Margaret zdobyła się na szczere wyznanie. "Mówili, że zwariowałam"
Oprac.: Oliwia Kopcik
Margaret wydała właśnie nową płytę - "Siniaki i cekiny". "To jest zbiór wszystkich moich emocji, które do mnie wracają, są takim echem przeszłości" - mówiła w rozmowie z PAP.
Nowa płyta Margaret - "Siniaki i cekiny" - ukazał się 26 kwietnia. "Ta płyta w jakimś sensie spina moje 10 lat doświadczeń na scenie" - komentowała w wywiadzie z Izą Komendołowicz z PAP.
"To jest zbiór wszystkich moich emocji, które do mnie wracają, są takim echem przeszłości. Były w tym czasie momenty cekinowe, czyli sukcesy, nagrody. Ale były też siniaki - płacze, lęki, strachy, ataki paniki. I to wszystko doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem dzisiaj. Ten album jest o tym, że bez siniaków nie ma cekinów. W tych pięknych momentach jest też dużo bólu, pracy, upadków" - tłumaczyła.
Została zapytana również o powrót do popu. "Tak, ale wydaje mi się, że lirycznie jest to zupełnie inny pop, dojrzalszy - zarówno w wersji tekstowej, jak i muzycznej. Słuchając tych piosenek, można się przy nich wzruszać, nawet płakać. Jestem dziś inną osobą niż 10 lat temu. Potrafię napisać mnóstwo fajnych piosenek, ale dopiero teraz rozumiem, że nie każda piosenka jest dla mnie. Dobrym przykładem jest utwór 'Byle ja'. Napisałam ten numer, nagrałam i potem okazało się, że to w ogóle nie jest moje. Nie muszę śpiewać wszystkiego, co tworzę. Mogę przecież oddać komuś piosenkę, która nie jest po mojej linii. Droga, którą teraz idę, jest bardzo świadoma. Nie chcę z niej zbaczać" - powiedziała wokalistka.
Wspomniała też o swoim mężu - Piotrze "KaCeZecie" Kozieradzkim - który pracował przy jej płycie. "On jest wybitny, na szczęście też nadzwyczaj dobrze radzi sobie z tym obciążeniem, że zawsze jest za Margaret. Piotrek pisze dla innych artystów. Nierzadko zdarza się, że wysyła piosenkę do wytwórni X i dostaje zwrotkę, że fajnie, ale czy Margaret też coś dogra. Mnie to też denerwuje, że znowu gdzieś ktoś próbuje mnie wcisnąć. Oczywiście, kiedy razem pracujemy, to jest co innego" - zdradziła.
Zobacz również:
Para wspólnie założyła wytwórnię Gaja Hornby. "To jest wytwórnia muzyczna ściśle związane z Sony. Piotrek jest od tej strony producenckiej, bardzo muzycznej - studio, technikalia, itd. Natomiast moja rola się zmieniała, teraz to są rzeczy bardziej mentorsko-mentalne. Chciałabym oddać trochę tej dobrej energii, którą dostałam, kiedy zaczynałam i dodać do tego trochę mojego doświadczenia. Przekazać to wszystko, co powinnam kiedyś usłyszeć, a czego nikt mi nie powiedział. Bo, koniec końców, artyści najbardziej na świecie potrzebują wsparcia. Kiedy je dostają, mogą robić jeszcze lepsze rzeczy" - wytłumaczyła.
Wyznała też, że mąż jest dla niej największym wsparciem: "Też miałam taki moment, że mogłam się przewrócić. Próbowano mi wmówić, że się staczam, bo schudłam, bo zrobiłam sobie zdjęcie i nie obrobiłam go w Photoshopie. Chciałam pokazać swoją autentyczność, a zderzyłam się ze ścianą. Moja autentyczność była odbierana za słabość. (...) Wszyscy naokoło mówili, że zwariowałam, że się staczam, odbiło jej. A Piotrek był jedyną osobą, która stała za mną, mówiąc: 'Gosia spokojnie, ta burza minie'. Mężczyźni często boją się silnych kobiet, które się przepoczwarzają w jeszcze silniejsze, a on mnie do tej zmiany pchnął, zachęcał".
W rozmowie padło również pytanie o projekt "Babie lato" tworzony w tej edycji z Brodką i Rosalie. "Dla mnie w ogóle wątek kobiecy jest ważny, więc 'Babie lato' jest ważne. Musiałam swoją kobiecość odkrywać, wyciągać. Moje kontakty z kobietami nie były jakieś bliskie. Z jednej strony chciałam być w kobiecym kręgu, ale tak się układało, że cały czas byli wokół mnie mężczyźni. Dla mnie nagranie teledysku do 'Hot like summer', w którym się wiję i kręcę pupą, to była walka o moją własną kobiecość, o seksualność. Musiałam się odważyć, żeby wyjść ze strefy komfortu i tą kobiecością się bawić. W ramach 'Babiego lata' zagramy sześć koncertów w sześciu miastach. Wydaje mi się, że to bardzo fajny projekt, bo kilka lat temu w ogóle nie było współprac kobiecych. Kiedyś była rywalizacja, a teraz jest dużo takiego siostrzeństwa" - stwierdziła Margaret.