Reklama

Po śmierci stał się legendą. Całe życie bał się, jak go zapamiętają

W tym roku mijają 43 lata od śmierci Johna Lennona. Muzyk The Beatles zginął bardzo niespodziewanie, a jego przyjaciel wyznaje, że jeszcze w młodych latach dręczyło go jedno pytanie: "jak zapamiętają mnie ludzie?".

W tym roku mijają 43 lata od śmierci Johna Lennona. Muzyk The Beatles zginął bardzo niespodziewanie, a jego przyjaciel wyznaje, że jeszcze w młodych latach dręczyło go jedno pytanie: "jak zapamiętają mnie ludzie?".
John Lennon nie wierzył w siebie - wyznaje Paul McCartney /Keystone/Getty Images /Getty Images

John Lennon zginął zastrzelony 8 grudnia 1980 roku pod swoim nowojorskim apartamentem. I choć było to tak wiele lat temu, to pamięć o muzyku jest wciąż żywa. Zwłaszcza teraz, gdy zaledwie kilkanaście dni temu ukazała się premierowa i ostatnia piosenka The Beatles, "Now and Then", w której możemy usłyszeć archiwalny materiał z jego głosem.

Reklama

Choć Lennon wywarł niezaprzeczalny wpływ na kulturę, to sam miał wątpliwości, jak po swojej śmierci zostanie zapamiętany. Tymi obawami dzielił się z Paulem McCartneyem, z którym w studio spędzał często najwięcej czasu.

John Lennon miał kompleksy. Bał się, jak ludzie go zapamiętają

Opowiadając o niepewności Johna Lennona w swoim podcaście "McCartney: A Life in Lyrics", były Beatles przyznał, że był zaskoczony takim brakiem pewności siebie. Już wtedy było wiadome, że wielka czwórka z Liverpoolu przejdzie do historii zyskując miano legendy. Czego dziś dowodzi chociażby fakt, że krótko po wydaniu nowego singla nagranego przez Lennona ponad 40 lat temu, utwór niemal natychmiast powędrował na szczyty brytyjskich list przebojów. 

Zdaje się jednak, że sława nie była tym, co dawało wokaliście The Beatles poczucie pewności i zapewniało go o jego własnej wartości.

Posłuchaj ostatniej piosenki The Beatles!

Sprawdź tekst utworu The Beatles "Now and Then" w serwisie Teksciory.pl!

"Pamiętam, jak pewnego razu przyszedł do mnie i powiedział: 'Paul martwię się, jak ludzie będą mnie pamiętać, gdy umrę'. Przyznam, że to mnie trochę zszokowało. Zapewniłem go wtedy, że pomyślą, że był świetny i, że już wykonał wystarczająco dużo pracy, by to udowodnić" - wspomniał McCartney.

Dodał, że Lennon często szukał u niego wsparcia. Sam McCartney zażartował, że nierzadko czuł się jak duchowy powiernik. "Często musiałem mu powtarzać: 'jesteś wspaniały, nie martw się tym'. Najwyraźniej dzięki temu mógł poczuć się choć trochę lepiej" - dodał. 

Zobacz również:

Największy przegrany w historii muzyki? Pete Best został wyrzucony z The Beatles

Przez dekady oskarżano ją o rozbicie The Beatles. Ale to nie wina Yoko Ono

Nie tylko Beatle. Najlepsze solowe piosenki Paula McCartneya

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: john lennon | Paul McCartney | beatles
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy