Jak wyglądały ostatnie godziny życia Johna Lennona? Wstrząsające szczegóły

Mateusz Kamiński

Oprac.: Mateusz Kamiński

8 grudnia 2023 roku mijają 43 lata od śmierci legendarnego muzyka The Beatles. John Lennon zginął w momencie ponownego rozkwitu swojej kariery i osobistego życia. Jak wyglądały jego ostatnie chwile opowiada nowy dokument, "John Lennon: Murder Without a Trial".

John Lennon
John LennonVinnie Zuffante/Getty ImagesGetty Images

8 grudnia 1980 roku to smutna data w historii muzyki. Właśnie wtedy John Lennon zginął od kul posłanych mu przez psychofana, Marka Chapmana.

"Rolą artysty albo poety jest wyrażanie, co czujemy. To nasza praca. Nie, bycie kaznodzieją czy przywódcą, ale odbiciem nas wszystkich. I nie skończę tej pracy, póki nie umrę. Mam nadzieję, że to się prędko nie stanie" - stwierdził w ostatnim wywiadzie z Laurie Kaye muzyk. Kilka godzin później został zastrzelony przed swoim domem w Nowym Jorku.

Krótko wcześniej wokalista wraz z Yoko Ono wydał pierwszy od pięciu lat album, "Double Fantasy". 8 grudnia właśnie Lennon udał się do studia, gdzie wspólnie z producentem Jackiem Douglasem kończył pracę nad nowym singlem. Wcześniej udzielał pierwszego od dawna wywiadu. Dziennikarka, która tego dnia zjawiła się w nowojorskim budynku Dakota, gdzie Lennon zaszył się wraz z żoną i synem, nie posiadała się z radości na myśl o wywiadzie ze swoim idolem. Szczególnie w tak ważnym momencie jego kariery.

Ostatnie godziny życia zostają przywołane w dokumencie "John Lennon: Murder Without a Trial", gdzie podsumowano końcowe godziny działalności wybitnego artysty - od spotkań z dziennikarzami, przez pracę w studio, aż po powrót do domu, przed którym czekał zamachowiec.

"John Lennon: Murder Without a Trial" - nowy dokument o śmierci legendy The Beatles

Trzyczęściowy dokument zapowiadany jest jako "najdokładniejszy dotąd", a jego narratorem jest aktor Kiefer Sutherland. W pierwszym odcinku poruszono temat właśnie finalnych sesji nagraniowych artysty.

"Emanował pewnością siebie. Wszystko szło świetnie. Był wniebowzięty. Tamtego dnia skończyliśmy miksować. Wiedzieliśmy, że się udało. Ostatni raz, gdy go widziałem, wsiadał do windy. Gdy drzwi się zamykały, stał przede mną z wielkim uśmiechem, był cały w skowronkach. Powiedział: 'widzimy się o 9.00'" - wspomina ostatnie chwile producent Jack Douglas. Krótko po tym odbierze telefon z informacją, że jego przyjaciel został postrzelony. Gdy dojedzie do szpitala z tlącą się jeszcze nadzieją, że John jednak żyje, lekarze poinformują go o jego śmierci.

"W swojej głowie wielokrotnie odtwarzam ten sam scenariusz, że wracam do domu z Lennonem, widzę tego wariata, obezwładniam go i świat wygląda inaczej" - przyznaje.

W produkcji znalazły się także wypowiedzi osób, na których oczach John Lennon zginął. Wśród nich - konsjerż apartamentowca w nowojorskiej Dakocie, czy też kierowca taksówki, który wiózł Marka Chapmana. Portier Joe Many nie reagował nerwowo na wielbicieli, ale 8 grudnia jego uwagę zwrócił jeden z nich.

Julian Lennon o "Hey Jude": Zawsze była o mnie, ale nigdy nie była mojaInteria.tv

"To był dość przysadzisty facet. Nie wałęsał się z całą resztą. Trzymał się z tyłu. Zapytałem go, co tu robi. Powiedział, że chce zdobyć autograf Johna Lennona. Z jakiegoś powodu pamiętam, że powiedział, że nie przepada za muzyką, ale jest kolekcjonerem, chyba powiedział, że zbiera motyle czy coś w tym stylu" - wspomina w rozmowie. Jego obecność wyraźnie zaniepokoiła portiera, który podszedł do niego kilka godzin później z tym samym pytaniem. Krótko przed godziną 23.00 mężczyzna sięgnie po broń i odda pięć strzałów w kierunku Johna Lennona.

