Po wygraniu talent show obiecywali, że zostanie gwiazdą. Dziś nie ma za co żyć
W 2020 roku wróżono Samancie Diaz wróżono karierę, jednak nic z tego nie wyszło. Zwycięzca "Idola" znana też jako Just Sam, trzy lata po sukcesie w telewizyjnym talent show, obecnie znów zarabia śpiewaniem śpiewaniem w metrze.
Samantha Diaz jest pochodzącą z Harlemu w Nowym Jorku osobą niebinarną. Widzowie mogli zobaczyć Just Sam w 18. sezonie "Idola".
Sezonu wyjątkowo specyficznym, bo trwającym od połowy lutego 2020 roku do maja 2020 roku, czyli w czasie pierwszej fali pandemii koronawirusa.
Dlatego też część występów zaaranżowanych była w domu. Castingowy występ Just Sam odbył się jeszcze w normalnych warunkach przed jurorami, jednak finałowe odcinki kręcone były już w mieszkaniach uczestników.
Z "Idola" do metra. Upadek kariery Just Sam
Ostatecznie Just Sam została zwycięzcą 18. sezonu, wyprzedzając Arthura Gunna. Jednak pandemiczna edycja nie okazała się szczęśliwa dla wokalistki. W 2022 końca dobiegł kontrakt Diaz z Hollywood Records.
"Myślałam, że będzie to łatwe. Idź do studia, nagraj piosenki, wydaj muzykę, niech idzie świat. Tak jednak nie działa branża. Trzeba mieć czas i pieniądze, których nie posiadam" - można było przeczyta w jednym z wywiadów.
Za nagraną wcześniej muzykę Hollywood Records zażądało od Diaz odszkodowania. To sprawiło, że Just Sam ponownie jest bez pieniędzy i śpiewa w nowojorskim metrze, aby przeżyć z dnia na dzień.
"Powrót do śpiewania w pociągach był wstydliwą rzeczą. Wstyd było przyznać, ale potrzebowałam pieniędzy. Czułam rozczarowanie, że pozwoliłam sobie upaść tak nisko, zwłaszcza po zwycięstwie 'Idola'" - czytamy w wywiadzie udzielonym przez Diaz "The Sun".