The Rolling Stones: Nowa płyta "Hackney Diamonds" to jeszcze nie koniec. Co ujawnił Mick Jagger?

Oprac.: Michał Boroń

Wiadomości

Piątek, 15 września 2023 (13:32)

Jak już informowaliśmy, 20 października pojawi się "Hackney Diamonds" - pierwszy od 18 lat album z premierowym materiałem The Rolling Stones. Legenda rocka ustami Micka Jaggera zdradziła, że zaczęli już prace nad kolejną płytą!

Przez 18 lat nie wydawali nowych utworów i najwyraźniej ta przerwa pobudziła ich kreatywność. Ledwie bowiem Stonesi ogłosili, że w październiku tego roku na rynku ukaże się ich płyta "Hackney Diamonds", a już zaczęli pracować nad materiałem na kolejny krążek. Tę dobrą dla fanów brytyjskiej kapeli wiadomość ujawnił sam Mick Jagger. Wokalista nie zdradził jednak, ile trzeba będzie czekać na kolejny album.

Mało kto spodziewał się, że grupa The Rolling Stones, która od 18 lat odcina kupony od dotychczasowego dorobku, wyda jeszcze album z nowymi kompozycjami. Mick Jagger i jego koledzy - gitarzyści Ronnie Wood i Keith Richards po raz kolejny zaskoczyli jednak fanów, gdy niedawno ogłosili, że 20 października wydadzą płytę "Hackney Diamonds". W oficjalnych komunikatach Stonesi poinformowali też, że wraz z tym nowym krążkiem zacznie się "nowa era The Rolling Stones".

Reklama

Wiele wskazuje na to, że nie były to słowa na wyrost, co potwierdza wywiad Micka Jaggera dla gazety "The New York Times". "Nie sądzę, że będzie to nasza ostatnia płyta. Już pracujemy nad kolejnym albumem. Nagraliśmy już trzy czwarte materiału na kolejną płytę" - wyjawił lider zespołu. Wokalista nie zdradził, kiedy efekty ich pracy ujrzą światło dzienne. Można jednak przypuszczać, że Stonesi nie będą zwlekać z jego wydaniem aż 18 lat.

O płycie "Hackney Diamonds", która trafi do sprzedaży za nieco ponad miesiąc, muzycy The Rolling Stones mówią, że jest dla nich swego rodzaju resetem. Dotyczy to także zmian, jakie zaszły w zespole po śmierci perkusisty Charliego Wattsa. Jak przyznał gitarzysta Keith Richards, po jego odejściu Stonesi musieli znaleźć dla siebie nowe brzmienie i nowego ducha, które będzie reprezentował namaszczony przez Wattsa perkusista Steve Jordan.

"Bez Charliego zapewne istniałby zespół The Rolling Stones, ale to nie byłby ten zespół The Rolling Stones. Był jednym z najmilszych, najbardziej życzliwych facetów, jakich znałem i kiedykolwiek spotkałem, był niezwykle tolerancyjny wobec wszystkich. Gdy tylko wspominam jego imię zaczynam płakać. Gdy odszedł, musieliśmy wyrobić sobie w pewnym sensie nowy styl, nowe brzmienie, tym razem dzięki Steve'owi" - wyjaśnił gitarzysta.