Lizzo wycofuje się z zapowiedzi o końcu kariery. "Nie zamierzam rezygnować"
Oprac.: Mateusz Kamiński
Lizzo zaszokowała w ostatnich dniach obwieszczając fanom, że "nie pisała się na to, co ją spotkało" i że "odchodzi". Wszyscy w powierzchownej warstwie wypowiedzi zrozumieli, że rezygnuje z kariery. Okazuje się, że gwiazda ma jedynie dość poświęcania uwagi negatywnym komentarzom i to właśnie od nich na zawsze się dystansuje.
30 marca Lizzo zarzuciła w mediach społecznościowych krytykującym ją osobom, że "nigdy nie pisała się" na to wszystko złe, co ją spotyka. "Jestem zmęczona znoszeniem bycia maltretowaną przez wszystkich w moim życiu i w Internecie. Jedyne czego chcę, to tworzyć muzykę, uszczęśliwiać ludzi i pomagać światu być trochę lepszym, niż go zastałam" - zaczęła swój niespodziewany wpis na Instagramie.
"Nie na to się pisałam, odchodzę" - stwierdziła między innymi. Teraz zamieściła nagranie, na którym tłumaczy, że wcale nie wybiera się na przedwczesną emeryturę. Ma po prostu dość wszystkich negatywnych opinii na swój temat. Nie ma więcej zamiaru poświęcać im uwagi.
Lizzo jednak nie rezygnuje. "Wiem, że nie jestem sama"
"Mówiąc 'odchodzę', miałam na myśli to, że nie zamierzam już poświęcać żadnej uwagi negatywnej energii. Tym, z czego nie zamierzam rezygnować, jest radość mojego życia, czyli tworzenie muzyki, która zapewnia mi niezwykłą więź z ludźmi. Bo wiem, że nie jestem sama. Nie jestem jedyną osobą, która doświadcza tego negatywnego głosu, który wydaje się głośniejszy niż pozytywny" - napisała apelując jednocześnie do fanów, by podobnie jak ona nie uginali się pod krytyką innych osób.
"Jeśli uda mi się dać choć jednej osobie inspirację lub motywację, aby stanęła w swojej obronie, to osiągnęłam więcej, niż mogłam się spodziewać. Zamierzam iść do przodu i nadal być sobą" - zadeklarowała Lizzo w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych.
Przypomnijmy, że 35-letnia wokalistka, która zyskała rozgłos w 2019 roku piosenką "Cuz I Love You", dopiero w ciągu ostatnich dwóch lat zaczęła przeżywać największy rozkwit międzynarodowej kariery. W lato ubiegłego roku wystąpiła na wielu europejskich festiwalach, m.in. Open'er Festival, ale także pojawiła się w "Ulicy Sezamkowej", "Mandalorianie" czy "Simpsonach" - był to dla niej niezwykle intensywny czas. Do tego momentu nikt nie miał jej nic poważnego do zarzucenia.
Pracownice zarzuciły Lizzo molestowanie. Gwiazda ma dość oskarżeń
Przypomnijmy, że w sierpniu 2023 roku gwiazda została oskarżona przez swoje byłe tancerki o molestowanie i zawstydzanie w pracy. Jak podawała stacja NBC, pracownice zarzucały jej brak szacunku także wobec "autonomii cielesnej". Później Lizzo wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że zarzuty są wyssane z palca, a ona sama czuje się niezwykle zraniona ich powielaniem. Gwiazda prędko złożyła wniosek do sądu o odroczenie wszelkich zarzutów. Ostatecznie nie odpowie za m.in. zmuszanie do nagich sesji, ale Mark E. Epstein z Sądu Najwyższego w Los Angeles uznał, że wokalistka może odpowiedzieć za molestowanie seksualne.
Swą decyzję sędzia uargumentował na aż 34 stronach. Epstein uważa, że proces musi się odbyć m.in. dlatego, że wiele innych kobiet pada ofiarą przemocy, a winni nie ponoszą za to odpowiedzialności. Jednocześnie oddalił zarzuty obrońców Lizzo, że sąd i oskarżające ją kobiety mają zamiar "uciszyć" gwiazdę. "Niebezpieczne jest wtrącanie się sądu w działalność chronioną konstytucyjnie, ale równie niebezpieczne jest przymykanie oka na zarzuty dotyczące dyskryminacji lub innych form niewłaściwego postępowania" - napisał Epstein.
Na razie nie wiadomo, kiedy odbędzie się proces. Rzecznik tancerek Ron Zambrano nie krył zadowolenia po ostatnim posiedzeniu sądu. Jego zdaniem jego postawa to wyraźny sygnał, że ani Lizzo, ani żadna inna gwiazda, nie mogą czuć się bezkarne tylko dlatego, że są sławne.