Stworzyli hymn wiecznych przegrywów. Nie spodziewali się, że nadal będzie aktualny

"It's coming home, It's coming home, It's coming. Football's coming home" - nucą od 30 lat kibice angielskiej reprezentacji, licząc że w końcu podczas Euro 2024 coś się zmieni i przebój z 1996 roku straci na aktualności. Jak powstała piosenka, która wlewa nadzieję w serca zmartwionych fanów?

Ian Broudie z  The Lightning Seeds nagrał ponadczasowy przebój
Ian Broudie z The Lightning Seeds nagrał ponadczasowy przebójMick HutsonGetty Images

Zacznijmy od krótkiego wstępu. Anglicy ostatni raz podnosili puchar ważnego turnieju bez mała 58 lat temu. Stało się w 1966 roku, gdy byli gospodarzami turnieju. Nikt w tamtym czasie nie mógł przewidzieć, że będzie to zarazem pierwszy i ostatni znaczący triumf Anglików na arenie reprezentacyjnej.

Mijały bowiem kolejne lata, na emerytury przechodziły kolejne generacje znakomitych piłkarzy, a Anglicy trwali w niemocy, nie potrafiąc dać kibicom wielu powodów do szczęścia. Musimy bowiem zdać sobie sprawę, że bohaterskie porażki w półfinałach, czy też w finale (tak jak chociażby w przypadku Euro 2020), dla nikogo nie stanowią już żadnego pocieszenia.

"Futbol wraca do domu"

W 1996 roku Anglicy otrzymali organizację Euro. Kibice byli przekonani, że to właśnie te okoliczności sprawią, że wieczni przegrani w końcu okażą się wygranymi. Emocje towarzyszące fanom idealnie ujęła piosenka "Three Lions", lepiej znana jako po prostu "Football’s Coming Home".

Światło dzienne ujrzała 20 maja, czyli dosłownie zaraz przed startem Euro 1996. Stworzył ją britpopowy zespół The Lightning Seeds na czele z Ianem Broudiem, a muzycy do pomocy zwerbowali komików Davida Baddiela i Franka Skinnera, na co dzień znani z prześmiewczego programu "Fantasy Football League".

Zespół oraz komicy otrzymali za zadanie napisania chwytliwego hymnu dla reprezentacji Anglii, który porwie tłumy i co ważne będzie oparty o stwierdzenie "Football’s Coming Home", które wymyśliła agencja Saatchi & Saatchi.

Grupa zaangażowana w stworzenie piłkarskiej melodii nie miała zamiaru tworzyć typowego hymnu piłkarskiego, wywyższającego Anglików oraz mającego nacjonalistyczne zabarwienie. Broudiemu chodziło o stworzenie piosenki o nadziei kibiców, którzy "wierzą w reprezentację przegrywającą w 90 procentach przypadków".

Baddie i Skinner stanęli na wysokości zadania i dowieźli ponadczasowy hymn o nostalgii za sukcesem i ciągłej wierze w swoją reprezentację, mimo iż ta ich regularnie zawodzi. Nie ma w niej grama zadufania. Z całego utworu przebija się natomiast typowa dla Anglików autoironia. W tekście padają słowa o "30 latach cierpienia" oraz o niezliczonej liczbie żartów i szyderstw pod adresem piłkarzy. "To piosenka wiecznych przegrywów, którzy wciąż mają marzenia" - mówił w 2021 roku dla "The Telegraph" jeden z jej twórców, David Baddiel.

"Anglia ma długą historię wydawania piosenek mówiących, że tym razem już na pewno wygramy. To było błędne myślenie. Zatem stwierdziliśmy, że w zasadzie będziemy pisać zakładając, że prawdopodobnie nie wygramy. Myślę, że piosenka jest dość bezbronna pod względem tekstowym. Mówi o tym, jak prawdopodobnie przegramy, więc raczej nie sprawia wrażenia triumfalistycznej, agresywnej czy nacjonalistycznej. Myślę, że jest w pewnym stopniu całkiem poruszająca. Coś w rodzaju wrażliwego patriotyzmu kibica" - cytował późniejszą wypowiedź Baddiela Karol Kołdej z Angielskiego Espresso.

30 lat upokorzeń zmieniło się w 58 lat. A Anglicy wciąż wierzą

Piosenka, po drobnych poprawkach, związanych z odniesieniami dotyczącymi piłkarzy, ostatecznie trafiła do sprzedaży i jak można było się spodziewać stałą się hitem 1996 roku, trafiając na pierwsze miejsce listy najpopularniejszych singli. "Najlepszy piłkarski hymn wszech czasów . Prężny, błogi, aż do tego irytującego fragmentu na samym końcu" - pisał o utworze magazyn "Melody Maker".

Utwór, który niósł Anglię do pierwszego od 30 lat sukcesów, ostatecznie opowiedział historię dobrze znaną fanom. W półfinale Euro 1996 Niemcy odarły ze złudzeń gospodarzy, a sam Jurgen Klinsmann już po turnieju przyznał, że on i jego koledzy stali się wielkimi fanami utworu i nucili go w drodze na stadion. Piosenka przypadła do gustu też niemieckim kibicom, którzy śpiewali ją po wyeliminowaniu Anglii, co zszokowało autora kompozycji.

Gareth Southgate w 1996 rokuRichard Sellers/AllstarGetty Images

Piosenka opowiadająca o wieloletnich upokorzeniach zyskiwała swoje aktualne wersje przy kolejnych turniejach, na których Anglicy chcieli odgrywać znaczącą rolę. Powstały więc "3 Lions 98", "Three Lions 2010" oraz "Three Liones (Lionesses Version)" (na mistrzostwa świata kobiet). Ostatniej wersji Anglicy doczekali się na święta 2022 roku, kiedy to ich reprezentacja walczyła w Katarze, gdzie ponownie przegrała w niezwykle pechowych okolicznościach (nietrafiony karny Harry'ego Kane'a)

Czy na Euro 2024 kolejna generacja z Judem Bellinghamem na czele w końcu przełamie fatum? Kibice na razie są w nastrojach, który świetnie opisano w tekście wspomnianego utworu. "58 lat cierpienia. Do boju" - pisał jeden z nich w komentarzu na Youtube.

Jude BellinghamANADOLU AGENCYGetty Images
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas