Rod Stewart zdradził, że zdarzyło mu się poturbować fanów. "Przechodzi kolejne operacje"
Brytyjski gwiazdor rocka od dzieciństwa jest zapalonym fanem piłki nożnej. Dlatego przez lata Rod Stewart zwykł podczas koncertów wykopywać podpisane przez siebie piłki w trybuny. Przestał jednak, gdyż skończyło się to dla niego pozwami sądowymi. Niektórzy z fanów odnieśli bowiem urazy po uderzeniu piłką w twarz.
Rod Stewart przyznał kiedyś, że na poważnie mógłby zajmować się tylko dwiema aktywnościami - grą w piłkę i śpiewaniem. Stwierdził jednak, że życie muzyka jest prostsze. "Mogę się upić i śpiewać. Nie mogę się jednak upić i grać w piłkę" - zauważył niegdyś. Przez lata, podczas koncertów, jego miłość do futbolu objawiała się tym, że wykopywał piłki z autografem w stronę publiczności. Ta niewinna czynność przysporzyła jednak i jemu, i fanom problemów.
"Kiedy w ubiegłym roku występowałem w Hollywood Bowl (amfiteatr w Los Angeles), na ten koncert przyjechał z daleka mój serdeczny przyjaciel. Został uderzony piłką w twarz. Zbiłem mu okulary. Musi przechodzić kolejne operacje. To było bardzo przykre dla nas obojga" - powiedział Steward w wywiadzie dla dziennika "Las Vegas Review-Journal". Rozmawiał z tą gazetą nieprzypadkowo, gdyż obecnie jest w trakcie serii występów w The Colosseum, hali koncertowej w stolicy hazardu.
Stewart wyjawił też, że skierowano wobec niego kilka pozwów sądowych, z którymi wystąpili fani poturbowani przez niego piłką. Jednym z powodów jest niejaki Mostafa Kashe, który wniósł pozew cywilny po tym, jak piłka wykopana przez Stewarta złamała mu nos podczas koncertu, właśnie w The Colosseum. Zdarzało się też, że fani, którym udało się złapać futbolówkę z autografem, byli napadani po wyjściu z koncertu, gdyż ktoś chciał im zabrać cenną pamiątkę po ikonie rocka.
Stewart czasami zabiera jeszcze ze sobą piłki na koncerty. Jednak teraz to jego asystentki przekazują je publiczności. "One są delikatniejsze i nikomu nie zrobią krzywdy" - przyznał.