Reklama

Irena Santor zabrała głos po wyjściu ze szpitala. Poruszające słowa

89-letnia wokalistka w ostatnim czasie trafiła do szpitala. Choć jej fani mocno się zmartwili, to Irena Santor przechodziła rutynowy zabieg usunięcia kamieni z przewodu moczowego. W krótkiej rozmowie z "Faktem" wyznała, jak się czuje, a także na czyją pomoc może liczyć w trudnych momentach.

Irena Santor nazywana jest "pierwszą damą polskiej piosenki" oraz "najczystszym głosem polskiej estrady". Przeboje takie jak "Już nie ma dzikich plaż", "Tych lat nie odda nikt", "Małe mieszkanko na Mariensztacie" nuciły całe pokolenia. W swojej karierze Santor nie tylko zachwycała głosem, ale poświęcała się również działalności charytatywnej.

Urodziła się w 1934 roku w Papowie Biskupim, które znajduje się w województwie kujawsko-pomorskim, a dzieciństwo spędziła w Solcu Kujawskim, jednak przez lata, jako jej rodzinne miasto podaje się Toruń. Karierę rozpoczęła w 1951 roku, kiedy zaczęła występować jako solistka w Państwowym Zespole Ludowej Pieśni i Tańca "Mazowsze". To właśnie tam poznała swojego męża Stanisława Santora

Reklama

Jako artystka solowa występowała od 1959 roku. Po raz pierwszy wystąpiła publicznie w 50. wydaniu audycji "Zgaduj-Zgadula" w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.  Pierwsze hity "Maleńki znak" oraz "Embarras" nagrała na zlecenie Władysława Szpilmana. To za nie odebrała aż dwie nagrody na 1. Festiwalu w Sopocie w 1961 roku. 

Pierwsze lata kariery były pasmem sukcesów. Artystka występowała na scenie, w nagraniach radiowych, płytowych oraz telewizyjnych. Współpracowała z kabaretami U Kierdziołka oraz Wagabunda. Występowała w teatrze Syrenka, Ateneum oraz w Teatrze Telewizji. 

Irena Santor po wyjściu ze szpitala może liczyć na bliskich. Poruszające słowa

Nic dziwnego, że oddana idolce publika wciąż przejmuje się jej losem. Zwłaszcza, że Irena Santor nie doczekała się potomstwa, a jej ukochany Zbigniew Korpolewski zmarł przed pięcioma laty. W rozmowie z "Faktem" 89-letnia gwiazda polskiej piosenki wyznała, że po niedawnym zabiegu usunięcia kamieni z przewodu moczowego czuje się już lepiej, a pełni sił dochodzi w zaciszu domu. W tym czasie mogła liczyć nie tylko na ciepłe słowo od fanów, ale także opiekę bliskich przyjaciół. "Jestem pod ich anielską opieką" - przyznaje Santor.

Wokalistka uważa, że wcale nie jest tak łatwo o dobrego przyjaciela. Tego rodzaju relacje potrzebują nie tylko czasu, ale również obustronnego zaangażowania. "Nie jest łatwo o prawdziwie bliskie osoby. Przyznam, że mogę się tym poszczycić i uważam, że rzeczywiście jeżeli nie zapracowałam sobie w życiu na nic innego, to fakt, że znalazłam takich przyjaciół, wynagradza mi wszystkie trudy życia" - wzrusza się gwiazda.

Artystka jest pewna, że dzięki opiece bliskich i dobremu nastawieniu już wkrótce dojdzie do zdrowia. "Do tego idzie wiosna, więc to też pomaga w odzyskiwaniu sił. Ściskam więc wszystkich i dziękuję za życzenia zdrowia" - powiedziała "Faktowi".

Przypomnijmy, że piosenkarka w 2021 r. zdecydowała się zakończyć swoją karierę wokalną. "Ja już swoje wyśpiewałam" - mówiła wtedy. Odtąd pojawia się na żywo jedynie sporadycznie, zwykle obserwując innych artystów wykonujących piosenki z jej repertuaru.

INTERIA.PL/Fakt
Dowiedz się więcej na temat: Irena Santor | stan zdrowia | Zbigniew Korpolewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy