Reklama

James Kottak nie żyje. Były muzyk Scorpions miał 61 lat

James Kottak, były perkusista kultowej grupy Scorpions oraz Kingdom Come, zmarł w wieku 61 lat. Muzyk od lat walczył z nałogiem, co wpłynęło też na jego zdrowie.

James Kottak, były perkusista kultowej grupy Scorpions oraz Kingdom Come, zmarł w wieku 61 lat. Muzyk od lat walczył z nałogiem, co wpłynęło też na jego zdrowie.
James Kottak miał 61 lat /Iana Gavan /Getty Images

Jako pierwszy o śmierci Kottaka poinformował serwis Metal Sludge. Dziennikarze nie ujawnili żadnych szczegółów. Nieznana jest też przyczyna śmierci perkusisty.

Kottaka w sieci żegnają natomiast inne gwiazdy rocka m.in.: Rikki Pockett z Poison, Troy Patrick Farrell, a także jego przyjaciel Jeffrey Jarboe. "James Kottak, wspaniały perkusista i dobry kolega. Dogoniłeś swoje marzenia. Spoczywaj w pokoju" - czytamy.

Kim był James Kottak?

Przed dołączeniem do grupy Scorpions (posłuchaj!) James Kottak występował w takich zespołach, jak m.in. Kingdom Come, Montrose, Warrant czy McAuley Schenker Group.

Reklama

W składzie Scorpions pojawił się w 1996 roku, pozostając w niemieckiej formacji przez kolejne 20 lat. Z grupą nagrał pięć studyjnych płyt, a także kilka koncertowych wydawnictw.

W maju 2016 roku stan perkusisty okazał się na tyle słaby, że na amerykańskiej części trasy "Return to Forever" zastąpił go pochodzący ze Szwecji Mikkey Dee (ostatni bębniarz Motorhead). Początkowo muzycy zapowiadali, że nieobecność Kottaka jest czasowa.

"Chcielibyśmy kontynuować trasę z Jamesem, ale zdaliśmy sobie sprawę, że jego zdrowie jest priorytetem. Życzymy Jamesowi szybkiego wyleczenia - powróci do nas jesienią" - komentował wówczas Klaus Meine, wokalista Scorpions.

"Ten incydent sprawił, że zdałem sobie sprawę z tego, że to właśnie czas, by w końcu przestać pić, dzięki czemu będę mógł stać się takim ojcem, muzykiem i przyjacielem, jakim potrafię być" - komentował wtedy James Kottak.

Problemy Jamesa Kottaka. Wpłynęły na jego zdrowie

W 2018 roku perkusista po latach powrócił do reaktywowanej amerykańskiej grupy Kingdom Come. To z nią wystąpił podczas Sweden Rock Festival. Zapis katastrofalnego występu trafił do sieci - widać na nim, że muzyk jest w kiepskiej formie: gubi rytm i zwalnia tempo. Kottak został skrytykowany nie tylko przez internautów, ale też dziennikarzy i innych muzyków.

"Prawda jest taka, że tylko on sam jest w stanie się uratować. Na pewno zespoły, żona, dzieci, menedżerowie, rodzina i przyjaciele próbowali, tak jak to było z Jani Lane'em [wokalista Warrant, który w 2011 r. zmarł w wieku 47 lat], ale James Kottak wciąż żyje" - podkreśla Stevie Rachelle, frontman glammetalowej grupy Tuff i założyciel serwisu Metal Sludge.

Muzyk od 2022 roku twierdził, że znacząco ograniczył alkohol, jednak jak dodawał, nigdy nie udawało mu się całkowicie go rzucić. "Nie mogę powiedzieć, że rzuciłem całkowicie. W moim przypadku to nie działało w taki sposób. Wchodziłem w to i wychodziłem. To proces ciągły. To postęp do doskonałości" - komentował w jednym z wywiadów.

W kwietniu 2023 roku Kottak w rozmowie z Tulsa Music Stream na temat swoich problemów wypowiadał się następująco:  "Miałem kilka napadów upicia się. Ale ludzie nie wiedzą, ile lat byłem trzeźwy. Od 2008 do 2011, potem kolejny rok i kolejny. Nie piłem dużo czasu. Potem faktycznie miałem chwilę, w których wracałem, ale nie znaczyło, że zataczałem się w domu z butelką w ręku".

W ciągu ostatnich dwóch lat kilkakrotnie perkusista opuszczał koncerty Kingdom Come z powodu problemów zdrowotnych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Scorpions | nie żyje | Kingdom Come
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy