To był największy koncert w Polsce. Scorpionsi zgromadzili tłumy!
Oprac.: Mateusz Kamiński
26 sierpnia 2000 roku przeszedł do historii polskich koncertów. To właśnie wtedy w podkrakowskim Pobiedniku odbył się największy i najliczniejszy koncert w historii naszego kraju. Aż 700 tysięcy ludzi przyszło zobaczyć na żywo legendarnych Scorpionsów!
W 2000 roku stacja RMF FM świętowała swoje 10-lecie. Jubileusz odbywał się z przytupem, a na 10 ogromnych koncertów zaproszono 10 wielkich gwiazd muzyki. Cykl koncertów organizowanych przez rozgłośnię cieszył się dużą popularnością.
Do Polski przyjechały wówczas popularne zespoły i artyści: The Stranglers, Joe Cocker, H-Blockx, Pet Shop Boys, The Brand New Heavies, Alphaville, Chumbawamba, Texas i wspomniana wcześniej formacja Scorpions. Do skutku nie doszedł dziesiąty koncert - grupy The Cranberries - który miał odbyć się w Gdyni. Odwołano go z powodu złego stanu zdrowia liderki, Dolores O'Riordan.
W podkrakowskiej miejscowości obok Scorpionsów pojawiły się także polskie składy - Porter Band, Brathanki i Budka Suflera.
Jako ostatni odbył się koncert Scorpions. Organizatorzy przyznawali później, że nie mieli pojęcia, iż występ Scorpionsów przyciągnie aż taką widownię. Ogromne tłumy zmierzające na koncert sprawiły, że droga do Pobiednika stała się jednym, wielkim korkiem. Mimo wszystko chętnych udało się bardzo szybko przetransportować na teren wydarzenia.
Co ciekawe organizatorzy obawiali się małej frekwencji. Powodów było kilka. Po pierwsze koncert nie odbył się w dużo lepiej skomunikowanym Krakowie (początkowo planowano jego organizację na Błoniach, jednak na to nie zgodził się ówczesny prezydent Krakowa), tylko w okolicznej wsi. Po drugie sojusznikiem RMF-u miała nie być pogoda. Po trzecie sami Scorpionsi nie byli uważani za tak dużą gwiazdę. Artystą dużo większego kalibru był wtedy m.in. Joe Cocker.
Rocznica "Inwazji Mocy". To był największy koncert w historii Polski!
Zaskoczony potężnym tłumem (do dziś nie udało się oszacować dokładniej liczby osób na koncercie, mówi się, że mogło być ich nawet 700 lub 800 tysięcy, co jest absolutnym rekordem w naszym kraju) był również gitarzysta Scorpions, Rudolf Schenker:
"Nigdy nie graliśmy dla takiej liczby ludzi. W naszych biografiach podajemy trzy wielkie koncerty, gdzie oglądało nas średnio 350 tysięcy ludzi w jednym miejscu. To, co dzieje się tutaj jest naprawdę niesamowite, rekord świata" - stwierdził lider grupy.
Podobną kwestię wypowiedział ze sceny Krzysztof Cugowski z Budki Suflera. Przyznał, że nigdy jeszcze jego grupa nie miała okazji zagrać dla tak wielu widzów.
Gigantyczny entuzjazm Scorpionsów poprzedziły żmudne negocjacje. Z menedżmentem grupy rozmawiał Piotr Gospodarczyk:
"Dla ich menedżera Polska to była dżungla, przez którą niemal trzeba było przedzierać się z maczetą" - skomentował.
Ostatecznie się udało, dzięki czemu tysiące ludzi mogło zobaczyć świetny show w wykonaniu Schenkera i jego kolegów. Oczywiście największy przebój Scorpionsów, "Wind of Change", przygotowany został na bisy. W czasie tego utworu kilkaset tysięcy osób podniosło w górę zapalniczki, co było dla wielu niezapomnianym widokiem.
Niestety nie doszło do wspólnego i wcześniej zaplanowanego występu formacji z Krzysztofem Cugowskim.
Namiot Interii w Pobiedniku:
Wielkie tłumy i wielkie korki
Po fenomenalnym koncercie nadszedł czas na powrót do domów. I wtedy zaczął się problem! W Pobiedniku żyło zaledwie kilkaset osób, a w moment zjawiło się tam 700 tysięcy ludzi. Organizatorzy stanęli przed ogromnym wyzwaniem, a opuszczenie terenu koncertu zajęło widzom wiele godzin. Mimo dobrej współpracy na linii RMF - MPK tłumy wydostawały się z Pobiednika do 5 nad ranem.
Nie obyło się bez kontrowersji. Na kilkadziesiąt kursujących autobusów jeden z nich został zdemolowany. Wszystkie media skupiły się właśnie na nim, sugerując, że na koncercie było niebezpiecznie.
Innego zdania byli organizatorzy, którzy nie odnotowali żadnych poważniejszych zdarzeń oprócz jednego skaleczenia i poważnej usterki jednego z autobusów.
Również pilnujący koncertu policjanci zwracali uwagę na niezwykle spokojny przebieg imprezy.
Koncert, mimo wielu kontrowersji, okazał się ogromnym sukcesem. Nikt bowiem w następnych latach nie był w stanie ściągnąć takiego tłumu na pojedynczy koncert. Nawet przystanek Woodstock, czyli największy i najliczniejszy festiwal w naszym kraju nie gromadzi takiej rzeszy ludzi (szacuje się, że przez festiwal przewija się około pół miliona osób). To tylko pokazuje skalę tego ogromnego przedsięwzięcia, które zaskoczyło chyba wszystkich.
Zobacz fragmenty wizyty Scorpionsów w Krakowie: