Hanna Banaszak wspomina tragiczne przeżycia. Opowiedziała o tym po latach
Hanna Banaszak zdecydowała się opowiedzieć o traumatycznych przeżyciach z przeszłości. Wyznała, że za jej nieśmiałością stoi konkretny powód.
Przy okazji promocji nowego albumu "Stoję na tobie ziemio" (sprawdź!) udzieliła wywiadu dla "Wysokich Obcasów". Choć zazwyczaj rzadko mówi o swoim życiu prywatnym, tym razem zdradziła kilka długo skrywanych tajemnic.
Zobacz również:
Wyznała, że podczas festiwalu w Jarocinie, w 1974 roku padła ofiarą napaści seksualnej. Miała wtedy 17 lat, a napastnikiem był mężczyzna związany z organizacją imprezy.
"Występowałam wtedy w duecie z kolegą o rok starszym ode mnie. Ten osobnik koniecznie chciał zostać naszym menedżerem i pod pretekstem podpisania jakiejś umowy poprosił, abym wpadła na chwilę do jego hotelowego pokoju, a mnie do głowy nie przyszło..." - wspominała.
"Rzucił się na mnie. Szarpałam się z nim kilkanaście minut, podrapałam go, ale w końcu udało mi się jakoś uciec. A on, kiedy rano pojawił się na próbie, szepnął mi do ucha, że jestem dz..ką. Podobnych sytuacji miałam w życiu jeszcze kilka" - zdradziła.
Dodała również, że gdy próbowała o tym opowiedzieć zaprzyjaźnionemu muzykowi, ten skwitował to słowami: "To po co tam chodziłaś?". Od tego czasu nie poruszała tego tematu, przestała również wykonywać piosenki, które wtedy śpiewała.
"Obrosłam w pancerz wydziergany osobiście własnym intelektem wzmacnianym psychologicznymi książkami" - wyjaśniła. Wszystko zmieniło się, gdy na świat przyszła jej córka. Obecnie wspiera młode kobiety, które walczą o równe prawa. "Jestem z nimi, ale mam świadomość, że o zwycięstwie dobrze pojętego feminizmu będzie można mówić dopiero wtedy, gdy wymrą pokolenia ukształtowane w silnym systemie patriarchalnym" - podsumowała.
Nowy album "Stoję na tobie ziemio" ukaże się 24 lipca. Promuje go singel o tym samym tytule.