David Crosby przed śmiercią planował koncerty. "Nie stracił zapału"
Do ostatnich dni David Crosby nie tracił zapału. Pracował nad materiałem muzycznym na kolejną płytę, miał również w planach trasę koncertową, w którą chciał wyruszyć latem – zdradził gitarzysta Steve Postell, który współpracował z jednym z pionierów kalifornijskiego folk-rocka. 18 stycznia, w wieku 81-lat legenda amerykańskiej muzyki odeszła. Wiadomość o śmierci Crosby’ego była tym większym zaskoczeniem dla osób, które jeszcze kilka dni wcześniej spotykały się z nim w studio na próbach.
"David Crosby wiedział, że nie będzie żył wiecznie, z czego cały czas żartował. Ale nie było powodów, dla których nie mielibyśmy grać koncertów, a nawet wyruszyć w trasy koncertowe" - przyznał w rozmowie z "Variety" gitarzysta, Steve Postell.
"Rozmawialiśmy o autobusach na trasę, o miastach, które odwiedzimy, cały zespół był znowu razem. Naprawdę ani przez chwilę nie mieliśmy poczucia, że nie jesteśmy gotowi, aby wyruszyć w świat. Szkoda, że ludzie tego nie usłyszą, to było coś innego, coś bardzo bliskiego oryginału, coś mocnego" - dodał muzyk.
Na tydzień przed śmiercią Postell odwiedził legendę amerykańskiej sceny folkowo-rockowej, aby odbyć kameralną próbę. W rozmowie z "Variety" podkreślił, że bardzo zależy mu na tym, aby świat dowiedział się, że w ostatnich dniach swojego życia Crosby nie leżał schorowany w łóżku, a z wielką pasją tworzył muzykę na nowy album i pracował nad spektakularnym show.
"Prezentował nam nowe piosenki. Pytał, co sądzimy o tekstach. Nie stracił zapału. Pisał, grał, śpiewał do upadłego i przygotowywał fantastyczne show, trasę koncertową, która zaplanowana była w połowie roku. Chciałbym, żeby ludzie wiedzieli, że to właśnie robił" - podkreślił Postell. Wspomina, że ostatni raz rozmawiał z nim przez telefon w środę rano, omawiali plany związane z nagraniem ewentualnego albumu koncertowego i zaplanowane na ten rok koncerty. Przez cały dzień ćwiczył przygotowaną listę utworów, wymieniał z Crosbym swoje uwagi, aby wieczorem otrzymać od jego syna wiadomość o śmierci 81-latka.