Reklama

Franz Ferdinand: Pop to nie wstyd

Młoda szkocka grupa Franz Ferdinand zrobiła niedawno furorę na brytyjskiej liście przebojów, gdzie jej singel "Take Me Out" dotarł do drugiego miejsca. Jak zwykle w takich przypadkach na zespół posypały się gromy za rzekome "sprzedanie się" pop-kulturze. Sami muzycy uważają takie zarzuty za bzdury.

Uznanie Brytyjczyków zyskał nie tylko singel "Take Me Out". Również debiutancka płyta, zatytułowana nazwą zespołu, odniosła duży sukces, debiutując na trzecim miejscu zestawienia najpopularniejszych albumów na Wyspach.

"Nie sądzę, aby dostanie się na listy przebojów oznaczało, że się sprzedaliśmy. Tak samo jak to, że gramy dla wielu ludzi" - mówi Alex Kapranos, wokalista grupy Franz Ferdinand.

"Według mnie jednym z najlepszych momentów w muzyce pop było to, jak Sex Pistols znaleźli się na pierwszym miejscu listy przebojów i nie wolno było wydrukować ich nazwy na szczycie zestawienia".

Reklama

"Problem polega na tym, że ludzie myślą, że muzyka pop musi być produkowana przez ogromne korporacje, a tak nie jest. Ona powinna powstawać w sypialniach, w głowach zwykłych ludzi" - uważa Kapranos.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Franz Ferdinand | Wstyd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama