Reklama

Keith Richards nienawidzi rapu. "Nie lubię słuchać, jak ktoś na mnie wrzeszczy"

Już za kilkadziesiąt dni ukaże się premierowy album The Rolling Stones, "Hackney Diamonds". Muzycy brytyjskiego zespołu są niezwykle aktywni i udzielają wywiadów, w których dzielą się swoją perspektywą na dawny i teraźniejszy przemysł muzyczny. Gitarzysta Keith Richards nie ukrywa, że nie znosi dwóch gatunków muzyki: popu i rapu.

Już za kilkadziesiąt dni ukaże się premierowy album The Rolling Stones, "Hackney Diamonds". Muzycy brytyjskiego zespołu są niezwykle aktywni i udzielają wywiadów, w których dzielą się swoją perspektywą na dawny i teraźniejszy przemysł muzyczny. Gitarzysta Keith Richards nie ukrywa, że nie znosi dwóch gatunków muzyki: popu i rapu.
Keith Richards na scenie z The Rolling Stones w 2022 roku / Sven Hoogerhuis/BSR Agency/Getty Images /Getty Images

Keith Richards w rozmowie z "The Telegraph" zdradził, że wśród wielu gatunków muzycznych szczególną "pogardę" czuje do rapu. W swoim stylu stwierdził, że to, co robi rap, ma na wyciągnięcie ręki w domowym zaciszu. "Naprawdę nie lubię słuchać ludzi krzyczących na mnie i mówiących mi, że to muzyka, znaczy się rap. Mam tego dość bez wychodzenia z domu" - mówi 79-letni gitarzysta.

Jeśli chodzi o współczesną muzykę pop, to także woli ostrożnie dobierać słowa, choć otwarcie nazywa ją "tandetą". "O to w tym wszystkim chodzi. Robią ją tak tanią i łatwą, jak to tylko możliwe, dlatego zawsze brzmi tak samo; jest w niej bardzo mało wyczucia. Lubię słuchać muzyki tworzonej przez ludzi grających na instrumentach. To znaczy, nie lubię słuchać plastikowego, syntetyzowanego muzaka, jak to się kiedyś nazywało, tego, co słyszy się w windach, co jest teraz na porządku dziennym" - dodaje autor legendarnych gitarowych riffów.

Reklama

Keith Richards nie znosi rapu. Pop to dla niego tandeta

W tym samym wywiadzie poruszono temat "konkurencyjnego" dla Stonesów zespołu The Beatles. Richards uważa, że koledzy z Liverpoolu z pewnością odnaleźliby się w składzie The Rolling Stones. "Nie sądzę, by John Lennon miał duży problem z dopasowaniem się do Stonesów, czy George'a [Harrisona], jeśli w ogóle można sobie coś takiego wyobrazić. Byliśmy z tego samego pokolenia i wszyscy kochaliśmy tę samą muzykę" - twierdzi. "Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy Beatlesów, odetchnęliśmy z ulgą, że jakiś inny zespół w Anglii jest na tej samej ścieżce co my. W ciągu kilku miesięcy ten utwór stał się głównym [najważniejszym] utworem".

Jak wiadomo, już 20 października ukaże się pierwszy od 18 lat album The Rolling Stones zawierający premierowy materiał. "Hackney Diamonds" będzie zawierało w sumie 13. utworów, a w dwóch za perkusją usłyszymy zmarłego w 2021 roku Charliego Wattsa. Poza nim na krążku zagrali m.in. Paul McCartney, Stevie Wonder czy Lady Gaga

Keith Richards, który w grudniu tego roku dołączy do Micka Jaggera i "klubu 80-latków" ekscytuje się na myśl trasy koncertowej, na której wykona nowe piosenki Stonesów. "Nie mogę się doczekać, by wbić zęby w niektóre z tych piosenek na scenie, jeśli Bóg pozwoli, a potok nie wyschnie" - dodał. "Muzycy to dziwna grupa, ale jeśli grasz z właściwymi ludźmi, życie muzyka może być całkiem dobre. To fascynująca podróż... i jeszcze się nie skończyła" - kończy Keef.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Keith Richards | The Rolling Stones
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy