Reklama

Behemoth: Jaka zdrada?

Kontrowersje w przypadku zespołu deathmetalowego nie są niczym nowym. Także Behemoth wywołuje je wśród fanów. Jak wynika z newsów i zamieszczanych na naszych stronach komentarzy, niektórzy z użytkowników mają formacji Nergala za złe, iż zrezygnowała z grania black metalu. Od czasu do czasu pada słowo zdrada.

Kilka dni temu nadarzyła się okazja do zapytania Nergala, co myśli o takich opiniach. Rozmowa odbyła się z okazji niedawnej premiery nowego albumu Behemoth "Zos Kia Cultus (Here And Beyond)", który w Polsce ukazał się dzięki Mystic Production. INTERIA.PL jest patronem medialnym płyty.

Lider Behmoth nie ma w zwyczaju spuszczać uszu po sobie i na nasze pytanie, co sądzi o opiniach fanów zarzucających mu zdradę black metalu, udzielił wyczerpującej odpowiedzi, którą przytaczamy w całości:

- (śmiech) Generalnie sam temat wydaje mi się taki bardzo delikatny. Zdradziliśmy black metal... Większość ludzi, którzy takie opinie wypowiadają, to są ludzie bardzo młodzi. To nie są goście w wieku na przykład 30 lat, którzy rzeczywiście mogli obserwować to, czym jest black metal i jak się rozwija. Traktowanie poważnie opinii dzieciaków albo ludzi, którzy anonimowo gdzieś piszą do ciebie na stronę, albo na różne portale i tam objawiają swój potencjał "twórczy", jest po prostu żałosne i najczęściej reaguję śmiechem.

Reklama

- Jestem tak znieczulony na tego typu "krytykę", że traktuję to zupełnie jako rozrywkę, aczkolwiek nie bez znaczenia, bo takie rzeczy dodają pikanterii. Uważam, że jest dużo fajniej, jeśli zespół jest w jakiś sposób znany i popularny i rozwija się przez cały czas. Nie jest to sztuczne. Wydaje mi się, że o sztuczności można mówić wtedy, gdy temu co robisz towarzyszy totalny poklask.

- Istnieje zasada, im jesteś wyżej, im więcej osiągniesz, im jesteś bardziej znany, tym więcej będzie tych krytycznych głosów, ponieważ to rośnie wprost proporcjonalnie do popularności. Traktuję to zupełnie luźno, a z drugiej strony zdrada... Dla mnie najgorsza byłaby zdrada, jeśli już w ogóle poważnie to rozpatrywać, wobec samego siebie i wobec własnych jakichś ambicji, aspiracji twórczych.

- Behemoth powstał, kiedy miałem 15 lat, więc trudno byłoby zachować ten sam poziom i twórczy, i intelektualny z czasu, gdy pisałem tamte teksty i porównać do tego, co się dzieje dzisiaj, ponieważ jestem dziś po prostu inną osobą. To jest na tej samej zasadzie, jakby ktoś miał do ciebie pretensje, że nie wyglądasz tak samo, jak w wieku 15. lat. Jeżeli masz 25 lat nie możesz mówić, wyglądać i zachowywać się jak 15-latek, ponieważ jest to nienaturalne i fizycznie niemożliwe.

- To, co Behemoth zawsze robił, to podążanie, a przynajmniej staranie się, własną drogą, kreowanie własnego stylu. Nie mówię nigdy, że jest to jakiś oryginalny styl albo, że był oryginalny. Staraliśmy się po prostu robić rzeczy według własnego uznania, własnego wyczucia, według własnego gustu i przede wszystkim według własnych upodobań.

- Gdybym ja brał poważnie jakieś normy, zasady kreowane najczęściej przez jakichś wałów, laików kompletnych nie mających pojęcia o tym, co mówią, byłbym w tej chwili prawdopodobnie nikim, może pracowałbym w jakimś banku albo uczył w jakiejś szkole. Nikt by nie wiedział czym się tak naprawdę zajmuję, ponieważ zwracanie na takie rzeczy uwagę już jest błędem.

- Nie mogliśmy zdradzić black metalu, ponieważ tak naprawdę black metal pojawił się w Polsce wraz z powstaniem Behemoth. Oczywiście nie bagatelizuję ogromnego wpływu jaki miał Kat w ogóle w rozwój muzyki metalowej, ale tak naprawdę Behemoth zapoczątkował w 1991 roku to, co mniej lub bardziej było kojarzone z black metalem. Używaliśmy corpse paintu, cały czas go używamy.

- Co się zmieniło? Cały czas gramy metal i to jest dla mnie najważniejsze. Cały czas gramy muzykę ekstremalną i z każdą następną płytą wydaje mi się, że jesteśmy coraz brutalniejsi i coraz ciężsi. Gdzie jest zdrada? Zdrada kogo i czego? Dla mnie jest to absurdalne, dla niektórych niestety jest to jakaś ich świętość. Oni po prostu nie wiedzą, o czym mówią. Ja najczęściej sugeruję, żeby tacy ludzie za rok albo dwa lata odezwali się, wyrazili swoją opinię. Takie rzeczy przechodzą jak gorączka.

- Jako zespół nie widzimy w tym żadnego problemu, uważam wręcz, że jest to taki folklor. Takie rzeczy się dzieją tylko w Polsce. Traktuję to tak samo jak Leppera. Jest fajnie na to popatrzyć, pośmiać się, poszydzić troszkę, ale tak naprawdę nie jest to absolutnie żadnym zagrożeniem i nic to nie znaczy. Jest to charakterystyczne dla jakichś plebejskich ciągotek, a nie dla ludzi na poziomie, którzy potrafią się ze sobą komunikować w normalny sposób.

Przeczytaj wywiad z Behemoth!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Black | jacy | black metal | metal | zdrada | Behemoth
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama