 'dosyć'. Spakowałem się, pożegnałem przerażoną mamę" - wspominał po latach w "Dzienniku Zachodnim", a początkowo pracował jako kelner i uczył się angielskiego.
Razem z Hryniewiczem zadebiutowali w 1977 roku singlem "Everyday Loves Her". Kolejne lata to płyty: "Try" (1981) i "One More Day" (1982).
"Byłem w Londynie, w Los Angeles, obecnie przebywam w Szwecji. Cały ten czas poświęciłem na kształcenie się. Na znalezienie swojego stylu" - opowiadał w połowie lat 80. w "Kurierze Polskim". Do ojczyzny przyjeżdżał sporadycznie.
Jerzy Grunwald odmówił Davidowi Fosterowi
W USA odmówił współpracy popularnemu kompozytorowi i producentowi Davidowi Fosterowi, gdyż razem z żoną, pracującą w liniach lotniczych Britt Anderson, był już na walizkach przed odlotem do Szwecji.
"Odmowa współpracy z takim człowiekiem i producentem kwalifikowana jest w kategorii choroby psychicznej. Bo wiadomo, żadna z gwiazd, które wylansował, nie odważyła się na odmowę" - mówił w 2011 r. w "Dzienniku Zachodnim".
Grunwald miał już wówczas na koncie zagraniczny sukces. Sygnowana nazwą George&G płyta "So Much to Say" (2006) cieszyła się sporą popularnością w Azji - w takich krajach, jak Malezja, Singapur, Tajwan, Hongkong i Japonia miało się rozejść ok. 200 tys. egzemplarzy. W nagraniach wokalistę wsparli cenieni amerykańscy muzycy sesyjni, związani z takimi wykonawcami, jak m.in. Carlos Santana, Toto, Chicago, Pat Metheny czy Chick Corea.
Po latach Jerzy Grunwald powrócił do Polski, na znak protestu przeciwko przeprowadzonej w Szwecji na masową skalę akcji przyjmowania uchodźców. Za swoje przekonania i wypowiedzi na ten temat zebrał sporo głosów krytyki.
"Nie uznaję narzucania czyichś poglądów. Ja mogę wszystko tolerować, bo mogę to tolerować, jeśli mówimy już o demokracji, wolności słowa, mogę tolerować, ale nie muszę akceptować" - komentował w 2022 r. na antenie Radia Poznań.