Dzień, w którym umarła muzyka. Ta tragedia wstrząsnęła całym światem
Oprac.: Daniel Kiełbasa
3 lutego 1959 roku uważa się za jednej z najbardziej tragicznych dni w historii muzyki. Wtedy właśnie w wyniku katastrofy lotniczej zginęli Buddy Holly, Ritchie Valens i J.P. Richardson. Mija 65 lat od wspomnianego wypadku.
Wschodząca gwiazda rocka Buddy Holly, krótko po zakończeniu działalności w składzie The Crickets w listopadzie 1958 roku, zaplanował zimową trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych "Winter Dance Party". Wkrótce ogłoszono, że muzyka będą wspierać Waylon Jennings, Tommy Allsup, Carl Bunch i Frankie Sardo.
Niedługo później do koncertowego projektu dołączyli kolejni wykonawcy - znany z hitu "La Bamba" Ritchie Valens, J.P. Richardson oraz Dion Mucci z zespołem The Belmonts.
Trasa łącznie objęła 24 miasta w środkowych i północnych Stanach Zjednoczonych. Jej start zaplanowano na 23 stycznia, a koniec na 15 lutego. Między koncertami nie było nawet dnia przerwy, co rodziło spore problemy logistyczne.
Ogromny mróz i psujące się autobusy. Mieli tego dość
Dla wszystkich muzyków agencja organizująca trasę - General Artists - wynajmowała autobusy, jednak szybko okazało się, że pokonywanie odległości kilkuset kilometrów między miastami w ten sposób, nie jest dobrym pomysłem.
Pojazdy nie dawały rady. Przez pierwsze 11 dni koncertów awarii uległo pięć busów. Dodatkowo gigantycznym problemem okazała się pogoda. W styczniu i lutego 1959 roku temperatury spadały nawet do minus 36 stopni Celsjusza. Autobusy nie posiadały natomiast ogrzewania.
Fatalne warunki podróżowania doprowadziły do problemów zdrowotnych niektórych członków zespołu. J.P. Richardson i Ritchie Valens zachorowali w trakcie trasy, a Carl Bunch trafił do szpitala z odmrożoną stopą.
Sfrustrowany kolejnymi problemami Holly postanowił skończyć z podróżowaniem autobusem i wynajął prywatny samolot. Pierwszy lot miał odbyć się z miejscowości Clear Lare w stanie Iowa do Moorhead w stanie Minnesota.
"Mam nadzieję, że ten samolot się rozbije". Żałował tych słów do końca życia
Z lotu zrezygnował Waylon Jennings, który miał powiedzieć w przypływie złości do Holly'ego: "mam nadzieję, że twój samolot się rozbije!". W późniejszych wywiadach muzyk przyznał, że te słowa prześladowały go do końca życia.
3 lutego 1959 roku startujący samolot Beechcraft Bonanza rozbił się kilku minut po starcie (13 kilometrów od lotniska). Wszyscy lecący samolotem - Holly, Valens i Richardson oraz pilot Roger Peterson - zginęli. Oficjalnym powodem katastrofy były fatalne warunki pogodowe.
Warto dodać, że 17-letni Ritchie Valens, aby wsiąść do samolotu z Hollym musiał przełamać swoją traumę z przeszłości. Dwa lata wcześniej nad szkołą muzyka zderzyły się dwa samoloty, a katastrofa pochłonęła życie ośmiu osób, w tym trzech uczniów.