"Już kończyłem zmianę. Usłyszeliśmy trzask, trzask zamykanych drzwi auta. Słyszałem kroki Johna, bo chodził bardzo żwawo. W pewnym momencie przebiegł obok mnie ze słowami: 'Zostałem postrzelony'. Krew ciekła mu z ust. Upadł na podłogę. Przewróciłem go na bok, zdjąłem mu okulary położyłem na biurku. Yoko krzyczała, żeby wezwać karetkę" - wspomina wyraźnie poruszony Jay Hastings, konsjerż w budynku.

"Jay stał tam cały we krwi. Nie odezwał się ani słowem. Przeszedłem obok biurka, John leżał na podłodze, nie ruszał się. Yoko trzymała jego głowę na kolanach" - wspomina dalej Many.

Naocznym świadkiem zdarzenia był taksówkarz Richard Peterson, który właśnie pod budynkiem, w którym mieszkał Lennon, skończył swój kurs. Traf chciał, że muzyk właśnie podjechał pod swój apartamentowiec. Peterson po raz pierwszy miał okazję zobaczyć muzyczną legendę na żywo. Bardzo go to ucieszyło. "Zaparkowałem zaraz za limuzyną Lennona. Najpierw wysiadła Yoko, następny szedł Lennon. I wtedy zobaczyłem tego dzieciaka, krępy, przysadzisty. Zawołał: 'John Lennon'. Patrzyłem jak strzela. Na początku myślałem, że może kręcą jakiś film, ale nigdzie nie było świateł, kamer. Zrozumiałem, że to nie jest film, a ten facet dalej tam stał z bronią w ręku, zachowując stoicki spokój" - wspomniał.

Policja, która przybyła na miejsce, natychmiast schwytała sprawcę. Ku zaskoczeniu funkcjonariusza Paula Cullena mężczyzna nie stawiał żadnego oporu, czekał na miejscu zbrodni. "Nie walczył, nie opierał się. Powiedział jedynie: przepraszam, że zepsułem wam wieczór" - relacjonuje nowojorski policjant. "Chyba żartujesz. Właśnie zrujnowałeś całe swoje życie" - miał odpowiedzieć mu jeden ze świadków.

W tym samym czasie inny patrol, który także zjawił się na miejscu, ścigał się z czasem. Funkcjonariusz Fred Frauenberger wydał polecenie, aby z uwagi na tłum, zabrać Lennona do radiowozu i natychmiast przewieźć do szpitala. Na miejscu dr David Halleran, przez niemal godzinę walczył o życie muzyka.

"Mieliśmy nadzieję, że pojawi się oznaka życia. Myślę, że trwało to 45 minut, nim stało się jasne, że wysiłki są daremne. Stwierdziliśmy zgon i zaprzestaliśmy dalszej reanimacji" - wspomina w filmie. Na ostrym dyżurze zapanowała cisza, słychać było jedynie "Imagine" wydobywające się z głośników, za chwilę fani Lennona na całym świecie mieli pogrążyć się w żałobie.

Bezmyślne zabójstwo Johna Lennona zszokowało cały świat

Mark Chapman zastrzelił Johna Lennona, a później przyznał się do winy obecnym na miejscu funkcjonariuszom. Z biegiem czasu został uznany za osobę niepoczytalną i niebezpieczną. W ubiegłym roku po raz dwunasty starał się o zwolnienie warunkowe, ale sąd nie przystał na jego wnioski. W lutym 2024 roku będzie mógł ponownie ubiegać się o zwolnienie z więzienia.

Dlaczego 25-letni wówczas mężczyzna zabił legendarnego członka The Beatles? Chapman chciał stać się rozpoznawalny.

"Nie zamierzam winić niczego ani nikogo innego za doprowadzenie mnie tam" - mówił przed komisją w sierpniu ubiegłego roku. "Wiedziałem, co robię i wiedziałem, że to było złe. Wiedziałem, że to było złe, ale tak bardzo pragnąłem sławy, że byłem gotów oddać wszystko i odebrać ludzkie życie".

Zobacz zwiastun produkcji:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas