Reklama

Sidney Polak (T.Love) zabrał głos po wypadku. "Talerz uratował mi życie"

T.Love w ostatniej chwili miał odwołać koncert na gali rozdania Fryderyków z powodu wypadku Sidneya Polaka - perkusisty grupy. Muzyk nagrał wiadomość dla swoich fanów.

T.Love w ostatniej chwili miał odwołać koncert na gali rozdania Fryderyków z powodu wypadku Sidneya Polaka - perkusisty grupy. Muzyk nagrał wiadomość dla swoich fanów.
Sidney Polak zabrał głos po niebezpiecznym wypadku /Mieczyslaw Wlodarski /Reporter

Tegoroczna gala Fryderyków odbyła się w Szczecinie. Na scenie pojawili się m.in.: Daria Zawiałow, Szczyl, Mrozu, Mery Spolsky i wielu innych.

Jednym z gości specjalnych miał być zespół T.Love (posłuchaj!). Występ grupy został jednak odwołany w ostatniej chwili, o czym poinformował Muniek Staszczyk.

Reklama

"Kochani! Bardzo nam przykro, ale niestety nie możemy dla Was wystąpić na dzisiejszej gali Fryderyk Festiwal, ponieważ Sidney Polak (sprawdź!) uległ wypadkowi podczas próby. Trzymajcie kciuki za jego zdrowie." - napisał Muniek Staszczyk w mediach społecznościowych.

"Sidney upadł na beton z dwuipółmetrowej, niezabezpieczonej sceny, na szczęście żyje, więc powstrzymajcie się proszę od zwyczajowych heheszków" - napisał basista zespołu Paweł Nazimek.

Wypadek był na tyle poważny, że Sidney Polak trafił do szpitala. Chwilę później na stronie zespołu pojawiło się zdjęcie członka formacji.

"Nie martwcie się. Wyjdzie z tego" - dorzucono w komentarzu.

Sidney Polak zabrał głos po wypadku. "Talerz uratował mi życie"

Muzyk zabrał głos po wypadku w specjalnej wiadomości nagranej dla fanów oraz kolegów z zespołu.

"Bardzo mi przykro, że T.Love nie wystąpi na Fryderykach" - zaczął Sidney Polak.

"Zdarzył się wypadek podczas próby, kiedy zgasło światło. Nie zauważyłem, że kończy się scena. Scena była bardzo wysoka i nie było tam barierki. Niestety spierdzieliłem się chyba z 3 metrów na beton" - mówi.

Perkusista zauważa, że prawdopodobnie dzięki trzymanemu w ręce talerzowi perkusyjnemu wciąż żyje.

"Szczęście w nieszczęściu, talerz perkusyjny, który trzymałe w ręku, walnął mnie w szyję. Mam ogromnego krwiaka. Ale z drugiej strony jakoś zamortyzował upadek, że głową nie walnąłem w posadzkę" - mówi.

"Ten krwiak jest ogromny, ale może ten talerz mi uratował życie... Niezbadane są wyroki boskie" - zakończył Sidney.

Muzyk podkreśla także, że był trzeźwy. Dziękuje także kolegom z zespołu oraz fanom za słowa wsparcia.

Muniek Staszczyk ze specjalnymi zalecaniami od lekarza

T.Love podczas tegorocznej gali mieli zaprezentować próbkę materiału z płyty "Hau!Hau!", która ukazała się 22 kwietnia 2022 roku. 6 maja zespół ruszy w regularną trasę, na której będą świętować 40-lecie działalności. 

Dla 58-letniego Muńka Staszczyka będzie to duże wyzwanie pod względem zdrowotnym, gdyż w 2019 r. doznał wylewu.

"To miało zupełnie inną temperaturę niż koncerty T.Love. Więc się przebadałem przed rozpoczęciem trasy z zespołem. Przed Wielkanocą byłem w Aninie u mojego zaprzyjaźnionego kardiologa, Marka Batogowskiego. Zrobiłem echo serca i test wysiłkowy. Wszystko wyszło git. Pozwolił mi grać, ale muszę się oszczędzać" - słynny rockman powiedział PAP Life.

Muniek nie może mieć przeładowanego kalendarza i robić przejazdów w stylu Szczecin-Przemyśl. Wokaliście zależy też, by zespół czerpał jak najwięcej radości z koncertowania, a nie wykonywał katorżniczą pracę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: T. Love | Sidney Polak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy