Bush i Blair na celowniku gwiazd

Coraz więcej znanych artystów coraz śmielej występuje przeciwko polityce prezydenta USA, George'a W. Busha. Na czele antyrządowego frontu stanął Moby oraz grupy Pearl Jam i R.E.M. Na celowniku znalazł się również brytyjski premier Tony Blair, wyśmiany przez Thoma Yorke'a, wokalistę formacji Radiohead, podczas jej londyńskiego koncertu.

Thom Yorke
Thom Yorke 

Moby oraz liderzy grup R.E.M. i Pearl Jam, Michael Stipe i Eddie Vedder, przewodzą kampanii mobilizowania amerykańskiej młodzieży do protestu przeciwko poczynaniom gabinetu Busha. Jednym z jego przejawów na być seria telewizyjnych spotów, które pojawią się w styczniu, gdy prezydent będzie wygłaszał doroczne orędzie do narodu.

Artyści chcą zapobiec ponownemu wyborowi Busha na głowę państwa amerykańskiego.

"Ameryka, w jaką wierzymy, nie przetrwa kolejnych czterech lat rządów George'a Busha" - powiedział Moby w wywiadzie dla "Rolling Stone'a".

Całą akcję wspiera również nowojorczyk Lou Reed.

"Wszyscy musimy się zjednoczyć i wspólnie walczyć z Bushem, niezależnie od dzielących nas różnic. Nasze motto brzmi: Wszystko, tylko nie Bush" - stwierdził słynny wokalista.

Opozycja do polityki, którą wybrał w ostatnich latach Zachód trwa też po drugiej stronie oceanu. W Wielkiej Brytanii, będącej największym sojusznikiem USA w walce z terroryzmem coraz mniej obywateli popiera działania premiera Tony'ego Blaira.

Do jego przeciwników należą m.in. muzycy grupy Radiohead. Podczas koncertu w Londynie w środę, 26 listopada, Thom Yorke, wokalista zespołu wyszydzał zachowanie szefa brytyjskiego rządu podczas niedawnej wizyty Busha na Wyspach.

Kilka dni wcześniej ulicami Londynu przeszła wielka antywojenna demonstracja, na czele której można było zauważyć Damona Albarna (Blur) oraz 3-D (Massive Attack).