Nick Carter (Backstreet Boys) z poważnymi zarzutami. Wokalista został oskarżony o zgwałcenie nastolatki

Znany z Backstreet Boys Nick Carter usłyszał poważne zarzuty. Wokalista w 2001 roku miał zgwałcić jedną z fanek po koncercie zespołu.

Nick Carter (Backstreet Boys) z poważnymi zarzutami
Nick Carter (Backstreet Boys) z poważnymi zarzutamiDavid BeckerGetty Images

20 kwietnia 1993 roku uznaje się za oficjalną datę powstania Backstreet Boys. To wtedy do składu dołączył ostatni członek grupy - Brian Litrell. Zespół tworzą Kevin Richardson, Howie Dorough, Nick Carter i A.J. McLean.

Zespół był jednym z najpopularniejszych boysbandów w historii muzyki, który podbijał serca fanów w latach 90.

Backstreet Boys podczas koncertu w krakowskiej Tauron Arenie
Backstreet Boys podczas koncertu w krakowskiej Tauron Arenie
Backstreet Boys podczas koncertu w krakowskiej Tauron Arenie
Backstreet Boys podczas koncertu w krakowskiej Tauron Arenie
+5

Nick Carter (Backstreet Boys) z poważnymi zarzutami. Wokalista został oskarżony o zgwałcenie nastolatki

Nick Carter został oskarżony o gwałt na nastolatce, która pojawiła się na koncercie Backstreet Boys w 2001 roku.

Wokalista miał wybrać 17-letnią wtedy Shannon Ruth z tłumu fanek czekających na autograf i zabrać ją ze sobą do autobusu zespołu.

Gwiazdor miał podać dziewczynie sok, który najprawdopodobniej zmieszany był z alkoholem. Według pozwu, Carter następnie zaprowadził Ruth do łazienki w autobusie i zmusił ją do uprawiania seksu oralnego.

Później mężczyzna miał zabrać swoją ofiarę do łóżka by kontynuować seksualną napaść. Shannon miała usłyszeć, że jeśli powie komuś o tym, co się wydarzyło, na pewno nikt jej nie uwierzy.

Według dokumentów, Ruth była wtedy dziewicą i zaraziła się wirusem HPV po spotkaniu. Kobieta jest w spektrum autyzmu oraz cierpi na porażenie mózgowe. Obecnie ubiega się ona o odszkodowanie.

"Chociaż jestem autystyczna i żyję z porażeniem mózgowym, wierzę, że nic nie wpłynęło na mnie bardziej ani nie miało trwalszego wpływu na moje życie niż to, co zrobił i powiedział mi Nick Carter" - zapewnia.

Przedstawiciele Cartera przekaazali TMZ, że oskarżenia są "kategorycznie fałszywe" i że "Nick skupia się na swojej rodzinie i opłakuje śmierć swojego brata", piosenkarza i rapera Aarona Cartera, który zmarł w zeszłym miesiącu w wieku 34 lat.

Nie są to pierwsze zarzuty dotyczące napaści seksualnej na Cartera. W 2018 roku Melissa Schuman, była członkini girlsbandu Dream, publicznie twierdziła, że Carter zmusił ją do seksu "wbrew mojej woli", gdy miał 22 lata, a ona 18.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas