Reklama

Opole 2023. Skandal w TVP. "Uśmiercili" żyjącą gwiazdę!

Koncert "Czas ołowiu" podczas drugiego dnia 60. KFPP w Opolu był sentymentalną podróżą przez dekady słynnej imprezy. Podczas finałowego występu na ekranie pokazywano artystów związanych ze słynną sceną, których nie ma już wśród nas. Okazuje się, że doszło do dużej wpadki!

Koncert "Czas ołowiu" podczas drugiego dnia 60. KFPP w Opolu był sentymentalną podróżą przez dekady słynnej imprezy. Podczas finałowego występu na ekranie pokazywano artystów związanych ze słynną sceną, których nie ma już wśród nas. Okazuje się, że doszło do dużej wpadki!
Podczas koncertu "Czas ołowiu" doszło do ogromnej wpadki. Jolanta Borusiewicz nazywa sytuację "wielkim skandalem" /TVP /materiał zewnętrzny

Drugiego dnia festiwalu w Opolu zaprezentowali się polscy artyści w ponadczasowym repertuarze artystów, których nie ma już wśród nas. W koncercie "Czas ołowiu" udział wzięli m.in. Kuba Badach, Alicja Majewska, Justyna Steczkowska, Sławek Uniatowski czy Piotr Cugowski.

Podczas całego koncertu wielokrotnie pokazywano archiwalne materiały - zdjęcia i filmy z pierwszych edycji święta piosenki. Nie obyło się bez dość dużej wpadki, którą śmiało można nazwać skandalem.

Reklama

Podczas jednego z występów, gdy na ekranie pokazywano zmarłych artystów, wśród m.in. Wojciecha Młynarskiego ukazała się twarz Jolanty Borusiewicz. W rzeczywistości wokalistka... wciąż żyje.

Przypomnijmy, że Jolanta Borusiewicz występowała na opolskiej scenie trzykrotnie - zadebiutowała tam w 1968 roku, a rok później za utwór "Hej, dzień się budzi" otrzymała nagrodę Związku Polskich Autorów i Kompozytorów. Po raz ostatni na opolskiej scenie pojawiła się w 1971 r. wraz z Włodzimierzem Nahornym.

To zaskakująca sytuacja zważywszy na to, że wokalistka na co dzień mieszkająca w Szwecji zaprasza gwiazdę do swoich programów. Ostatnio Borusiewicz była gościem programu TVP Lublin, "Piosenka u ciebie", gdzie opowiadała o ukochanych piosenkach.

"Wielki skandal" w Opolu. "Uśmiercili" legendarną piosenkarkę!

Portalowi Plejada udało się skontaktować z piosenkarką, która nie kryje oburzenia całą sytuacją. Jest bardzo zasmucona i nie boi się nazwać jej "wielkim skandalem".

"Sytuacji opolskiego skandalu nie da się opisać. Dowiedziałam się o moim 'uśmierceniu' od zbulwersowanych fanów. Nie mam słów na to zajście. Dziwi mnie to, że organizatorzy i TVP nie zadali sobie nawet trudu, by sprawdzić, czyje zdjęcia zamieszczają w gronie tych, którzy odeszli" - mówi Borusiewicz.

"TVP nigdy nie kontaktowała się ze mną. A w Opolu, w którym wystąpiłam trzy razy i zostałam dwukrotnie nagrodzona, nie ma nawet po mnie śladu (wielu fanów o to się upominało i upomina). Sumując wszystko, odbieram to jako wielki skandal" - napisała Plejadzie.

Głos zabrał także reżyser koncertu "Czas ołowiu", Michał Bandurski. Jak zapowiada, planuje oficjalne przeprosiny.

"Taka pomyłka nie powinna się zdarzyć i jest mi strasznie przykro z tego powodu. Jako reżyser chciałbym przeprosić panią Jolantę Borusiewicz i ukłonić jej się nisko. Mam duży szacunek do niej i jej dorobku artystycznego. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, dlaczego tak się stało, bo to prozaiczna rzecz. Mam wrażenie, że zrobiliśmy bardzo ładny koncert i ta pomyłka nie powinna mieć miejsca" - stwierdza reżyser w rozmowie z Plejadą. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Opole | festiwal opole 2023
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy