Roman Kostrzewski nie żyje. Przyjaciele żegnają legendę
10 lutego zmarł Roman Kostrzewski, legenda polskiego metalu. Fani i przyjaciele z branży w pięknych słowach żegnają wokalistę.
O śmierci legendarnego wokalisty poinformował na Facebooku zespół Kat & Roman Kostrzewski, który w ostatnich latach współtworzył.
"Stało się to, czego przez długi czas nie chcieliśmy dopuścić do świadomości, liczyliśmy, że sprawy potoczą się inaczej, a zamiast tej informacji przeczytacie informację o zbliżających się koncertach albo premierze płyty" - napisali muzycy.
"Z wielkim smutkiem i pogruchotanymi sercami informujemy, że dziś odszedł od nas Romek. Zasnął spokojnie, otoczony dobrą opieką i bliskimi. Już go nie boli. Do zobaczenia w Piekle Przyjacielu!" - dodali.
Wokalistę pożegnało wiele fanów, muzyków, a także osób spoza branży muzycznej. Jaro Sobierajewicz, znany m.in. z Eski Rock, przywołał sytuację, gdy Kat koncertował z Metalliką. "Pamiętam, że [James] Hetfield wpadł do naszej kanciapy i zaserwowaliśmy mu wódeczkę. Uniósł się ambicją i pochłonął prawie pół butelki. Szybko wyjaśniliśmy, że w Polsce pije się sporo, ale niekoniecznie w taki sposób (śmiech).
Koncert wypadł świetnie, choć zagraliśmy praktycznie z marszu. Techniczny Metalliki próbował nas pocieszać: 'Nie martwcie się! Jak graliśmy z Ozzym, to przez całą trasę mieliśmy tylko minutę próby'. Rozumieliśmy sprawę. Co ciekawe, Metallica miała mały problem, bo przywiozła za mało sprzętu. Wcześniej grali w halach dla maksymalnie pięciu tysięcy ludzi - a tu pełny Spodek... Metallica była wtedy bardzo zaskoczona ogromem zapotrzebowania na tę muzykę" - tak wspominał wydarzenia z 10 lutego 1987 roku Roman Kostrzewski, który grał z KAT-em przed Metalliką. Legenda. Dziś odszedł, dokładnie w 35 rocznicę tego koncertu" - wspomniał.
Długim wpisem pożegnał go również Krzysztof Skiba. "Odszedł od nas Pierwszy Diabeł Rzeczpospolitej Romek Kostrzewski, wokalista metalowej grupy KAT. Pionier muzycznego piekła na polskiej scenie rockowej. Romek byłby dumny z tych tytułów, bo miał poczucie humoru. Od lat brał na klatę wszystkie ataki i oskarżenia o satanizm" - napisał.
"Był legendą metalu i pionierem muzyki pachnącej siarką. Będzie brakowało mi jego niezłomnej postawy, ironii, sarkazmu i inteligencji. I tego filozoficznego uśmieszku piekielnej Mona Lisy. Smoła w piekle już się dla niego gotuje, a Romek dla jaj zrobi sobie z niej wąsy" - dodał.
"Serce pęka, krwawi bólem, czy ktoś czuje, co ja czuję? Lata śmiechu i radości, wiele godzin - wciąż w jedności. Wspólne trasy i godziny... Teraz pustka i trociny. Może kiedyś tam w końcu zrealizujemy to, o czym rozmawialiśmy 'Koncert trzech tenorów'... i parsknęliśmy śmiechem" - wspomniał z kolei Grzegorz Kupczyk, założyciel zespołu CETI.
Krótki wpis - "Muza pyk, świeczka pyk..., do zobaczenia" - zamieścił również Irek Loth, perkusista występujący z Kostrzewskim najpierw w zespole Kat, a następnie Kat & Roman Kostrzewski.
Mateusz "Havoc" Śmierzchalski, były gitarzysta zespołu Behemoth, napisał: "Twoja muzyka była, jest i zawsze będzie jedną z moich największych inspiracji. Cieszę się, że mogłem Cię poznać i spędzić z Tobą chwilę zanim odszedłeś".
Roman Kostrzewski (1960-2022)
Nie żyje Roman Kostrzewski, wieloletni wokalista i lider zespołu Kat. Miał 61 lat.
"Pomimo tego, że wiedzieliśmy o chorobie Romka wszyscy wierzyli. Niestety wiara to za mało. Odszedł kolejny z wielkich polskiego metalu i co dalej? Tej pustki już nikt nie zapełni. Poniżej ostatnie nasze spotkanie z rewelacyjnego koncertu Romana i zespołu Kat z Wrocławia. Zagraliśmy wiele wspólnych tras. Romek był ciepłym, spokojnym mądrym i taktownym facetem. Ciężko pisać, że był. Niestety... był" - takie słowa pożegnania opublikował Wojciech Hoffman, gitarzysta występujący z takimi zespołami jak Heam czy Turbo.