Avicii: Kto jest winny śmierci DJ-a? Ojciec jego brata nie ma wątpliwości
Ojciec brata Aviciiego, Tommy Körberg, obwinił za śmierć szwedzkiego DJ-a jego menedżment. "Gdyby miał dobrą opiekę, wciąż mógłby żyć" - stwierdził.
28-letni Avicii, czyli Tim Bergling, został znaleziony martwy w posiadłości należącej do sułtana Omanu. W tym kraju szwedzki DJ spędzał wakacje.
Kilka dni po śmierci DJ-a specjalne oświadczenie wystosowała rodzina Berglinga, w którym podano, że Avicii popełnił samobójstwo. "Nie dawał już rady. Chciał znaleźć spokój" - pisali jego bliscy. "Zmagał się z myślami o sensie, życiu, szczęściu" - podano w komunikacie.
Prywatny pogrzeb DJ-a odbył się 10 czerwca w Sztokholmie.
W sierpniu sprawa śmierci Aviciiego znów wróciła za sprawą ojca brata DJ-a.
Tommy Körberg udzielił wywiadu internetowemu podcastowi "Varvet", w którym opowiedział m.in. o tym, kogo uważa winnego śmierci swojego przybranego syna. Według niego odpowiedzialni za tragedią są menedżerowie muzyka. Körberg zauważył, że współpracownicy artysty przytłoczyli Szweda zbyt wieloma obowiązkami, m.in. przez dopinanie kolejnych koncertów na jego trasie.
"Nie możesz rezerwować 900 koncertów w ciągu ośmiu lat dla młodego mężczyzny" - grzmiał podczas rozmowy. "To było bardzo przykre. Kiedy pracowałem w Londynie wywierano na mnie ogromną presję, ale zawsze mogłem liczyć na zastępstwo. Tak jednak nie było w jego branży. Wielu ludzi na nim polegało. Jeśli nie występował, to oni również nie mieli pracy, to nie jest dobra sytuacja" - mówił.
"Jeśli (Avicii - przyp. red.) miałby profesjonalną opiekę artystyczną, być może dziś by żył. Kiedy chciwość i głupota idą ręka w rękę, wszystko może się zdarzyć, zwłaszcza negatywne rzeczy" - dodał Körberg.
Avicii (1989 - 2018)
Przez większość kariery głównym menedżerem Aviciiego był Ash Pournouri, który pomagał mu także komponować utwory oraz je produkować. Po śmierci Szweda napisał na swoim Instagramie:
"Szok, żal, gniew, wściekłość, apatia, rozpacz, nieszczęście, ból, ból, ból. Nie wiem nawet, jak to nazwać. Jesteś dla mnie jak rodzina, jak brat. Byłeś moim przyjacielem, sojusznikiem, częścią mojego serca, a teraz to już minęło. Nigdy nie doświadczyłem tak głębokiego smutku".
Menedżer skomentował też słowa Körberga.
"To kategoryczne stwierdzenie osoby, która nie uczestniczyła w naszym procesie pracy i nie było jej w naszym zespole. W dodatku wyciąga osobisty i błędny wniosek na temat mojej relacji z Timem, naszej współpracy i jego śmierci" - stwierdził.
Oskarżenia pod adresem menedżmentu artysty padały już krótko po jego śmierci. Fani uważali, że DJ zmuszany był do ciągłego nagrywania w studiu. Zmęczenie, stres i przepracowanie według internautów były jednym z czynników, które mogły pchnąć Szweda do targnięcia się na własne życie.