Nie żyje Jeffrey Foskett znany z Beach Boys. Nazywali go "wicedyrektorem"

Mateusz Kamiński

Oprac.: Mateusz Kamiński

Nie żyje Jeffrey Foskett, wieloletni członek grupy Beach Boys. Gitarzysta i wokalista zmarł w wieku 67 lat po wieloletniej walce z rzadkim rakiem tarczycy. Pożegnał go już dawny frontman zespołu, Brian Wilson.

Nie żyje Jeffrey Foskett (od prawej). Był członkiem zespołu Beach Boys
Nie żyje Jeffrey Foskett (od prawej). Był członkiem zespołu Beach BoysJohn M. Heller/Getty ImagesGetty Images

Nie żyje Jeffrey Foskett. Fani grupy Beach Boys (posłuchaj!) od ponad czterdziestu lat znali go jako koncertowego członka słynnego surfrockowego zespołu - to on wykonywał wysokie partie, których dawni członkowie grupy nie potrafili już zaśpiewać. Muzyk miał 67 lat i zmagał się z anaplastycznym rakiem tarczycy.

O śmierci Jeffa Fosketta poinformował jego kolega, a zarazem jeden z założycieli Beach Boys, Brian Wilson. "Mam złamane serce, że zmarł mój drogi przyjaciel Jeff Foskett" - napisał. "Gdy koncertowaliśmy Jeff zawsze był przy mnie i nie moglibyśmy tego zrobić bez niego. Był jednym z najbardziej utalentowanych facetów, jakich kiedykolwiek poznałem. Miłosierdzie i miłość dla rodziny i przyjaciół Jeffa, zapamiętamy go na zawsze" - zakończył poruszający wpis.

Jeff Foskett urodził się 17 lutego 1956 roku, a z Wilsonem spotkał się po raz pierwszy w 1976 roku w jego domu w Bel-Air. Wcześniej jednak oczywiście był fanem twórczości artysty stworzonej z Beach Boys. "Brian otworzył drzwi i powiedział 'Hej, wejdźcie' - jakby się nas spodziewał!" - wspominał Foskett w rozmowie z Los Angeles Times w 2012 roku. "Powiedziałem: 'Świetnie! Pokręciliśmy się i poszliśmy do pokoju muzycznego. [Ówczesna żona Wilsona] Marilyn zrobiła nam kanapkę. Powiedział: 'Pozostań w kontakcie'. I tak zrobiłem - i cieszę się, że to zrobiłem" - wracał do tamtych chwil Foskett.

Nie żyje Jeffrey Foskett. Jak dołączył do Beach Boys?

Lata później szansę dał mu inny członek Beach Boys, Mike Love. Odkrył go podczas występu w barze niedaleko Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Wtedy Foskett stał się częścią jego solowego projektu Endless Summer Beach Band. Na początku lat 80. przedstawił go pozostałym muzykom Beach Boys i zaczął występować u boku Love'a, Dennisa Wilsona, Ala Jardine'a, Bruce'a Johnstona i okazjonalnie także Briana Wilsona. Jego zadaniem było wykonywanie partii falsetowych, które na płytach należały do Briana Wilsona. W grupie pozostał do 1990 roku, a przez niemal całe lata 90. kontynuował solową karierę.

W 1998 roku dołączył do Briana Wilsona na jego albumie "Imagination", a niedługo później Wilson mianował go dyrektorem muzycznym własnego zespołu. Gdy Beach Boys świętowało w 2012 roku pięćdziesiąt lat na scenie, pewnym było, że łącznikiem pomiędzy nieco skłóconymi muzykami będzie właśnie Foskett. Wokalista pojawił się także na ich albumie "That's Why God Made the Radio", wydanym w tym samym roku. Dzięki dobrym relacjom z innymi muzykami, a także dużej sprawczości i byciem "prawą ręką" genialnego Wilsona, wśród muzyków nazywano go "wicedyrektorem".

Zobacz wspólny występ Fosketta z Beach Boys w 2012 roku. Zaśpiewali nieśmiertelny hit, "Don't Worry Baby":

"Kiedy zaproponowano, że odbędzie się to ponowne spotkanie, nie było absolutnie żadnego problemu, ponieważ pozostawałem w dobrych stosunkach ze wszystkimi" - wspominał Foskett. "Odbyłem kilka wspaniałych rozmów ze wszystkimi i jest to naprawdę, naprawdę zabawny i satysfakcjonujący czas" - dodawał.

Jeffrey Foskett miał na koncie współpracę z innymi legendami rocka, m.in. Paulem McCartneyem, Jeffem Beckiem, Erikiem Claptonem czy Jimmym Page'em. Swoje możliwości porównywał do szczęścia baseballistów, którzy mają okazję grać w głównej lidze.  "Ilu sportowców amatorów staje się zawodowcami? A ilu z tysięcy muzyków - dziesiątek tysięcy muzyków - w Los Angeles dostanie się do zespołu, który naprawdę pokochali i będzie z nim koncertować?" - zastanawiał się.

Aż do 2019 roku muzyk kontynuował występy z legendarnym zespołem. Później wziął przymusowy urlop - przeszedł chorobę gardła, która była konieczna z powodu zdiagnozowanego w 2018 roku raka anaplastycznego tarczycy w czwartym stadium. Leczenie odebrało mu większość górnego zakresu głosu. Także w 2019 roku ukazały się jego trzy ostatnie albumy - "Love Songs", "Vintage Summer" i "Voices".

Czytaj też:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas