Sundance: Świetny dokument o Kurcie Cobainie
Film "Montage of Heck", opowiadający historię Kurta Cobaina, gitarzysty i wokalisty grupy Nirvana, został zaprezentowany podczas tegorocznego festiwalu filmowego Sundance. Na film składają się prywatne nagrania, prezentujące osobisty, intymny świat Cobaina.
Od śmierci lidera Nirvany minęło już 21 lat. Rok temu, w 20. rocznicę samobójstwa Cobaina, w jego rodzinnym miasteczku Aberdeen, a także w Seattle i innych miastach na całym świecie - wszędzie tam, gdzie znaleźli się fani Nirvany - odbyły się koncerty i wieczory wspomnień. W Aberdeen odsłonięto nawet pomnik muzyka. Opłakiwano wokalistę, okrzykniętego przez prasę "głosem pokolenia", który nie mógł znieść sławy i uciążliwości egzystencji i zastrzelił się w swoim domu w Seattle w wieku 27 lat. Cobain stał się ikoną popkultury i symbolem umęczonego artysty, którego sztukę zniszczył wielki biznes.
Stał się także bohaterem filmów - dokumentalnych jak m.in. "Kurt Cobain o synu" (2006) A. J. Schnacka czy fabularnych - przebieg ostatnich dni życia muzyka posłużył za inspirację do filmu "Ostatnie dni" (2005) Gusa Van Santa.
W najbliższym czasie do amerykańskich kin trafi film dokumentalny "Montage of Heck" w reżyserii Bretta Morgena - autora m.in. filmu "Crossfire Hurricane" (2012) o zespole The Rolling Stones - gorąco przyjęto podczas tegorocznej premiery, która odbyła się 15 stycznia na amerykańskim festiwalu Sundance.
Obraz Morgena wypełniają fragmenty "domowych filmów", kręconych przez Cobaina i jego żonę Courtney Love - wokalistkę rockowej grupy Hole. Ścieżka dźwiękowa do filmu złożona jest z fragmentów niepublikowanych dotąd utworów-szkiców muzycznych Cobaina.
"Chciałem po prostu dać Frances kilka godzin ze swoim tatą, których nigdy nie dostała" - mówił reżyser podczas premiery swojego filmu w Sundance. Córka Kurta Cobaina, Frances Bean, siedziała na widowni, tak jak jej matka Courtney Love, matka Cobaina, jego siostra oraz Krist Novoselic, basista Nirvany. Wdowa po muzyku dała Morgenowi dostęp do wszelkich materiałów archiwalnych, jakie znalazł w jej piwnicy.
Dzięki temu publiczność zobaczyła lidera Nirvany zdmuchującego świeczki na swoim torcie urodzinowym, zdjęcia nastoletniego Cobaina opowiadającego o swoich pierwszych doświadczeniach z paleniem "trawki" i o słuchaniu punk rocka. W filmie znalazło się także miejsce na nagranie rozmowy Cobaina z Buzzem Osbornem, wokalistą The Melvins, o tym, jak beznadziejnie puste i nudne jest życie w Aberdeen.
Portret młodego, wrażliwego Cobaina malują członkowie rodziny, przyjaciele, byłe dziewczyny. W filmie brakuje wypowiedzi Dave'a Grohla, perkusisty Nirvany - Morgen sfilmował wywiad z muzykiem krótko przed premierą swojego dokumentu i nie zdążył umieścić go w filmie. Jak podkreślił, być może uczyni to w przyszłości.
Tytuł filmu nawiązuje do taśm magnetofonowych, "składaków", które Cobain komponował z różnego rodzaju piosenkami i dźwiękami. Na takich taśmach, obok fragmentu piosenek duetu Simon and Garfunkel czy zespołu The Beatles, znalazły się odgłosy spuszczania wody w toalecie, niewyraźne głosy z audycji radiowej, Jimi Hendrix mówiący do widowni podczas swojego koncertu w Monterey czy Daniel Johnston wykrzykujący o szatanie.
To psychologiczny portret Cobaina - splatanie się ze sobą wielu wątków w chaotycznej konstrukcji, niedokończone fragmenty piosenek, tekstów i rysunków, a także "przebitki" z koncertów, programów telewizyjnych. Między tymi elementami bycia gwiazdą rocka wpleciono zdjęcia z codziennego życia muzyka. Zdjęcia zabaw z małą córeczką dobitnie pokazują Cobaina nie jako "głos pokolenia" i największą gwiazdę rocka na świecie, ale jako kochającego ojca i wrażliwego człowieka z krwi i kości. Nad obrazem domowej idylli unosi się jednak dobrze znany, tragiczny koniec tej historii. Jego zapowiedzi pojawiają się nienachalnie - choćby pod postacią napisu "Idź, zabij się", nabazgranego w notatniku Cobaina. Muzyk obsesyjnie powtarza zdanie, zapełniając nim całą stronę.
Film kończy się pożegnaniem Cobaina z publicznością podczas akustycznego koncertu, nagranego dla MTV. "Nie chodziło mi o celebrowanie śmierci. To miał być film o życiu" - tłumaczy reżyser.
Zapytany o ulubioną scenę z filmu, w rozmowie z magazynem "Rolling Stone", Morgen wskazuje na rozmowę Cobaina i Love w łazience. "To obraz Kurta, jakiego nikt jeszcze nie widział. Mógłbym oglądać tę scenę cały dzień. Jestem szczęśliwy, że ta taśma istnieje ponieważ pokazuje nam jacy byli Kurt i Courtney, gdy nie było wokół żadnej kamery. To nie kamery MTV ich kręcą. Są nadzy! Zastanawiasz się w pewnym momencie: zaraz, tam jest kamera?!".