Reklama

Pussy Riot: Piotr Wierizłow odzyskał przytomność

Członek grupy Pussy Riot, Piotr Wierizłow, hospitalizowany w Moskwie na oddziale toksykologicznym, został przewieziony do Berlina. Jego bliscy informują, że aktywista czuje się już lepiej.

Członek grupy Pussy Riot, Piotr Wierizłow, hospitalizowany w Moskwie na oddziale toksykologicznym, został przewieziony do Berlina. Jego bliscy informują, że aktywista czuje się już lepiej.
Piotr Wierizłow w Moskwie - 31 lipca 2018 r. /VASILY MAXIMOV /AFP

Aktywista związany z punkrockową grupą Pussy Riot Piotr Wierziłow zachorował w Moskwie zaraz po wzięciu udziału w rozprawie sądowej dotyczącej niedawnego aresztowania dwóch sympatyków Pussy Riot. Członkini grupy Maria Alochina podała agencji AP, że w piątek (14 września) 30-letni mężczyzna odzyskał przytomność.

"Ważne było, aby został jak najszybciej hospitalizowany poza Rosją" - powiedział niemieckiemu dziennikowi "Bild" Jaka Bizilj, szef niemieckiej organizacji pozarządowej obrońców praw człowieka Cinema for Peace, która od lat wspiera Pussy Riot i która zorganizowała przewiezienie Wierziłowa (ma również kanadyjskie obywatelstwo) z Moskwy.

Reklama

Do szpitala aktywista trafił wieczorem we wtorek, gdy najpierw zaczął tracić wzrok, potem mowę i równowagę. Przewieziono go na reanimacyjny oddział toksykologii. Lekarze nie poinformowali jego bliskich o postawionej diagnozie.

Wierziłow pod koniec zeszłej dekady należał do grupy artystycznej Wojna wraz ze swą ówczesną żoną Nadieżdą Tołokonnikową. Gdy w 2012 roku Tołokonnikowa i dwie inne członkinie Pussy Riot - Alochina i Jekatierina Samucewicz - stanęły przed sądem, Wierziłow zabiegał o nagłośnienie ich procesu poza Rosją. Wierziłow jest także założycielem portalu Mediazona, zajmującego się naruszeniami praw człowieka w rosyjskich zakładach karnych.

Tołokonnikowa nie ma wątpliwości, że Wierziłowa próbowano otruć. Po przybyciu do Berlina powiedziała gazecie "Bild": "przypuszczam, że był ofiarą aktu zastraszania, a nawet próby zamachu" poprzez zatrucie.

W oświadczeniu organizacja Cinema for Peace mówiła o "akcie zemsty" na Wierziłowie, który w ten sposób miał zostać ukarany za wtargnięcie wraz z trzema innymi osobami na boisko w czasie finału mistrzostw świata w piłce nożnej. Wszyscy zostali skazani na 15 dni aresztu.

Według przedstawiciela Cinema for Peace niebezpieczeństwo dla zdrowia Wierziłowa już ustąpiło. Organizacja zamieściła w sieciach społecznościowych zdjęcia z jego przybycia do Berlina, jak transportują go niemieckie służby ratunkowe do znanego szpitala klinicznego Charite.

Niemieckie MSZ pozostaje w kontakcie ze środowiskiem aktywistów w tej sprawie.

Do hospitalizacji Wierziłowa doszło w czasie ponownego ożywienia w związku ze sprawą Siergieja Skripala, byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i współpracownika wywiadu brytyjskiego. Rząd brytyjski oskarżył o próbę otrucie Skripala i jego córki dwóch mężczyzn, przedstawiając ich jako rosyjskich agentów GRU, Rusłana Boszyrowa i Aleksandra Pietrowa. Scotland Yard poinformował, że uważa, iż nazwiska te to pseudonimy, a prawdziwa tożsamość mężczyzn została zamaskowana przez rosyjskie władze.

Skripal oraz jego córka Julia zostali znalezieni nieprzytomni na początku marca w Salisbury. Skripal zamieszkał tam po wyjeździe z Rosji, gdzie skazano go za szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii. Władze brytyjskie uznały, iż Skripalów próbowano otruć bojowym środkiem trującym określanym jako Nowiczok i opracowanym w ZSRR. Zamach w Salisbury wywołał największy kryzys w relacjach rosyjsko-brytyjskich od czasu zimnej wojny.

W lutym zeszłego roku opozycjonista Władimir Kara-Murza, przyjaciel zamordowanego w 2015 roku w Moskwie lidera antykremlowskiej opozycji Borysa Niemcowa, zapadł w śpiączkę po zatruciu "nieznaną substancją". Lekarze w jego krwi stwierdzili obecność metali ciężkich. Z podobnymi objawami opozycjonista trafił do szpitala wiosną 2015 roku. Wówczas lekarze orzekli ostrą niewydolność nerek spowodowaną silnym zatruciem. Kara-Murza junior, syn znanego dziennikarza Władimira Kara-Murzy, jest koordynatorem ruchu Otwarta Rosja, utworzonego z inicjatywy głośnego krytyka Kremla, byłego szefa koncernu naftowego Jukos Michaiła Chodorkowskiego.

O Pussy Riot zrobiło się głośno na całym świecie, gdy w 2012 roku członkinie grupy - Maria Alochina, Nadieżda Tołokonnikowa i Jekatierina Samucewicz - zostały skazane na dwa lata łagru za - jak podano w uzasadnieniu wyroku - "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną". Kobiety w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, wykonały utwór "Bogurodzico, przegoń Putina".

Posłuchaj utworu "Putin will teach you how to love" w serwisie Teksciory.pl!

W kolejnych latach zespół kontynuował swoją działalność, zdobywając wielu zwolenników w krajach Europy i w Stanach Zjednoczonych. Artystki popierali również m.in. Lady Gaga, Bjork i Paul McCartney.

Podczas finałowego spotkania Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Rosji (15 lipca 2018 roku) czterech członków Pussy Riot - Piotr Werziłow, Olga Kuraczewa, Olga Paktuszowa oraz Nika Nikułszina - wbiegło na murawę stadionu w Łużnikach i przerwało spotkanie. W sieci natomiast opublikowano ich postulaty. Formacja domagała się m.in. wolności dla Olega Sencowa, ukraińskiego reżysera skazanego na 20 lat więzienia za rzekomą działalność terrorystyczną.

Członkowie Pussy Riot zostali oskarżeni o naruszenie przepisów imprez sportowych oraz nielegalne noszenie munduru policjanta. Sąd skazał ich na 15 dni więzienia oraz nałożył na protestujących trzyletni zakaz pojawiania się na wydarzeniach sportowych.

Weronika Nikułszyna, Olga Paktuszowa i Olga Kuraczewa zostały ponownie zatrzymane w momencie, gdy opuszczały areszt. Decyzją sądu miały czekać je kolejne 10 dni aresztu, a powodem miało być organizowanie wydarzeń publicznych bez pisemnej zgody.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Pussy Riot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy