Śmierć Michaela Jacksona: Kto ma rację?
Michael Jackson zmarł, ponieważ dokonywał złych wyborów - powiedział prawnik pozwanej przez rodzinę artysty firmy AEG Live. Odpowiedzialność za jego śmierć jest podzielona - ripostował adwokat Jacksonów.
W procesie o odszkodowanie za śmierć Michaela Jacksona w środę (25 września) miały miejsce mowy końcowe prawników stron. Reprezentujący pozwanych Marvin Putnam przekonywał przysięgłych, że pracownicy AEG Live nie mieli pojęcia o uzależnieniu piosenkarza od nasennego leku o nazwie propofol.
"Firma AEG Live nigdy nie zgodziłaby się na finansowanie koncertów, gdyby wiedziała, że pan Jackson każdego wieczoru gra w swojej sypialni w rosyjską ruletkę" - argumentował obrazowo dodając, że firma nalegała na piosenkarza, by ten zwolnił doktora Conrada Murraya.
"AEG Live poznała prawdę o panu Jacksonie dopiero po jego śmierci. Wcześniej nie wiedzieli nawet co to jest propofol" - przekonywał.
"Pan Jackson zatrudniając Conrada Murraya nie pytał o zdanie AEG Live. On po prostu stwierdził, że ten lekarz będzie się nim opiekował. To był dorosły 50-letni człowiek i on sam był odpowiedzialny za swoje zdrowie i dokonywane wybory, nieważne jak nietrafne one były" - kontynuował.
"A przecież on dokonywał złych wyborów, których efektem była okropna tragedia. Nie można winić innych za jego błędne decyzje" - podkreślał.
"AEG Live nie posiada szklanej kuli. Doktor Murray i pan Jackson oszukali wszystkich. A teraz AEG Live ma zostać obwinione o coś, o czym nie wiedział nikt" - zakończył prawnik pozwanej firmy.
Wcześniej prawnik rodziny piosenkarza Brian Panish przekonywał jurorów, że firma AEG Live chciała wykorzystać Michaela Jacksona i za wszelką cenę zarobić na koncertach piosenkarza.
"Winę muszą wziąć na siebie obie strony, bo Michael też był częściowo odpowiedzialny za to, co się stało. Nie mam zamiaru zaprzeczać i mówić, że Michael nie zażywał leków i że nie był ostrzegany przed nadużywaniem propofolu. Ale to AEG Live chciało mieć Michaela w hali koncertowej w Londynie" - powiedział adwokat.
"Byli w stanie zrobić wszystko, by wyszedł na scenę. Byli podnieceni perspektywą pieniędzy, które mieli zarobić. Zdecydowali, że dla pieniędzy podejmą ryzyko. Przegrali i dlatego są odpowiedzialni" - stwierdził.
"Nie szukamy współczucia. Chcemy sprawiedliwości. Nie częściowej, ale całkowitej sprawiedliwości" - zaznaczył.
Teraz ława przysięgłych podejmie decyzję, czy AEG Live jest współwinne śmierci Michaela Jacksona i tym samym zobowiązane do wypłaty odszkodowania spadkobiercom Króla Popu. Rodzina zmarłego wokalisty domaga się 40 miliardów dolarów.
Proces w sprawie śmierci Jacksona na finiszu:
CNN Newsource/x-news