Popłakała się na scenie. Schorowana Celine Dion: "Zamieniła mój strach w nadzieję"
Nieuleczalnie chora Celine Dion na oficjalnej premierze filmu dokumentalnego "I Am: Celine Dion" była ogromnie wzruszona. Od czasu usłyszenia diagnozy bardzo rzadko pojawia się publicznie, a na uroczystości wystąpiła przed ogromną publicznością. Wyznała, że strach przed chorobą zamieniła w nadzieję.
Celine Dion w grudniu 2022 roku ogłosiła światu, że jest nieuleczalnie chora. Okazało się, że zmaga się z zespołem Moerscha-Woltmanna, nazywanym też syndromem sztywnego człowieka.
To nieuleczalne schorzenie o podłożu autoimmunologicznym, które objawia się m.in. bólem i postępującym sztywnieniem mięśni, więc utrudnia też chodzenie i znacząco ogranicza możliwość śpiewania.
W tym samym czasie odwołała trasę koncertową, po czym nie pojawiała się publicznie do momentu ceremonii wręczenia nagród Grammy 2024, gdzie otrzymała owacje na stojąco.
Niedawno okazało się, że piosenkarka ukrywała prawdę o chorobie, bowiem w rzeczywistości diagnozę usłyszała niemal 20 lat temu.
Celine Dion ze łzami na premierze filmu
Podczas oficjalnej premiery filmu "I Am: Celine Dion" w Nowym Yorku nie mogło zabraknąć przemowy samej gwiazdy. Artystka podziękowała swoim fanom za ogrom wsparcia, jakie jej dają. Polały się również łzy.
Zobacz również:
- Tyla wystąpi na Open'er Festivalu 2025! Fani znowu liczą na pomoc Taco Hemingwaya
- Selena Gomez chce skupić się na karierze aktorskiej. "Jestem za stara na życie gwiazdy pop"
- Taylor Swift świętuje 35. urodziny. Jej droga na szczyt była wyboista
- Jej hitu "Od dziś" słuchały miliony Polaków. Porównywano ją nawet do Edyty Górniak. Tak wygląda dziś odmieniona Paulla
"Nie mogę uwierzyć w to, jakie mam szczęście, że mam fanów w swoim życiu. Dziękuję" - powiedziała Dion, po czym zaczęła płakać.
Wówczas Rene-Charles, jej najstarszy syn, przyniósł chusteczki na scenę. Piosenkarka bardzo przeżywa fakt, że nie może jeszcze wrócić na scenę i dać z siebie sto procent.
"Dziękuję Wam wszystkim z głębi mojego serca za bycie częścią tej podróży. Ten film to list miłosny ode mnie dla każdego z Was. Mam nadzieję, że niedługo Was wszystkich zobaczę" - wyznała piosenkarka.
Gwiazda wspomniała o swojej chorobie. Wygląda na to, że w życiu wokalistki jest coraz lepiej, ponieważ znalazła odpowiednie sposoby leczenia. Co więcej, neurolog dostarczyła jej bardzo dobrych wieści: "Zamieniła mój strach w nadzieję".
Okazuje się również, że od czasu ogłoszenia swojej diagnozy, mnóstwo ludzi zaczęło pisać do artystki - zarówno fani, jak i osoby, które podejrzewały u siebie objawy syndromu sztywnego człowieka.
Celine Dion: "Jeśli nie będę mogła iść to będę się czołgać"
Reżyserka filmu, Irene Taylor, przyznała, że sam film nie miał żadnego planu w trakcie zdjęć. Przychodziła tam, gdzie była Celine Dion w danym dniu, a wiele sytuacji działo się spontanicznie.
"Zawsze, gdy byłyśmy umówione, chciałam spotkać się z nią w miejscu, w którym wtedy była. Było parę dni, kiedy myślałam, że będziemy kręcić, ale tego nie zrobiliśmy, bo nie miała na to ochoty. Więc każdy dzień był inny. Czasem filmowanie sprawiało, że czuła się lepiej" - mówi Taylor.
W zwiastunie filmu gwiazda stwierdza, że nie zamierza się poddać, a każdego dnia ciężko pracuje, aby stanąć na nogi.
"Wiesz, to nie jest trudne zagrać koncert. Trudno jest go odwołać. (...) Tęsknię za tym bardzo. Za ludźmi. Jeśli nie będę mogła biec to pójdę. Jeśli nie będę mogła iść to będę się czołgać. Nie ustanę" - mówi.
Film "I Am: Celine Dion" pojawi się 25 czerwca na Prime Video.